Dlaczego śmiejemy się z Andrzeja Dudy?

Od kilku dni śmiejemy się z Prezydenta RP Andrzeja Dudy – podczas oficjalnej części uroczystości urodzinowej jednego z polskich dzienników znana wokalistka Doda obdarowała go tortem, po czym odwróciła się do niego plecami i odchodząc pokazała swoje prawie nagie pośladki, okryte jedynie ażurowymi rajstopami. A potem dodała jeszcze: „Różnimy się tylko jedną literą” i nie bardzo już było wiadomo, czy chodzi o różnicę między prezydentem Dudą a Dodą, czy może o różnicę między Dudą, Dodą a …

Tak, to typowa wpadka wizerunkowa – i choć w całej sytuacji szokuje wokalistka, a nie polityk, do szokujących zachowań Dody dawno się przyzwyczailiśmy. Ona może więcej. Prezydent państwa – może znacząco mniej. To dlatego osoby odpowiedzialne za aktywność publiczną prezydenta muszą bardzo szczegółowo analizować, w jakim wydarzeniu prezydent może brać udział, a na jakim nie powinien się pokazywać choćby ze względu na zbyt dużą nieprzewidywalność uczestników. W tym przypadku takiej racjonalnej analizy zabrakło. Doda szokuje często i chętnie, można więc było przypuszczać, że wykorzysta też tę okazję. Szokowanie publiczności przynosi jej jedynie większy rozgłos. Także świętujący urodziny dziennik – „Super Express” – lubi epatować szokiem i skandalem.

Prezydentowi tego typu rozgłos nie przynosi jednak nic dobrego. Prezydent to osoba publiczna, od której wymagamy czasem wręcz nadludzkiego opanowania, nieskazitelności, poprawności – prawie bycia ideałem. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak masowo śmiano się z gaf prezydenta Bronisława Komorowskiego (czyniło to zresztą bardzo chętnie także otoczenie obecnego prezydenta) – i nic nie pomagały tłumaczenia, że to nie była żadna gafa (jak w sytuacji ze słynnym postumentem w parlamencie japońskim czy ze zwróceniem się do gen. Kozieja „Chodź, Shogunie”). Opinia publiczna wiedziała swoje. Teraz śmiejemy się z kolejnego prezydenta – a jednocześnie trochę się za niego wstydzimy. Stąd ten śmiech, wytykanie palcami, zażenowanie. Od prezydenta wymagamy tak dużo, bo przecież reprezentuje cały nasz naród. Kiedy ktoś prezentuje w jego obecności gołe pośladki, to jednocześnie obraża – no właśnie, kogo?

Czy prezydent Duda mógł wyjść „z twarzą” z tej sytuacji? Mógł. Wystarczyło, żeby zareagował  jednoznacznie na takie zachowanie. Na przykład wyszedł z uroczystości. A za drzwiami skomentował zajście dziennikarzom – że to nie uchodzi, by prezydent brał udział w wydarzeniach, podczas których ich uczestnicy nie potrafią zachować się z godnością i kulturą. To jedno zdanie oraz opuszczenie sali pokazało by nam, Polakom, że prezydent dba o godność swego urzędu, a przez to i naszą. Tymczasem Andrzej Duda stał z kawałkiem tortu w ręce, z dziwną miną – ni to zaskoczony, ni to zadowolony – a Doda świeciła pośladkami…

  Wizerunek osoby publicznej najszybciej weryfikują właśnie takie sytuacje – gdy nie ma czasu na zastanawianie się, a reakcja jest reakcją autentyczną i spontaniczną. Prezydent Andrzej Duda właśnie się publicznie zweryfikował.  Jak wypadła ta weryfikacja? No cóż, odpowiedzcie sobie Państwo sami.

 

Fot. pudelek.pl

5 wskazówek budowania wizerunku w social media

Zakładam, że jeśli szukasz informacji o tym, jak budować swój wizerunek publiczny, chcesz świadomie wpływać na to, jak będą widzieli Cię inni ludzie. Stajesz się osobą publiczną. Chcesz być człowiekiem zauważanym i cenionym, a więc także – opiniotwórczym. Aby tak się stało, musisz przestrzegać kilku podstawowych zasad swojej aktywności w mediach społecznościowych.

  1. OKREŚL CEL I ODBIORCÓWNawet jeśli irytuje Cię powtarzane przez wielu marketingowców pytanie: do jakiego targetu chcesz dotrzeć? – jest to pytanie, przed którym nie warto uciekać. Jest naprawdę fundamentalne. Już na samym początku musisz określić, kto ma Cię zauważyć i cenić, i jaki wizerunek siebie chcesz budować. Czyli: jak chcesz być widziany? Będziesz w oczach innych ekspertem, politykiem, specjalistą w wąskiej dziedzinie, muzykiem, celebrytą bywającym na salonach? Kto ma Cię znać i dlaczego?
    Dopiero kiedy to określisz, będziesz wiedział, jakie wpisy na Twoich profilach w mediach społecznościowych umieszczać, o czym opowiadać i jakim językiem.
  2. WYRAŹ SWOJE ZDANIE
    Najprostszym sposobem na istnienie w mediach społecznościowych jest dziś – poza lajkowaniem – „podawanie dalej”. Czyli udostępnianie linków, wpisów, komentarzy nie swoich, lecz innych użytkowników medium. PRZESTRZEGAM PRZED TAKIM DZIAŁANIEM! Oczywiście, możesz share`ować wszystko, co uważasz za istotne – ale nie może to być Twoja jedyna aktywność na Facebooku, Twitterze i innych portalach.Chcesz być ceniony – pokaż, kim jesteś. Napisz, co sądzisz o jakiejś sytuacji. Skomentuj czyjś wpis. Przeanalizuj bliski Ci problem. Wyraź swoje uczucia, pokaż swoje przeżycia czy doświadczenia. Pokaż, że jesteś prawdziwym, żywym, myślącym człowiekiem, który właśnie doświadcza czegoś ciekawego; który wymyślił właśnie coś genialnego albo nie zgadza się z czyjąś opinią – bo ma własną.
  3. BĄDŹ AUTENTYCZNY
    Ta wskazówka wiąże się z poprzednią. Pokaz ludziom, kim naprawdę jesteś, co Cię pasjonuje. Jeśli działasz publicznie – pamiętaj, że Twoje wpisy nie mogą stanowić jedynie kalendarium twoich oficjalnych wystąpień. To już nie te czasy, gdy wystarczała tzw. oficjałka. Ludzie chcą zobaczyć w Tobie normalnego człowieka, takiego samego jak oni – choć może bardziej odważnego, doświadczonego, wiedzącego więcej w jakiejś dziedzinie.Nawet więc, gdy zamieszczasz wpis o swoim udziale w oficjalnym wydarzeniu, napisz kilka zdań „od siebie” – jak się czułeś, co ważnego dla Ciebie się zadziało, może odbyłeś jakąś istotną rozmowę, poznałeś kogoś ciekawego? A może ledwo zdążyłeś, bo odwoziłeś żonę na lotnisko, albo było korki? Twoi fani chcą wiedzieć, czym się martwisz, a z czego się cieszysz. A także – co robisz „po godzinach”. Okazywanie emocji (oczywiście w sposób zgodny z normą społeczną) jest dziś kluczowe – to emocje łączą ludzi, budują wspólnotę, pozwalają zidentyfikować człowieka, z którym chcemy się utożsamiać.
  4. PSY, KOTY I DZIECI – ALE NIE ZAWSZE!
    Tak, psy, koty i dzieci na zdjęciach czy na filmikach zazwyczaj gwarantują dużą liczbę lajków. Zdarza się, że osoby publiczne czy eksperci wrzucają więc na swoje profile właśnie takie treści, ciesząc się z zasięgów i zaangażowania. Hmm, tylko czy na pewno o takie zaangażowanie Ci chodzi? Wróć do swoich odpowiedzi z punktu pierwszego i zadaj sobie pytanie: czy tak chcę być widziany przez innych?Jeśli chcesz zbudować swój wizerunek jako miłośnika kotów – wrzucaj zdjęcia kotów, to wtedy dobry pomysł. Jeśli prowadzisz blog parentingowy, zdjęcia dzieci też są świetne. Ale gdy zamierzasz zbudować swoją markę jako np. eksperta od spraw finansowych, rozkoszne psiaki na pewno Ci w tym nie pomogą. W takiej sytuacji posty „so cute” (z ang. – „jakie słodkie!”) mogą pojawiać się na Twoich profilach tylko raz na jakiś czas (jako element budowania swojej autentyczności – patrz: poprzednia wskazówka), ale nie mogą stanowić większości wpisów. Ekspert od finansów powinien natomiast komentować najnowsze wydarzenia z tej dziedziny, podpowiadać rozwiązania, dyskutować o obniżeniu stóp procentowych, kryzysie finansowym, wejściu do strefy euro etc.
  5. WŁAŚCIWY TIMING – KLUCZ DO SUKCESU
    Z komentowaniem wiąże się bardzo ważna w dzisiejszych mediach społecznościowych tzw. kwestia timingu. Oznacza ona po prostu tyle, że Twój wpis musi być aktualny i pasować do czasu, w którym go umieszczasz. Jeśli jesteś politykiem, komentowanie bardzo angażującego Twoich wyborców wydarzenia trzy dni później jest porażką – pokazuje bowiem tylko tyle, że nie jesteś na bieżąco z tym, co się dzieje dookoła; że wypadłeś z obiegu. Ważne w Twojej branży newsy komentuj jak najszybciej – albo wręcz bądź pierwszym, który o nich informuje. Wtedy pokażesz, że trzymasz rękę na pulsie, obracasz się w kręgach decyzyjnych (masz dostęp do newsów) – i że warto zaglądać na Twój profil, bo można się z niego czegoś ciekawego dowiedzieć. Informacja to dziś najdroższy towar na świecie.Dobry timing to również zamieszczanie wpisów, które nie kłócą się z kontekstem innych aktywnych dyskusji na danym medium. Polskim użytkownikom Twittera świetnie znany jest przypadek polityka zajmującego się wówczas polityką zagraniczną, który – gdy wybuchły zamieszki na Ukrainie i cały polski Twitter udostępniał informacje o ofiarach – wrzucił twit o tym, że właśnie świetnie bawi się na cudownym balu karnawałowym. Długo mu to wypominano… Sprawdzaj kontekst, zanim coś napiszesz. Przejrzyj swoją stronę z aktualnościami, zanim coś zamieścisz. To może się wydawać stratą czasu – ale zapewniam Cię, że nią nie jest.