Mamy boty w kampanii na prezydenta Warszawy! Wspierają Patryka Jakiego

Ranking pierwszych dziesięciu kont na Twitterze, które w ciągu ostatniego miesiąca tweetowały najwięcej nt. Patryka Jakiego, wygląda tak: jedno konto nie istnieje, pięć to konta botowe, cztery – prawdziwe. Taki sam ranking nt. Rafała Trzaskowskiego: dwa konta nie istnieją, cztery to boty, cztery – konta prawdziwe. Jaka jest różnica między rankingami? Światopoglądowa. Poza dwoma kontami wszystkie pozostałe – w tym oczywiście boty – działają na rzecz Patryka Jakiego, a przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu.

W piątek, 8 czerwca, postanowiłam sprawdzić, kto najczęściej tweetuje na temat  głównych kandydatów w wyborach na prezydenta Warszawy. Użyłam do tego narzędzia analitycznego Unamo, które m.in. tworzy rankingi autorów tweetów na podst. liczby wypowiedzi, zasięgów czy popularności. I odkryłam piękne, klasyczne, ciężko pracujące boty – wszystkie działające na rzecz Patryka Jakiego, a przeciwko Trzaskowskiemu. W rankingach obu kandydatów tylko dwa konta nie rozpowszechniały tak sprofilowanych treści. Były to: konto medium @300polityka oraz konto zwolennika kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Ranking autorów pod względem liczby wypowiedzi nt. Patryka Jakiego wygląda tak:

jaki_rakinngliczbawypow_0806_2

Przeanalizowałam te konta. Pierwsze dwa już nie istnieją. Liderka rankingu – Krystyna, teraz funkcjonuje pod nową nazwą użytkownika – nie @KGrzadzka, tylko @krystynaWarsaw, ale sieje tą samą treść co wcześniej. Zmiany nazw to w ogóle nowe, ciekawe zjawisko – piszę o nim szerzej w postscriptum pod tekstem. Konto Krystyny zostało utworzone w maju 2017 r., ma więc niewiele ponad rok, ale już wygenerowało 186 tys. tweetów. Daje to średnio 427 tweetów dziennie – a w zasadzie retweetów, nie znalazłam bowiem ani jednego postu napisanego przez Krystynę. Według Oxford Internet Institute boty można rozpoznać, gdy dziennie podają dalej 50 postów i więcej, natomiast amerykański think tank DFRLab uważa za graniczną wartość 72 posty podane dalej w ciągu dnia (i więcej). Krystyna pracuje więc bardziej intensywnie niż standardowy bot. Jakiego typu treści rozpowszechnia? Zawsze antyopozycyjne i proPiS-owskie. Jeśli chodzi o wybory w Warszawie – retweetuje posty wspierające Jakiego i ośmieszające Trzaskowskiego.

 

Drugie konto – o nazwie „Jesteśmy za PiS” – nie istnieje i nie znalazłam go (a piszę to 9 czerwca) nawet pod inną nazwą użytkownika. Dwa kolejne miejsca w rankingu znów zajmują boty: @kozalinka53 tylko 8 czerwca (do godz. 19.30)  retweetowała aż 220 tweetów związanych z PiS-em oraz o treściach antyopozycyjnych, w tym 29 dotyczyło Jakiego i/lub Trzaskowskiego.

 

 

Kolejne konto – @Kgb08Maria – tylko 8 czerwca do godz. 19.00 retweetowało 192 tweety pro-PiS i antyopozycyjne, w tym 23 związane z kandydatami na prezydenta Warszawy.

 

 

W rankingu mamy jeszcze dwa inne konta działające zgodnie z regułami funkcjonowania botów – na miejscach: 7 i 8. Sławek Wolny (@AwekWolny) to konto istniejące od kwietnia 2018, retweetujące średnio 124 tweety dziennie. Na poniższych przykładach doskonale widać typową dla bota (poza czystymi retweetami) aktywność: ma on zaprogramowany konkretny tekst, ciągle ten sam, który podaje jako swój podczas cytowania innego tweeta. W tym przypadku były to dwa zdania: „Musimy to zrobić! Wyprawimy PO pochówek”, które wielokrotnie się powtarzały. Poza tym oczywiście Sławek Wolny retweetował to, co korzystne dla Jakiego i niekorzystne dla Trzaskowskiego.

 

 

Kris (@urwis1977) działa od lipca 2017 r. i jest rekordzistą – retweetuje średnio 450 tweetów dziennie. Przekazywane przez niego treści są identyczne jak te w analizowanych wcześniej kontach.

 

 

Kiedy przeanalizujemy z kolei ranking użytkowników, którzy tweetują najwięcej nt. Rafała Trzaskowskiego, okaże się, że większość kont jest powtórką z rankingu Patryka Jakiego.

trzaskowski_rankingliczbawypow_0806_2

 

Pięciu pierwszych użytkowników już znamy (drugi użytkownik to konto cechujące się normalnym rodzajem aktywności), szósty to znów bot. Natomiast na miejscach: siódmym i ósmym znajdują się autentyczni liderzy wśród kreatorów treści na temat Trzaskowskiego. Właśnie ich tweety podają dalej przeciwnicy kandydata Koalicji Obywatelskiej. Na 9. miejscu mamy zwolennika Trzaskowskiego, konto prawdziwe, a na dziesiątym – kolejne konto nieistniejące (prawdopodobnie usunięte albo przez jego twórcę, albo przez Twittera). Warto podkreślić – wśród 10 użytkowników TT najczęściej tweetujących o Rafale Trzaskowskim tylko jeden jest jego zwolennikiem. Zdecydowanie najwięcej postów wytwarzają jego przeciwnicy. To odwrotny układ niż u Patryka Jakiego – u niego najaktywniejsze są konta wspierające. Kandydat Koalicji Obywatelskiej na razie nie ma więc na TT wsparcia, które mogłoby zrównoważyć ataki przeciwników.

Przyjrzyjmy się jeszcze przez chwilę dwóm innym rankingom – tym razem pokazującym autorów najpopularniejszych tweetów nt. kandydatów. W obu przypadkach są to zazwyczaj użytkownicy krytycznie nastawieni do danego polityka. I tak najpopularniejsze tweety nt. Patryka Jakiego to wpisy: prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz Grzegorza Drobiszewskiego ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci. Mamy też satyryczny Sok z Buraka, oraz posłów PO Cezarego Tomczyka i Borysa Budkę.  Za to na drugim miejscu jest sprzyjający Jakiemu poseł Dominik Tarczyński. Generalnie jednak to zestawienie niczym nie zaskakuje.

 

jaki_rakinngliczbawypow_0806_2

Natomiast w rankingu dotyczącym Rafała Trzaskowskiego warto zwrócić uwagę na trzy konta. Otóż po pierwsze widać wyraźnie, że o Trzaskowskim tweetują krytycznie m.in.: poseł Adam Andruszkiewicz z ugrupowania Wolni i Solidarni, były lider Młodzieży Wszechpolskiej; współpracownik Jakiego z Ministerstwa Sprawiedliwości Sebastian Kaleta, wiceprzewodniczący Komisji Reprywatyzacyjnej; oraz znany na TT z kontrowersyjnych wpisów Radosław Poszwiński, od niedawna pracownik TVP Info.

trzaskowski_rankingautorow_0806 

Moją uwagę zwraca też konto znajdujące się na drugim miejscu – pana Waldemara. Jest to użytkownik, który był mocno zaangażowany w tworzenie negatywnych postów wobec rodzin osób niepełnosprawnych protestujących w Sejmie – był liderem w zestawieniu influencerów, które uzyskałam podczas analizy wpisów na ten temat (także na bazie narzędzia Unamo).

influ2

Reasumując: analizowane przeze mnie rankingi ujawniają przede wszystkim, że na rzecz Patryka Jakiego na Twitterze już teraz pracują boty (choć oficjalnie kampania jeszcze się nie zaczęła). Służą one rozpowszechnianiu treści pozytywnych dla Jakiego, a negatywnych dla jego kontrkandydata. Kiedy więc czytacie ilościowe zestawienia o tym, który z kandydatów na prezydenta Warszawy lepiej sobie radzi w Internecie, pamiętajcie koniecznie o ciężko pracujących botach.

Po drugie: widać również, że Rafał Trzaskowski nie ma obecnie na Twitterze wspierających go kont, które by równoważyły Twitterową aktywność przeciwników.

Po trzecie – w antykampanię wobec Trzaskowskiego zaangażowali się m.in.: poseł Adam Andruszkiewicz, poseł Tarczyński, wiceszef Komisji Weryfikacyjnej Sebastian Kaleta i pracownik TVP Radosław Poszwiński. To pod względem politycznym dość ciekawe zestawienie personalne.

Nie mam wątpliwości, że to dopiero początek sieciowych zmagań politycznych. Prawdziwa walka jeszcze się nie zaczęła. Wydaje się, że boty zostaną użyte masowo dopiero w kluczowych miesiącach kampanii. Czy będą miały znaczenie dla wyników wyborów? Na pewno sprawią, że rozpowszechnianie przez nie tweety będą bardziej widoczne. Czy to spowoduje, że odbiorcy uwierzą w kreowany przez nie przekaz? O tym dopiero się przekonamy. Nie będziemy mieli powtórki z wyborów prezydenckich w 2015 roku, ponieważ sporo się już nauczyliśmy o mediach społecznościowych i wiemy, że nie we wszystko, co się na nich pojawia, można wierzyć. Popularne treści oddziałują jednak psychologicznie, mogą uruchomić mechanizm społecznego dowodu słuszności (czyli: słuszne jest to, o czym mówi większość), a to może przełożyć się na realne decyzje wyborców.  Może – ale nie musi. W Polsce Twitter ma znaczenie głównie jako medium docierające do polityków i dziennikarzy, nie do masowej liczby wyborców (ci są obecni raczej na Facebooku). Dlatego ogromne znaczenie będzie miało, czy i jak z przekazu kreowanego w opisany powyżej sposób skorzystają dziennikarze. To oni jako pierwsi podejmą decyzję, czy popularność narracji jest rzeczywistym odzwierciedleniem nastrojów społecznych, czy też efektem ciężkiej pracy botów.

 

Ps. Wspomniałam w tekście o nowym zjawisku, które po raz pierwszy zaobserwowałam analizując w maju hejt wobec protestujących w Sejmie matek osób z niepełnosprawnością. Otóż ostatnio niektóre konta na Twitterze, zwłaszcza botowe, często zmieniają nazwę użytkownika. Sprawia to, że choć konta widać w narzędziach analitycznych, nie jest łatwo je zidentyfikować – bo działają już pod inną nazwą. Dla każdego narzędzia analitycznego rozpoznającego konta po nazwie wygląda to tak, jakby konto nie istniało – choć tak naprawdę działa nadal.

Wydaje się, że może być to nowy sposób wymyślony w celu obejścia obostrzeń Twittera, który od pewnego czasu dużo drastyczniej podchodzi do botów i co jakiś czas usuwa je hurtowo – bazując jednak zapewne (przynajmniej częściowo) na nazwie użytkownika. Zmiana nazwy daje możliwość dalszego funkcjonowania konta. Nie wiem, czy konta te jednocześnie zmieniają też IP i e-mail – jeśli tak, tym trudniejsze są do wychwycenia przez system Twittera.

UPDATE:
11 czerwca 2018 r.: Pisząc ten tekst nie miałam wątpliwości, że zostanie on zaatakowany, a wiarygodność moich ustaleń będzie podważana na wszystkie sposoby.  Dlatego od początku podawałam nazwę narzędzia, pokazywałam jak najwięcej screenów oraz – co ważne – podawałam daty dokonywania analizy i pisania tekstu. Sposób działania konkretnego konta można bowiem bardzo szybko zmienić, a nieistniejące konta mogą się znów pojawić. To technicznie proste, jeśli tylko ma się kontakt z użytkownikami tych kont, czy z osobą kontem zarządzającą. Tak się właśnie dzieje z niektórymi z opisywanych kont. Nagle na koncie, które nie pisało żadnych tweetów własnych, pojawiają się normalne dyskusje. To też proste, wystarczy zmienić program, albo wyłączyć konto spod programu i zacząć na nim normalną aktywność. I wtedy można zacząć twierdzić, że to wcale nie bot, a Mierzyńska się myli. Cóż, na Zachodzie badający boty ukuli już nawet taki piękny termin – cyborg. To właśnie konto typowe dla bota, które od czasu do czasu wykazuje normalną, „ludzką” aktywność. A więc pozdrawiam cyborgi! 🙂

Cieszę się również, że podobno jedno z kont nieistniejących już istnieje – pod zupełnie zmienioną nazwą i użytkownika, i nazwa główną – ale: ponoć jest to samo konto. Tak jak pisałam w postscriptum, narzędzia analityczne takich „niby tych samych” kont nie rozpoznają. Niesamowicie cieszy mnie natomiast fakt, że dzięki tym działaniom – których celem jest podważenie wiarygodności tej analizy – wszyscy dowiemy się dużo więcej o niektórych kontach oraz sposobach działania w sieci. Pozdrawiam więc także tych, którzy od wczoraj gorączkowo zmieniają ustawienia. 😉

 

Wojna dezinformacyjna na polskim Twitterze? Ona już trwa!

Wojna dezinformacyjna w polskiej polityce? To się już dzieje. Na polskim Twitterze. Przynajmniej 10 tys. uśpionych botów, które na Twitterze pojawiły się w ciągu zaledwie ostatnich 3 tygodni, czeka na rozkazy. Zaatakują na pewno podczas kampanii wyborczej. Kto zlecił zbudowanie tej cyfrowej armii?

Wyobraź sobie, że szykujesz się do wojny informacyjnej w jakimś kraju; wojny, której celem jest dezinformacja, chaos, a w perspektywie – destabilizacja sytuacji w danym państwie. Masz za sobą doświadczenia związane z działaniami w innych krajach, a jeśli nie, to korzystasz ze znanych wzorców:  kampanii dezinformacyjnej w USA podczas prezydenckiej kampanii wyborczej oraz kampanii ws. Brexitu.  Wiesz, że do dezinformacji trzeba wykorzystać social media, bo tam tego typu kampanie najlepiej się udają. Dezinformacja ma dotyczyć polityki przed i w trakcie zbliżającej się kampanii wyborczej.

Co robisz, by się do takiej wojny informacyjnej przygotować? Jakie działania podejmujesz?

Twoim celem jest wpływanie na nastroje społeczne przez przekazywanie nieprawdziwych informacji, podkręcanie emocji (aż do tych skrajnych) w najważniejszych przestrzeniach sporu politycznego i w kluczowych środowiskach zaangażowanych w ów spór, jak najszersze kolportowanie treści zgodnych z Twoim interesem, blokowanie treści niekorzystnych dla Ciebie.

Czego potrzebujesz do realizacji takich celów?

Przede wszystkim – żołnierzy. Cyfrowych żołnierzy, którzy będą mieli dostęp – przez social media, bo to najprostsze – do liderów opinii publicznej, liderów politycznych, głównych bohaterów kampanii wyborczej.  Prawdziwej armii, w dużej części dziś uśpionej, choć w każdej chwili gotowej do ataku (to piechota). Oraz grupy znakomicie wyszkolonych oficerów, którzy przez długie miesiące będą budować w cyfrowej przestrzeni politycznej swoją wiarygodność, wpływy, kontakty z najważniejszymi liderami opiniotwórczymi. Gdy wojna się już zacznie, oficerowie zaczną udostępniać dezinformacyjne treści, a  piechota nada im odpowiedni zasięg, w razie czego – zablokuje kogo trzeba, podkręci nastroje społeczne. I wojna będzie się toczyć.

 A teraz – największa niespodzianka: to się już dzieje! W Polsce, nie za granicą. W Polsce, dokładnie – na polskim Twitterze. Cała armia piechoty już tu jest. Obserwuje. Na razie przysypia, ale jest w każdej chwili gotowa do ataku. To regularna, całkiem nowa armia botów.

10 tysięcy nowych, nieaktywnych kont od 31 października do 18 listopada zaczęło obserwować konta dwóch głównych (stan na 19.11.2017) kandydatów na prezydenta Warszawy: Rafała Trzaskowskiego (PO) i Patryka Jakiego (PiS).  To nie efekt jednorazowego wzrostu zainteresowania tematem w chwili ogłoszenia kandydatury R. Trzaskowskiego 2 listopada – liczba followujących te konta uśpionych profili rośnie sukcesywnie, systematycznie, codziennie, nie wzbudzając tym samym niczyjego zainteresowania. Nie ma żadnego skoku, jest systematycznie rosnąca liczba obserwujących.

jaki_foll

trzaskowski_foll

Znaczna część tych kont obserwuje jednocześnie i Rafała Trzaskowskiego, i Patryka Jakiego. Co więcej, wszystkie one zostały założone w listopadzie 2017 r., nie opublikowały żadnego tweeta (nieliczne opublikowały 1 lub 2 tweety), obserwują od 40 do stu kilkudziesięciu innych kont, nie mają zdjęć profilowych.

Tutaj screeny z informacjami dotyczącymi drobnej części kont obserwujących konto Patryka Jakiego:

A tu screeny z informacjami o kontach obserwujących Rafała Trzaskowskiego:

To z całą pewnością boty – zautomatyzowane konta, zaprogramowane tak, by umieszczały specjalnie sprofilowane treści, udostępniały wskazane tweety itp. Te na razie nie działają. Czekają na wytyczne osób, które je programują. A programiści – na wytyczne tych, którzy prowadzą tę wojnę.  Dziś nie ma możliwości, by bez pomocy samego Twittera stwierdzić, kto to jest czy choćby gdzie założono owe konta. Zleceniodawcy pozostają nieznani.

Przyglądając się botom widać kolejne cechy charakterystyczne, które muszą budzić poważne wątpliwości.  Konta te obserwują od kilkunastu do kilkudziesięciu kont polskich Twitterowiczów – to konta tych, którzy w raportach wpływu polskiego Twittera zajmują najwyższe miejsca. Kiedy przeglądam, kogo followują boty, czuję się, jakbym przeglądała raport polskiego Twittera choćby firmy SoTrender: jest polskie konto papieża Franciszka, jest Robert Lewandowski, a potem Donald Tusk, Kancelaria Premiera, prezydent Andrzej Duda, do tego cała czołówka liderów politycznych – Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, Adrian Zandberg, Janusz Korwin-Mikke, inni wpływowi politycy:  Robert Biedroń, Roman Giertych, Marek Kuchciński; do tego bardzo znani dziennikarze i liderzy opinii: Zbigniew Hołdys, Jarosław Kurski, Jacek Kurski, Krzysztof Stanowski, Kamila Biedrzycka, Katarzyna Kolenda-Zaleska. Te nazwiska powtarzają się na większości z analizowanych przez mnie kont.  Co ważne – to przedstawiciele wszystkich stron polskiej sceny politycznej, dziennikarze z bardzo różnych mediów, liderzy opinii o przeciwstawnych poglądach.  To istotne, bo gdy jakieś polskie ugrupowanie zleca wsparcie swojej działalności przez boty, obserwują one wyłącznie osoby związane z opcją polityczną zleceniodawcy, a nie pełen przekrój polskiej polityki – sprawdzałam to wielokrotnie, analizując działania polskich partii na TT. W przypadku 10 tys. nowych kont-botów jest inaczej.

Pokażę to na przykładzie jednego z takich kont – @Waclaw5509

waclaw1

waclaw2

waclaw3

waclaw4

 

Poza kontami czołówki wpływu na polskim TT znajdziemy tam jeszcze kilka kont znanych osób związanych ze sportem (Zbigniewa Bońka czy Krychowiaka) oraz liczne profile zagraniczne. Najczęściej anglojęzyczne, choć pochodzące z różnych państw – od USA po Hiszpanię. Można znaleźć konta rosyjskojęzyczne, ale jest ich bardzo mało, to pojedyncze przypadki.

Obserwowane przez boty konta zagraniczne to najczęściej konta związane ze sportem lub z rynkiem muzycznym, często z bardzo wysokimi liczbami followersów. Boty nie followują żadnych zagranicznych polityków – wyłącznie polskich.

Kiedy sprawdzam, o ile i komu wzrosła liczba fanów od 31 października do 18 listopada, liczba ok. 10 tys. powtarza się zarówno u  Patryka Jakiego i Rafała Trzaskowskiego, jak u Tomasza Lisa czy Grzegorza Schetyny. Trochę wyższa jest u Donalda Tuska (15 tys.), prezydenta Andrzeja Dudy (13 tys.) i papieża Franciszka (12 tys.).

To tłumaczy, czemu z analiz obserwujących konta Trzaskowskiego czy Jakiego wynika, że bardzo dużo jest wśród nich kont nieaktywnych – to właśnie m.in. nieaktywne boty podnoszą ów wskaźnik.

aplikacje_TT_Jaki

 

aplikacje_TT_trzaskowski

Analizy ich profili wykazują, że obaj politycy mają dziś ok. 9 proc. (lub wg analizy innej aplikacji – 12-16 proc.)  rzeczywiście aktywnych użytkowników wśród tych, którzy ich obserwują.  To i tak tysiące ludzi – ale jednak stanowią oni mniejszość.

 

Wróćmy do początku tekstu.  Mamy więc 10 tys. cyfrowych żołnierzy, obserwujących na Twitterze liderów opinii publicznej w Polsce. Uśpionych, ale w każdej chwili gotowych do użycia. To zdyscyplinowana i nie potrzebująca jedzenia armia, o której wiemy już, że istnieje, ale nie wiemy, kiedy zaatakuje. Prawdopodobnie podczas samorządowej kampanii wyborczej – dlatego konta Rafała Trzaskowskiego i Patryka Jakiego są przez boty obserwowane.

Do prawdziwej wojny informacyjnej brakuje nam oficerów, którzy wyznaczać będą kierunki działania. Tzn. pewnie i oni już tu są, dla celów wojennych powinni działać już od dłuższego czasu – tylko nie zdołaliśmy ich jeszcze rozpoznać.  Jeśli weźmiemy pod uwagę doniesienia z innych państw, jeśli zdamy sobie sprawę, że coraz więcej „agencji informacyjnych” świadczy usługę dezinformacji w sieci, nie tylko w polityce, ale też np. w biznesie – ta sytuacja nie powinna nas dziwić. Powinniśmy natomiast być świadomi zagrożenia. I tego, że jako społeczeństwo będziemy celem ataku dezinformacji podczas kampanii wyborczej. Na jak wielką skalę?  Przekonamy się zapewne już po wyborach.

 Kluczowe jest oczywiście pytanie, kto szykuje się do tej informacyjnej wojny w Polsce. Czy to ktoś z wewnątrz? Być może, choć moim zdaniem nie jest to żadne z ugrupowań politycznych – te, owszem, wykorzystują boty na coraz intensywniej, ale nie w taki sposób, jak tu opisałam. Musiałby to być ktoś spoza obecnych aktorów sceny politycznej. Albo – ktoś z zewnątrz. Inne państwa po kampaniach, dzięki współpracy z właścicielami Twittera i Facebooka, uzyskały informacje, że za atakami w ich przestrzeni sieciowej stały rosyjskie fabryki trolli. Czy tak jest też u nas? Nie wiem. Nie ma dziś na to dowodów, przynajmniej wśród informacji ogólnie dostępnych. Nie wiemy, kto szykuje się do dezinformowania Polaków na masową skalę. Ale że to robi – jest pewne.

 

Korzystałam z danych uzyskanych z: Sotrender, Twitonomy, FakersApp.