5 wskazówek, jak skonstruować swój opis w social media

W ilu mediach społecznościowych masz swój (albo swojej marki) profil?

A kiedy ostatnio aktualizowałeś/-aś swoje opisy na tych profilach?

Trochę czasu już minęło? To teraz przerwij czytanie, wejdź na swoje profile i sprawdź, czy podstawowe informacje są aktualne. A potem koniecznie tutaj wróć – po wskazówki, jak konstruować opisy na profilu, by zachęcić odbiorcę i dostarczyć mu wszystkich niezbędnych informacji.

Twój krótki (a na Facebooku także ten nieco dłuższy) opis na Twoim fanpage`u, stronie czy profilu  w social media jest Twoją wizytówką. To z niego odbiorca ma się dowiedzieć, czy dobrze trafił i z kim ma do czynienia. Ze zdziwieniem obserwuję, że to często lekceważony element fanpage`y czy profili – jakbyśmy nie brali pod uwagę, że nie każdy nas zna, że nie każdy będzie miał czas, by prześledzić nasze posty i z nich dowiadywać się najważniejszych rzeczy. Wyjdźmy do odbiorców, postawmy się na ich miejscu – oni chcą od razu wiedzieć, z kim mają do czynienia. Ułatwiajmy im to!

 

  1. Opis można sformułować na setki sposobów – będzie spełniał swoją rolę, jeśli przekaże o Tobie to, co jest najważniejsze. Może być czysto informacyjny, może być dowcipny, może być cytatem lub niejednoznaczną refleksją – wszystko zależy od tego, jako kto chcesz się prezentować. Nie, nie chodzi o udawanie czy wymyślanie nieprawdy. Po prostu – jesteś człowiekiem wielowymiarowym, interesują się różne rzeczy, zajmujesz się na co dzień wieloma sprawami – tymczasem w opisie musisz dokonać wyboru. Jeśli uznasz, że najlepiej określają Cię słowa: „matka, żona, kochanka” – to (zamieszczone bez kontekstu) nie powiedzą nic na temat Twojej pracy zawodowej czy wiedzy, na pewno nie pasują więc do profilu zawodowego (np. na LinkedIn, Goldenline czy na eksperckim fp na FB). Być może jednak są wspaniałym tekstem do Twego prywatnego profilu (jeśli masz do siebie spory dystans 😉 ), mogą też świetnie pasować do niektórych blogów lifestylowych.

 

  1. Im mniej masz miejsca na opis, tym precyzyjniej dobieraj słowa – na szczęście zawsze możesz to zaktualizować. 😉 Prowadzisz blog? Dodaj jego adres w opisie (tam gdzie to możliwe, np. na TT). Działasz w określonej branży? Możesz w opisie umieścić jej nazwę jako hashtag, będzie Cię dzięki temu można łatwo zidentyfikować branżowo.

 

  1. Jeśli nie potrzebujesz identyfikować się bardzo profesjonalnie czy oficjalnie, w opisie możesz pozwolić sobie na trochę luzu. Fajne, dowcipne (ale w granicach dobrego smaku) sformułowania, trafiające w punkt określenia – to jest to, co tygrysy lubią najbardziej! Czasem doskonale bawię się, czytając opisy. Mój ulubiony to opis na profilu znajomego pilota, który napisał o sobie po prostu tak: „W niebie robię”. Piękne, prawda? J

 

  1. Pomyśl, co chcesz powiedzieć o sobie, kiedy możesz użyć tylko kilku słów? Które określenie Ciebie jest w danym momencie najistotniejsze (ze względu na Twój wizerunek, na cele, które sobie wyznaczasz, albo na to, kim właśnie najbardziej się czujesz)? To się zmienia w różnych okresach życia – i dobrze, zmieniamy się przecież cały czas!

 

  1. Nie używaj wulgaryzmów, nie obrażaj, nie wyzłośliwiaj się. Kiedy w swoim opisie piszesz: „jestem radykałem katolickim, nienawidzę lewaków” (cytat z Twittera), to przecież dajesz świadectwo tylko sobie samemu. To, co może być dobrze widziane w jakimś wąskim środowisku, niekoniecznie sprawdzi się, gdy na Twój profil wejdzie Twój szef, wykładowca, egzaminator, przyszły teść lub teściowa etc.  Przedstaw się tak, by nie wstydzić się za siebie z powodu social media.

 

Niby tylko kilka słów – ale przecież to po nich mają zidentyfikować Cię ludzie, którzy znają Cię dzięki sieci.  Powodzenia w przedstawianiu się! 🙂

Jak przetrwać w social media? Postaw na SOC!

Co zrobić, żeby profile w mediach społecznościowych przynosiły pozytywne efekty wizerunkowe? Jak długo trzeba prowadzić fanpage, żeby zostać zauważonym? Dlaczego kryzys przychodzi po dwóch miesiącach? O to pytacie najczęściej. Dziś, odpowiadając na te pytania, zaproponuję skuteczną metodę radzenia sobie z social media – metoda nazywa się SOC, od: Systematyczność, Otwartość, Cierpliwość. Gwarantuję, że jej stosowanie przyniesie wymarzone efekty  – tylko nie próbujcie pomijać którejkolwiek literki!

Metoda SOC w social media jest prosta:

  1. SYSTEMATYCZNOŚĆ – to nic więcej, jak systematyczne prowadzenie swoich profili, blogów, stron internetowych etc., czyli wszystkich Twoich miejsc aktywności w sieci. Tak, to zajmuje sporo czasu. Tak, nie zawsze się chce, czasem nie ma się pomysłu, czasem zmęczenie bierze górę, albo liczba innych zajęć sprawia, że nie masz czasu na sieć. Oczywiście, jeśli zajmujesz się własną, indywidualną aktywnością, nikt Cię nie obsztorcuje za brak aktywności, ani nie zmusi do nadrobienia zaległości. To zawsze będzie Twoja własna decyzja. Wierzę jednak, ze skoro świadomie pracujesz nad swoimi profilami i blogami – to masz jasno określony cel i po prostu wiesz, po co to robisz. Pamiętaj o swoim celu, wtedy łatwiej będzie się zmotywować do działania. Pisz, publikuj, wrzucaj zdjęcia – na profilach społecznościowych najlepiej codziennie (na Twitterze i Instagramie kilka razy dziennie), na blogu najlepiej raz w tygodniu (to lepsze rozwiązanie niż cisza przez miesiąc, a potem kilka wpisów jednocześnie); na stronie internetowej – zależnie od potrzeb, ale kilka wpisów (aktualności, galerii etc.) miesięcznie po prostu musi się tam pojawić.Pamiętaj – nie każda Twoja aktywność musi oznaczać wielki wysiłek. Nie zawsze musisz zaprezentować światu dopieszczony pod każdym względem tekst, perfekcyjnie wystylizowane zdjęcie, film montowany przez kilka tygodni. Zwłaszcza social media są przestrzenią, w której gorszą jakość szybko wybacza się na rzecz ciekawego contentu (treści, zawartości).  Zabawne zdjęcie zrobione komórką może być świetnym postem. Transmisja live z ciekawego spotkania to też znakomity pomysł. Infografika z ciekawymi danymi (tylko podaj ich źródło), dobry cytat, link do interesującego tekstu – to wszystko dodaje życia Twojemu profilowi, a nie wymaga wielkiego wysiłku.Z drugiej strony musisz też wiedzieć, że Twoja dłuższa nieobecność (nawet tydzień lub dwa) w sieci, zwłaszcza na etapie rozkręcania profilu, bloga czy strony, przyniesie realne straty.  Na FB post zamieszczony po dłuższym okresie ciszy będzie miał mniejszy zasięg niż poprzednie.  Na bloga po prostu zajrzy znacznie mniej osób także wtedy, gdy znów zaczniesz pisać. Aktywność przez dłuższy czas po uruchomieniu profilu jest niezbędna, by ludzie Cię zapamiętali, zaczęli kojarzyć, wpisali sobie Twoją markę w swój system funkcjonowania w świecie.  Dotyczy to także Twoich znajomych. Oceniam, że zajmuje to mniej więcej rok, potem można zwolnić, jeśli oczywiście Twoja marka ma się dobrze.

 

  1. OTWARTOŚĆ – na nowe pomysły, nowych ludzi, nowe propozycje, które otrzymasz, ale i które Tobie przyjdą do głowy. Zaczynasz swoją aktywność z pewnymi założeniami. Po drodze może się okazać, że niektóre z nich się sprawdzają, ale inne niekoniecznie. Warto właśnie wtedy wykazać się elastycznością i otwartością, poszukać czegoś lepszego. Nie mam na myśli zmiany profilu działalności czy głównej „tezy” wizerunkowej (choć i to czasem okazuje się potrzebne), raczej – lepsze dopasowanie detali, reagowanie na potrzeby odbiorców, wyciąganie wniosków z komentarzy i wiadomości, które do Ciebie docierają, z toczących się na Twoim profilu (blogu) dyskusji. Oczywiście, konsekwencja w realizowaniu własnych zamierzeń jest potrzebna, ale też nie warto trzymać się sztywno wszystkiego wymyślonego wcześniej.  Jeśli masz sklep internetowy z odzieżą dziecięcą, może się okazać, że rynek odzieży dla niemowlaków jest już nasycony, za to dla dzieci trochę starszych albo w wieku szkolnym – już nie.  Jeśli sprzedajesz elementy wystroju wnętrz, może warto wejść we współpracę z blogerami piszącymi na ten temat, by zaprezentowali Twoje produkty u siebie. Jeśli określiłeś wąska grupę odbiorców, a widzisz, że na Twoje propozycje reagują zupełnie inni ludzie niż się spodziewałeś – przygotuj coś specjalnie dla nich. Jeśli piszesz bloga adresowanego (Twoim zdaniem) do studentów, a czytają go głównie ich rodzice – może warto zmienić trochę język i grafikę, by w ten sposób przyciągnąć jeszcze więcej rodziców. Albo poszukać informacji, dlaczego Twoje wpisy nie przyciągają studentów.Otwieraj się też w jeszcze jeden sposób – szukaj kontaktu z ludźmi, którzy robią coś podobnego do Twojej aktywności, ale mają w tym już większe doświadczenie. Korzystaj ze szkoleń, tutoriali, webinarów itd. – jest ich dziś mnóstwo w sieci, część darmowa, część dostępna po rejestracji. Na FB znajdziesz wiele grup, które zrzeszają ludzi o podobnych zainteresowaniach – tam też możesz dowiedzieć się potrzebnych Ci rzeczy. Pytaj szukaj, czytaj, dopasowuj się do potrzeb odbiorców.

 

  1. CIERPLIWOŚĆ – kto wie, czy to nie najważniejsza literka w mojej metodzie. 😉 Każdy, kto próbował zaistnieć dzięki social media wie, że tu prawie nic nie dzieje się natychmiast (szybkie spektakularne sukcesy w SM to raczej wyjątki potwierdzające regułę, nie warto się do nich porównywać). Początek Twojej aktywności może być całkiem nieźle widoczny, bo Twoją nową stronę, profil, bloga etc. polubią zapewne Twoi znajomi – jeśli masz ich wielu, pierwszy sukces murowany. Ale potem jest już trudniej – trzeba do siebie przekonać obcych ludzi, którzy są zajęci swoimi sprawami, mają najczęściej mało czasu, a jeśli zwrócą uwagę na Twoją stronę – masz jedną (ale tylko jedną) szansę na to, by ich zainteresować i zatrzymać na dłużej. Zapewniam: jeśli prezentujesz coś wartościowego, uda Ci się! Tylko potrzeba na to czasu.Kryzys przychodzi najczęściej po 2-3 miesiącach:mija pierwszy okres zachłyśnięcia się nowością przez Ciebie, pojawia się pewna rutyna (post, wpis na bloga, zaprezentowanie go w grupie, ewentualnie wykupienie reklamy, szukanie tematu na kolejny post etc.). Pojawiają się już pierwsze fajne reakcje ludzi spoza grupy znajomych, ale jest ich jeszcze niewiele. Zaczynasz się zastanawiać, czy w ogóle jest sens to robić. Czy ktoś to czyta (ogląda)? Czy w ogóle ktoś Cię widzi???Spokojnie. Daj się zobaczyć. Pozwól, by Twoja systematyczność, otwartość i cierpliwość zrobiły swoje. Twoje treści muszą przebić się przez informacyjny chaos, przez natłok treści docierających codziennie do każdego z nas. Ten pierwszy kryzys to również typowe „sprawdzam” dla tysięcy ludzi rozpoczynających swoją aktywność w sieci – wielu z nich na tym etapie rezygnuje. Między innymi dlatego odbiorcy blogów, profili, stron etc. nie angażują się w nie od samego początku – lecz obserwują. Czy za miesiąc ten blog dalej będzie? Czy za dwa miesiące będzie się do kogo zwrócić? Wygrywają najwytrwalsi. Wygrywają ci, którzy pamiętają o swoim celu, nie wymagają natychmiastowych efektów, systematycznie pracują – i dają sobie czas na zaistnienie.

 

Czy są wyjątki od metody SOC? Tak. Jeśli prowadzisz profil znanej marki, nie musisz czekać na efekty swojej pracy, bo te pojawiają się natychmiast. Są marki, na które użytkownicy social media po prostu czekają – tak wciąż jeszcze bywa z wielkimi firmami, tak bardzo często dzieje się z powszechnie znanymi i aktywnymi ludźmi (lub tymi, którzy właśnie otrzymali jakąś funkcję i stają się ważnymi osobami publicznymi). Wtedy założenie profilu w social media skutkuje natychmiastowym (nawet w ciągu kilku godzin) ogromnym przyrostem followersów.

Drugi wyjątek – to naprawdę duży budżet na reklamę. I tego chyba nie muszę tłumaczyć. 😉

Ale jeśli, jak większość aktywnych w sieci, nie masz bardzo znanej marki, nie zostałeś prezydentem USA ani nie możesz przeznaczyć tysięcy na reklamę – postaw na metodę SOC. Może powoli, ale skutecznie. SOC pozwala zbudować markę wieloletnią, dobrą nie na jeden sezon, ale na lata. Spróbuj – trzymam kciuki!