Dlaczego młodzi odwracają się od polityki? Praktyczne wnioski

Młodzi nie lubią polityki, nie głosują, nie interesują się działalnością społeczną ani polityczną! – grzmią największe media i autorytety. Polska tragedia po prostu!

A tak z ręką na sercu: Ty interesujesz się polityką? Jeśli tak (wiesz – należysz do skrajnej mniejszości), to dlaczego?

Najczęściej robimy to z poczucia obowiązku i ze względu na świadomość wpływu polityki na nasze codzienne życie. Ale obowiązek i społeczno-polityczna świadomość to nie są – i nigdy nie były – cechy charakteryzujące młodych ludzi. Młodzi lubią to, co atrakcyjne i to, co zaspokaja powszechną na tym etapie potrzebę buntu przeciwko zastanemu światu!

Szczerze: czy uważasz polską politykę za atrakcyjną?

Chyba tylko wtedy, gdy lubisz kłótnie…

Zamiast narzekać na młodych, na ich polityczną bierność, przyjrzałam się bliżej motywom ich zachowań. Młodzi (mówię głównie o grupie wiekowej 18-24 lata) nie są bezmyślni ani źli. Skoro lekceważą politykę, nie chodzą na wybory, olewają walkę o demokrację, nie uczestniczą w protestach – to robią to z konkretnych, ważnych dla siebie powodów. Robią to, ponieważ polityka i politycy nie spełniają ich oczekiwań. Dopiero gdy ta sfera życia publicznego zbliży się do ich potrzeb, zmieni się nastawienie młodych. Jakie więc są te oczekiwania i co z nich wynika dla polityków i dla państwa?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, przeanalizowałam dostępne wyniki badań socjologicznych oraz związane z nimi publikacje (ich zestawienie – na końcu tekstu). Tu chcę wyrazić wielki szacunek dla dr Radosława Marzęckiego z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, który wsparł mnie swoimi publikacjami. I oto, co się okazało!

Mamy dziś w Polsce dwie grupy młodych (18-24), jeśli chodzi o postawę wobec życia społeczno-politycznego.

GRUPA I: BIERNI

To znacząca większość! Milcząca, bierna, zdystansowana do jakiejkolwiek działalności społecznej i politycznej. Nie zabiera głosu na żaden temat, nie głosuje, nie angażuje się w żadne działania społeczne.  Dla 78 proc. polskiej młodzieży polityka jest po prostu nieważna, 36 proc. nigdy nie rozmawia o polityce ze znajomymi czy rodziną.

Wydaje się, że tę grupę można podzielić na dwie, jeśli chodzi o powody bierności:

GRUPA  „MILCZĄCY WKURZENI”:  bierność jest dla niej wyrazem buntu przeciwko zastanemu światu dorosłych. Nie głosują – bo w ten sposób okazują swoje wkurzenie na system, którego nie zamierzają w żaden sposób wspierać. Trudno określić, jak liczna jest to grupa. Z badań dr Marzęckiego wiemy natomiast, że aż 47 proc. przebadanych studentów jest niezadowolonych z funkcjonowania demokracji w Polsce. Najpoważniejszym problemem demokracji są zaś kłótnie polityków.

GRUPA „PRYWATNI”:  bierność wynika z kompletnego braku zainteresowania aktywnością społeczną i polityczną. To ludzie zajęci swoimi prywatnymi sprawami, związkami, praca, karierą, przetrwaniem, przyjemnościami. Tutaj mamy do czynienia z kompletną depolityzacją życia. Polityka kojarzy im się z nudą, jest skrajnie nieatrakcyjna i niepotrzebna. To grupa, która nie wie, że są wybory – więc w nich nie uczestniczy. A jakby nawet na nie poszła – to zupełnie nie miałaby pojęcia, na kogo głosować.

 

GRUPA II: AKTYWNI ZBUNTOWANI

To grupa znacznie mniejsza niż pierwsza, ale bardziej widoczna – bo głośna. Tutaj mamy wszystkich młodych angażujących się w politykę. Dziś w Polsce najgłośniejszą jej częścią są młodzi o poglądach skrajnie prawicowych (elektorat Kukiz`15 i ugrupowań Korwina).  Jak wynika z badań Instytutu Spraw Publicznych, osoby o poglądach skrajnie prawicowych to przede wszystkim młodzi mężczyźni. Młode kobiety prezentują raczej poglądy centrowe, są cichsze i przez to mniej widoczne – poza niektórymi akcjami ogólnopolskimi jak np. Czarny protest.

Ta grupa motywowana jest przede wszystkim buntem i wkurzeniem na system. Polityka w wydaniu państwowym i parlamentarnym kojarzy się jej przede wszystkim z kłamstwem, nieuczciwością, fałszywością, brakiem wiarygodności. Dlatego jej największym poparciem cieszą się ugrupowania antysystemowe, do jakich zaliczane są ugrupowania zarówno Korwina, jak i Kukiza (mimo obecności tego ostatniego w parlamencie).

Oczywiście zdarzają się wyjątki wśród aktywnych – to ci, którzy odnajdują się wśród dzisiejszych ugrupowań parlamentarnych i wiążą z nimi swoją przyszłość, ale to promil wśród młodych Polaków.

 

Wszystkie te grupy łączy głęboka niezgoda na obecna politykę. Zdaniem większości młodych politycy nie sprostali swoim obowiązkom, kłamią i są fałszywi, niegodni zaufania, oraz nie mają pojęcia o życiu zwykłych obywateli. Politycy stracili dla młodych autorytet, nie mają więc żadnego wpływu na poglądy młodzieży. 

I kiedy pomyślimy, jak starsi (od opisywanej grupy) Polacy mówią o politykach, jak bardzo im nie ufają, co o polityce mówią media i jakie jej obraz ogólnie rzecz biorąc budowany jest w Polsce – nikogo nie powinno dziwić, że młodzi ludzie tak właśnie myślą o tej przestrzeni życia publicznego.

Jednocześnie młodzi przyznają, że nie rozumieją polityki, nie znają jej mechanizmów, nie rozumieją języka, jakim posługują się politycy, i mają trudności z określeniem własnego stanowiska w sprawie poruszanej przez media. Badacze podkreślają jednak, że istnieje duże zapotrzebowanie wśród młodych na autorytety, na ludzi, którzy są w stanie sprostać roli drogowskazów.

Kto więc dziś zyskuje wpływ na poglądy młodych?

Osobowości medialne. Właśnie tak – ludzie znani z mediów. Niekoniecznie z mediów w tradycyjnym rozumieniu tego słowa – także z mediów elektronicznych:  dziś autorytety młodzieży rosną w Internecie.  Oraz, wciąż jeszcze, w telewizji.

A`propos: także w polityce przybiera na znaczeniu zjawisko tzw. personalizacji. Tzn. że coraz bardziej liczą się konkretni ludzie i to ich się wybiera, a nie partię.

 

Co z tego wynika w praktyce? Otóż wnioski są naprawdę znaczące, a ich wykorzystanie może zdeterminować polską politykę w następnych latach:

  1. Młodzi (grupa 18-24) nie są i nie będą zainteresowani głosowaniem ani na PiS, ani na PO, ani na inne klasyczne partie polityczne. Dziś dla młodych tradycyjne partie (zwłaszcza dwie największe) są reprezentantami „systemu” (co widać po ostatnim odpływie młodych wyborców od PiS) – jedna grupa młodych się przeciwko temu systemowi buntuje, druga go lekceważy i jest wobec niego bierna.  Żadna z dwóch największych partii ze względów niezależnych od niej nie jest w stanie dziś zmobilizować młodych do zagłosowania na nią. To się może zmienić, jeśli któraś z partii przestanie być postrzegana jako systemowa, a zacznie być symbolem zmiany (albo przynajmniej szansy na nią). Oczywiście może to dotyczyć wyłącznie opozycji – partia rządząca zawsze jest symbolem systemu.
  2. Młodzi popierają ugrupowania Kukiza i Korwina, bo to w ich odbiorze ugrupowania antysystemowe i zbuntowane. W przypadku Kukiza kluczowy jest wizerunek, nie rzeczywiste działania (np. głosowanie) posłów Kukiz`15 w Sejmie. Kukiz to ugrupowanie kojarzące się z buntem.
  3. Politycy nie mają wpływu na poglądy tej grupy wiekowej. Wpływ na poglądy mają tzw. osobowości medialne – ludzie znani głównie z mediów (TV, też media internet.i social media), celebryci, niekojarzeni z polityką lub kojarzeni z nią „przy okazji”.
  4. Polityka się personalizuje – tzn. coraz większe znaczenie mają liderzy, ich osobowości, oraz personalnie konkretni politycy, natomiast tracą na znaczeniu szyldy partyjne. Wygrają więc ci, którzy zbudują silne marki osobiste, a nie ci, którzy będą politykami dzięki wsparciu swojej partii.
  5. Pojawia się zapotrzebowanie na nowy typ polityka – wyrazistego i atrakcyjnego medialnie, mówiącego jednoznacznym, zrozumiałym językiem; najlepiej znanego
    z innego rodzaju działalności niż z polityki, takiego „fajnego gościa/fajnej gościówy”, który polityką zajmuje się niejako przy okazji (w odbiorze publicznym).
  6. W kampaniach wyborczych kluczowe będzie oddziaływanie na młodych przez osobowości medialne – ale te, które trafiają do młodej grupy odbiorców. To muszą być ”ich” celebryci i sławy. Przypuszczam, że jeśli najbardziej rozpoznawalny w Polsce vloger Sylwester Wardęga nagrałby video, w którym powiedziałby: „nie idźcie na wybory” – to nikt nie byłby w stanie odwrócić tego przekazu (takie są zasięgi filmów Wardęgi). A jakby nagrał: „Idźcie głosować na…, rozp… ten system!” – to też miałoby znaczące przełożenie w wyniku wyborów. Niedostrzeganie siły oddziaływania VIP-ów sieciowych to jeden z podstawowych błędów tradycyjnych ugrupowań politycznych.
  7. Wiele wskazuje na silną potrzebę edukowania młodych, jeśli chodzi o politykę, jej mechanizmy, narzędzia etc. Ogólnopolska średnia z wiedzy o społeczeństwie na tegorocznej maturze, wynosząca 26 proc, pokazuje to dobitnie. Brakuje nam w Polsce nowoczesnych, atrakcyjnych medialnie działań edukacyjnych oraz PR-owych na rzecz polityki. Tak – PR-owych. To może brzmieć śmiesznie – ale tylko na początku. Młodzi dziś nie rozumieją, po co polityka jest w ogóle potrzebna, skoro jest nieatrakcyjna, fałszywa, agresywna, nieprzystająca do życia itp. Najlepiej by ją usunęli z życia – i usuwają ją, w taki sposób, w jaki mogą.

Pokazanie podstawowych funkcji polityki, które sprawiają, że jest ona niezbędna w państwie i tak naprawdę zwyczajnie chroni nas przed ciągłymi wojnami – to zadanie edukacyjne o najwyższym priorytecie. Opisanie jej mechanizmów prostym, zrozumiałym językiem. Wyjaśnienie podstaw funkcjonowania demokracji i jej znaczenia. Prosto i atrakcyjnie, nie przez testy i sprawdziany w szkole.

Tylko kto się go podejmie, skoro wymagałoby to działania politycznego, a nie partyjnego? Państwotwórczego, a nie nastawionego na korzyści jednej partii?

Czekam na odważnych.

 

 

Badania będące podstawą analizy:
– dr Radosław Marzęcki, Instytut Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie: badanie studentów polskich z 16 uczelni przeprowadzone w 2012 roku na grupie 994 osób – oraz publikacje;
– Instytut Spraw Publicznych, badanie z 2017 r.;
– CBOS, raporty dotyczące głosowania i niegłosowania oraz charakterystyki elektoratów partyjnych z 2015 r. oraz Młodzież 2016;
– Europejskie Badanie Wartości z 2008 r.;
– Europejski Sondaż Społeczny (ESS Round 6);
– Eurobarometr.

 

Case rzeczniczki Mazurek. Ku przestrodze.

Ech… Bycie rzecznikiem prasowym nie jest łatwe, trzeba rozumieć media, dziś – zwłaszcza te społecznościowe, mieć świadomość ich specyfiki, rozumieć internet i pamiętać, że każde napisane słowo zostanie z nami na wieki.  Case posłanki Beaty Mazurek, która reprezentuje w mediach Klub Parlamentarny PiS, pokazuje, jak wiele w tej dziedzinie mają do zrobienia polscy politycy.  Wpadka goni wpadkę, a dyskusje w mediach społecznościowych kończą się obrażaniem innych użytkowników. Z poziomu funkcji rzecznika prasowego – to niedopuszczalne. 

Rzecznik prasowy to wizytówka instytucji (firmy, organizacji). To on odpowiada za kontakty z mediami, powinien więc znać dziennikarzy i mieć z nimi przynajmniej niezłe relacje. To rzecznik musi umieć wypowiedzieć się zawsze, także w najtrudniejszych sytuacjach, również wtedy, gdy wpadkę szefa (szefowej) trzeba wziąć na siebie, przyznać się do błędu (jako do własnego), przeprosić i wyjaśnić. To rzecznik jest od tego, by mieć czas dla dziennikarzy, wyjaśniać, tłumaczyć, dostarczać informacji – oraz, co kluczowe w opisywanej sytuacji – umieć właściwie i szybko zareagować, gdy reakcje dziennikarzy idą nie w tym kierunku, na którym instytucji (firmie, organizacji) zależy.

Posłanka Beata Mazurek tym razem zareagowała, nawet dość szybko, na doniesienia publiczne o sytuacji podczas Krajowego Zjazdu Adwokatury. Na pewno wiecie – owację na stojąco dostał prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Podczas tej owacji obecny na sali prezydent RP Andrzej Duda siedział. Zdjęcia obiegły kraj, a posłanka Beata Mazurek skomentowała na Twitterze: „Prezydent Duda siedzi. Dlatego przejdzie do historii.”

Wpadka na całego! Potocznie kiedy mówimy, że ktoś siedzi, mamy na myśli więzienie. Wpis rzeczniczki, który w intencji miał bronić prezydenta, z powodu niefortunnego sformułowania uderzał w niego mocniej niż komentowana sytuacja.  Oczywiście wpadkę natychmiast wytknięto pani poseł, ale ona – niestety – brnęła dalej, jak można przeczytać na załączonym screenie.

To doskonały przykład, jak nie należy reagować. Nigdy! Rzeczniku, masz wpadkę? Przeproś, wyjaśnij, kajaj się tyle razy, ile trzeba. Czasem nawet lepiej wpis skasować (choć w archiwach internetowych i tak zostanie), by pokazać, że to był błąd. Po skasowaniu warto i tak napisać przeprosiny – wiele osób już wpis widziało, nie ma co udawać, że go nie było. Ale za żadne skarby świata nie brnij dalej! Nie krytykuj tych, którzy zwracają Ci uwagę. To fatalnie świadczy o Tobie, Twojej kulturze i umiejętnościach komunikacyjnych – a wszak jesteś rzecznikiem, wizytówką organizacji, fachowcem od komunikacji właśnie!

Na działaniach takich rzeczników drastycznie tracą ci, których reprezentują. Wizerunek leci w dół w tempie trudnym do opanowania – a odbudować go jest wyjątkowo trudno.