PiS: dziesięć grzechów głównych

PiS nie jest zjawiskiem wyjątkowym w polityce. Partię prezesa Kaczyńskiego już dziś osłabiają wysokie sondaże, rozbudowany aparat państwa i popełniane grzechy. Patrząc na PiS marketingowo, widać najedzone, aroganckie ugrupowanie, które nie potrafi wytyczyć nowej ścieżki narracji wierząc, że obecna wystarczy mu jeszcze na długie lata.  Ciekawe, czy się obudzi.

Dyskutujemy ostatnio w Polsce o tym, co robi źle opozycja – nie programowo, lecz marketingowo; sprawdzamy, gdzie błądzi przy budowaniu narracji, wizerunku i strategii politycznej. Ważnym głosem w tej dyskusji jest niedawny wywiad Jakuba Bierzyńskiego dla „Gazety Wyborczej”. Bierzyński, specjalista od marketingu politycznego, rozłożył na części działania polskiej opozycji i wskazał jej błędy.

Chylę czoła, panie Jakubie, przed Pana wiedzą, podpisuję się pod wieloma Pana wnioskami – pozwolę sobie jednak odwrócić wektor tej narracji. Zostawmy na chwilę opozycję i przyjrzyjmy się PiS-owi. Marketingowo oczywiście. PiS i Jarosław Kaczyński nie są przecież zjawiskiem wyjątkowym. To nie mistrzowie marketingu i wpływu społecznego – tylko partia polityczna, kierowana co prawda przez skutecznego polityka, ale popełniająca coraz więcej błędów i podlegająca mechanizmom typowym dla partii władzy.

 

CZYM GRZESZY DZIŚ PIS?

GRZECH PIERWSZY: PRZYSYPIANIE

 PiS śpi – przekazowo. Buduje przekazy, ale stale wykorzystuje do tego te same narzędzia i te same narracje. One owszem, jeszcze działają, ale za chwilę przestaną. Przekaz trzeba odświeżać: wprowadzać nowe obrazy, budować nowe skojarzenia. Tymczasem PiS śpi. Usypiają go wysokie sondaże oraz wielki aparat państwowy, który zresztą podobnie działa na każdą partię będącą u władzy. Rządzącym najczęściej wydaje się, że przekaz oficjalny, głoszony przez rzeczników ministerstw, oświadczenia,  funkcyjnych partii, zamieszczany na fanpage`ach instytucji państwowych – że on wystarcza. Przecież każde ministerstwo, klub poselski, rzecznicy, media publiczne – wszyscy pracują przekazowo na PiS, więc więcej robić już naprawdę nie trzeba. Tymczasem oni owszem, pracują na rządzących, ale z tego powodu przekaz robi się coraz bardziej urzędowy, z trudem trafia do zwykłych ludzi. Widać to dobrze w spotach PiS, którym mimo prób nawiązania do codziennego życia Polaków – brakuje autentyczności. Są sztuczne, kiepsko zagrane. Nie budzą emocji.

PiS przesypia także zmiany w social media. Jakby nie zauważał, że pojawiają się nowe narzędzia budowania wpływów. Kiedy wszystkie inne ugrupowania pracują wykupując w agencjach boty, sprawdzają swoje możliwości podczas socialmediowych akcji, liczą wzmianki i analizują statystyki, PiS wciąż walczy za pomocą swojej (rozbudowanej, to fakt) sieci trolli – z tym że ostrza trolli jakby nieco się stępiły, a zaangażowanie spadło. Poza tym PiS nie jest już w social media jedyny, ma sporo konkurentów – zwycięstwo tu nie będzie wcale oczywiste.

Dodam od razu, że w Polsce w ogóle nie ma dziś ugrupowania politycznego, które by potrafiło strategicznie wykorzystywać social media i internet – ale to już temat na odrębny tekst.

 

GRZECH DRUGI:  AROGANCJA ELITY

Politycy PiS są coraz dalej od zwykłych ludzi – zajęci i zapracowani, wypełniają obowiązki wynikające z pełnionych funkcji, nie mają czasu na spotkania z wyborcami. Do posła – ministra nie sposób się dostać, można co najwyżej porozmawiać z jego asystentem. Niby PiS taki socjalny, a dla ludzi nie ma czasu! To typowa choroba każdej partii władzy – jej skutki narastają z czasem, po dwóch latach można ich jeszcze nie zauważać, po czterech z trudem się je wybacza, po sześciu – zaczynają dominować w ocenie rządzących polityków.

To zresztą bardzo ciekawe zjawisko – PiS definiując swoją polityczną mapę oznaczył na niej polskie elity  jako swego najgorszego wroga. Tymczasem dziś to działacze PiS – powoli, lecz nieubłaganie – stają się polską elitą. Bo mają prestiż i władzę. Bo są coraz bogatsi, pobierając wysokie wynagrodzenia na wysokich funkcjach. Idą w górę w hierarchii społecznej – i wielu z nich nie potrafi oprzeć się pokusie epatowania swoją pozycją. Doskonałym przykładem jest poseł PiS Dominik Tarczyński, słynący z wrzucania zdjęć na Twitterze czy Facebooku, na których pokazuje swoje luksusowe płaszcze, wakacje pełne przepychu czy … własne stopy podczas zasłużonego relaksu w jacuzzi. Inne przykłady – minister Zieliński z ochroniarzem, który niesie nad nim parasol; blokada przejść dla pieszych, gdy przechodzi przez nie minister Macierewicz; wreszcie prezes Kaczyński – niedostępny, bo otoczony przez grono ochroniarzy. To obrazy – symbole, które mówią Polakom: oni są niedostępni, lepsi od nas, my jesteśmy niżej. To oni są elitą!

Narracja PiS-u o złych elitach za chwilę odwróci się więc przeciwko PiS-owi – wystarczy tylko, że suweren pozwoli sobie zobaczyć i zrozumieć te obrazy.

 

GRZECH TRZECI: SAMOUSPRAWIEDLIWIANIE

Czemu te obrazy dziś nie zmniejszają PiS-owi poparcia, a tak duże grono Polaków wciąż spija każde słowo z ust prezesa? Po pierwsze – i trzeba to przyjąć do wiadomości, mówił o tym jasno Jakub Bierzyński – części Polaków żyje się za PiS-u lepiej.  Po prostu. 500 zł na dziecko co miesiąc trafia na konto, a wcześniejsze emerytury cieszą – zwłaszcza że nie odczuwamy dziś jeszcze negatywnych skutków decyzji emerytalnej.

Ale po drugie – i może nawet ważniejsze – dwa lata temu PiS-owi uwierzyło wielu Polaków. Głosowali nie zawsze za PiS-em , często przeciwko PO, ale głosowali. Dziś wcale nie oślepli, widzą, co się dzieje ws. sądów, Trybunału Konstytucyjnego, służby zdrowia, praw kobiet i w wielu innych kwestiach.  Doświadczają więc klasycznego dysonansu poznawczego – stanu nieprzyjemnego napięcia psychicznego, który pojawia się, gdy dwie ważne przestrzenie poznawcze są ze sobą sprzeczne. Czyli: chcemy myśleć o sobie jako o rozsądnym i mądrym człowieku, tymczasem wiemy, że zrobiliśmy coś jednoznacznie głupiego, co nie pozwala nam dalej myśleć o sobie tak dobrze. To jest naprawdę nieprzyjemne uczucie, bolesne, bardzo niekomfortowe!  Doświadczając dysonansu wszyscy natychmiast włączamy mechanizmy, które pozwalają nam znów poczuć się lepiej. Jednym z nich jest przerzucanie odpowiedzialności za nasze zachowanie na innych (to nie my popełniliśmy błąd, tylko oni; znamy to wszyscy: „Przez osiem lat Platforma Obywatelska…”).

Drugi sposób to udowadnianie sobie, że to, co zrobiliśmy, wcale głupie nie było, wręcz przeciwnie – bardzo sensowne! Jeśli kupiliśmy zbyt drogie buty, wyjaśniamy sobie i innym, że te buty są wyjątkowe, takich potrzebowaliśmy, są najlepsze na świecie, a w ogóle to my przecież na te buty zasługujemy. To samo dzieje się w przy podejmowaniu politycznych decyzji – jeśli dobrowolnie zagłosowaliśmy na jakiegoś polityka, chcemy, by okazał się on dobrym politykiem, bo to umożliwia nam dobre myślenie o sobie. Gdy działania polityka rodzą w nas dyskomfort, wybaczamy mu, usprawiedliwiamy go („zmęczony był”, „on tak naprawdę nie myśli”, „musiał coś zjeść, a że akurat były obrady Sejmu, to co miał zrobić” itp.) – żeby de facto usprawiedliwić siebie. I to właśnie dziś wielu Polaków robi w odniesieniu do PiS-u. Usprawiedliwiają go.  Nie zauważają konsekwencji błędnych decyzji, spadku pozycji międzynarodowej Polski. Bo gdyby zauważyli, musieliby sami przyznać się do błędu – a tego każdy z nas stara się za wszelką cenę uniknąć.

Tyle że taka metoda obniżania dysonansu poznawczego działa do czasu. Kiedy sytuacje wywołujące dysonans osiągają masę krytyczną, trzeba włączyć inne metody redukowania nieprzyjemnego napięcia – a w końcu już najprościej jest usunąć to, co wywołuje napięcie. A że napięcie wywołują rządzący…

 

GRZECH CZWARTY: ŚMIESZNOŚĆ

Do dysonansu dochodzi… wstyd. Od dawna twierdzę, że w Polsce nic tak nie niszczy polityków jak doświadczenie wyborcy, że musi się za jakiegoś polityka wstydzić. A kiedy się wstydzi? Kiedy wszyscy się z tego polityka śmieją. Moim zdaniem m.in. z tego powodu wybory przegrał Bronisław Komorowski. Przez wiele miesięcy prowadzono wobec niego kampanię prześmiewczą. Wyśmiewano jego sposób bycia, wygląd, język, zachowanie podczas wizyt zagranicznych i spotkań w Polsce. Każdy pretekst (nieważne, czy prawdziwy) był dobry, by go wyśmiać. A kto by chciał głosować na człowieka, z którego wszyscy się śmieją?

Popatrzmy, co się dzieje z PiS-em. Widać to doskonale w mediach społecznościowych. Z rządu,  z Sejmu, z PiS-u dziś wyśmiewają się nie tylko zdeklarowani wyborcy opozycji, ale też całe grono niezaangażowanych politycznie. To ma ogromne znaczenie – i będzie miało jeszcze większe. Jeśli środowiskom antyPiSowskim uda się utrzymać ten trend, może być on powodem klęski partii rządzącej. Wyśmiewanie to zjawisko, z którym z poziomu politycznego bardzo trudno walczyć.

 

GRZECH PIĄTY: PROPAGANDA

Słabym punktem PiS-u jest także Telewizja Polska, a dokładniej –  uprawiana przez nią propaganda. Doświadczyliśmy tego typu propagandy zbyt dużo, by tak po prostu wierzyć telewizji, która ciągle wychwala rząd i krytykuje opozycję. Kiedy Jakub Bierzyński w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą” przypomina opozycji, że totalna krytyka PiS uprawiana bez przerwy traci znaczenie, bo ludzie się do niej przyzwyczajają – odpowiadam, że identycznie jest z ciągłą krytyką totalnej opozycji oraz wychwalaniem pod niebiosa rządu – a właśnie taki przekaz powtarzany jest codziennie np. w „Wiadomościach”. Być może jakaś część elektoratu PiS wierzy w takie informacje, ale znacząca część Polaków pęka ze śmiechu z pasków TVP Info i „Wiadomości” – właśnie dlatego na Facebooku powstają fanpage`e prezentujące co zabawniejsze paski informacyjne. te same paski wykorzystywane są przez kabareciarzy i satyryków. Propaganda w publicznej telewizji jest nachalna i łopatologiczna – jakby redaktorzy TVP nie wierzyli w umiejętność myślenia swoich odbiorców. Co ważne: ona jest nie tylko śmieszna, jest także poniżająca dla widzów. A nikt nie lubi być poniżany.

 

GRZECH SZÓSTY: DOPUSZCZENIE EKSTREMÓW DO GŁOSU

Kolejny strategiczny błąd PiS to dopuszczenie do głosu najbardziej ekstremalnych środowisk prawicowych. Owszem, to właśnie te środowiska pomogły PiS-owi przejąć władzę w Polsce, ale dziś są kulą u nogi. Jak to z ekstremami bywa – są one nisko kontrolowalne, żyją własnym życiem i własnymi interesami. Z ich działań PiS musi się tłumaczyć – i w kraju, i za granicą. Ostatnie przypadki związane z Marszem Niepodległości oraz z powieszeniem zdjęć eurodeputowanych na szubienicach doskonale to pokazują. Dodatkowo środowiska te rozbudowują swoją aktywność korzystając z PiS-owskiej narracji, z której rządzący nie mogą się wycofać. Trudno jest wytłumaczyć, że mimo iż politycy PiS mówią o eurodeputowanych PO per „zdrajcy narodu”, to jednak nie zgadzają się z tym, by ich wieszać na szubienicach. PiS w swojej narracji balansuje między tezami koniecznymi dla podtrzymania emocji w swoim elektoracie  – a zachowaniami ekstremalnymi, które są jawnym przekroczeniem granicy tolerowanej w polityce. Za tą granicą jest już tylko osamotnienie, złe kontakty z krajami sąsiednimi, permanentna krytyka w zagranicznych mediach oraz ataki krajowych publicystów nawet z bliskich rządowi mediów, których nie da się zneutralizować wywiadami w Telewizji Polskiej.

 

GRZECH SIÓDMY:  LEKCEWAŻENIE POTRZEBY WOLNOŚCI

PiS w swojej narracji nie docenia również takich wartości jak wolność i niezależność. Tak jak Platforma rządząc przeceniła te wartości, lekceważąc zmniejszające się wśród Polaków poczucie bezpieczeństwa, tak samo PiS przecenia socjal, nie doceniając wolności. To o wolność walczyli nasi dziadowie (i babcie), nasi rodzice i my sami. Za nią Polacy umierali podczas wszystkich zrywów narodowowyzwoleńczych, dla niej walczyli z komunizmem. PiS definiuje ją dziś wyłącznie jako wolność Polski i narodu,  oraz przeciwstawia ją uzależnieniu państwa od Unii. Tymczasem dla wielu Polaków wolność to przede wszystkim wolność wyboru i swoboda życia. Nie bez powodu najmłodsze pokolenie wchodzących na rynek pracy domaga się głównie elastycznych godzin pracy i pracy online – bo to oznacza wolność.  Chcemy mieć wolny wybór w decydowaniu, jak spędzimy czas w niedzielę, o której godzinie kupimy alkohol, gdzie spędzimy wakacje, kiedy (i czy w ogóle) pójdziemy do kościoła, do jakiej szkoły będą chodzić nasze dzieci, na co wydamy pieniądze z 500+ oraz czy kobieta urodzi dziecko czy nie. Państwo generalnie jest tym lepsze, im rzadziej się wtrąca do naszego życia. Dawać – owszem, może, a nawet powinno. Ograniczać – w żadnym razie. Historia pokazuje, że kiedy Polacy na własnej skórze czują, że tracą wolność – reagują. To właśnie potrzeba wolności sprawia, że Polacy wychodzą dziś na ulice i protestują. Lekceważenie tej potrzeby zemści się na PiS tym szybciej, im mocniej będzie ograniczał indywidualną swobodę obywateli. A ostatnio czyni w tym zadziwiające postępy.

 

GRZECH ÓSMY: BRAK KADR

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden problem PiS-u, istotny podczas wyborów samorządowych.  Otóż PiS obsadzając swoimi ludźmi tak wiele stanowisk w instytucjach i spółkach państwowych pozbawił się kadr w regionach – kadr, których nigdy nie miał zbyt silnych. PiS jest partią – nomen omen – elitarną, aby do niej wejść, trzeba mieć rekomendacje od zdaje się dwóch członków, przejść okres próbny. To nie jest partia liczna ani silnie rozbudowana. Lokalnie ma więc mało kadr, a najbardziej rozpoznawalni politycy z regionów już pełnią rozmaite funkcje, dziś często bardzo lukratywne, i nie w głowie im walka o samorządy. Widać to tam, gdzie odbywają się wybory uzupełniające – PiS w nich bardzo często przegrywa.  W wyborach samorządowych częściej głosuje się na ludzi niż na partyjne szyldy, może poza wyborami do sejmików wojewódzkich – dlatego rozpoznawalni, silni środowiskowo kandydaci są tak istotni. Brak takich kandydatów sprawi, że wybory samorządowe wcale nie będą dla PiS-u łatwym sprawdzianem, tylko prawdziwą walką. Stąd zresztą nerwowe ruchy przy ordynacji wyborczej – by przynajmniej w ten sposób zapewnić sobie lepszy start.

 

GRZECH DZIEWIĄTY: WOJNA Z SUWERENEM

I ostatnia rzecz, na którą dziś chcę zwrócić uwagę: PiS popełnia strategiczny błąd, otwierając zbyt wiele frontów walki jednocześnie i zniechęcając do siebie zbyt wiele środowisk. Kiedy do złych elit PiS zaczyna zaliczać nie tylko polityków, nie tylko sędziów, ale też młodych lekarzy (którzy są klasą średnią, a nie elitą), wszystkich prawników oraz niezadowolonych nauczycieli, byłych funkcjonariuszy wszystkich służb (także tych po 1990 r.), kiedy uderza w protestujących, kiedy usiłuje uniemożliwić działanie ekologom, kiedy zniechęca do siebie wszystkich miłośników przyrody i przeciwników polowań, gdy ogranicza niezależność organizacji pozarządowych, kiedy ogranicza prawa kobiet – liczba „złych Polaków” rośnie w zastraszającym tempie. Ci wszyscy źli stają się oczywiście przeciwnikami PiS-u. Można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, jak zagłosują podczas wyborów. Ten błąd zemści się na PiS-e bardzo szybko – bo już podczas pierwszego głosowania. A z każdym kolejnym otwartym frontem przeciwników będzie przybywać.

 

GRZECH DZIESIĄTY: PYCHA

Kiedy wszystkie te błędy osiągną poziom krytyczny – będziemy obserwować spadek poparcia dla rządzących. Czy PiS może naprawić te błędy? Niektóre tak, ale wymagałoby to od niego wyjścia poza bieżące reagowanie oraz przyjrzenie się temu, jak wygląda realny świat –  nie ten zza szyb samochodów i zza ramion ochroniarzy. Pozostałe problemy to klasyczne mechanizmy społeczne, których żadne ugrupowanie nie jest w stanie zahamować. Można je spowolnić, można osłabić ich wpływ – ale wśród rządzących nie widać woli do takiego działania. PiS usypia marketingowo, przekonany o swojej potędze i mocy. A jak wiadomo – pycha zawsze kroczy przed upadkiem.
I to jest grzech fundamentalny PiS-u: pycha.

Oś zła zagraża światu! Co mówią paski w „Wiadomościach”

Mamy wojnę! W Polsce oczywiście. Wrogowie są jasno zdefiniowani – to: Francja, Niemcy, Bruksela, totalna opozycja i ostatnio Leszek Balcerowicz.  O takim obrazie państwa informuje codziennie główny program informacyjny w publicznej TVP – „Wiadomości”. Aby nikt nie miał wątpliwości, swój przekaz prezentuje na słynnych już paskach informacyjnych. Przeanalizowałam je dokładnie – w sumie 200 pasków. Wyniki budzą przerażenie.

„Wiadomości” ogląda średnio ok. 2-2,5 mln osób, w zależności od miesiąca. Prezentowana w nich wizja świata trafia więc do olbrzymiej liczby Polaków i oddziałuje na ich sposób myślenia o państwie, w którym żyją. Widzowie chcą czy nie, w jakimś stopniu przyswajają sobie tę wizję –  dlatego postanowiłam przeanalizować paski, pojawiające się na ekranie podczas prezentowania każdego kolejnego tematu.  Analizowałam ok. 200 pasków z sierpnia i września 2017 roku, wszystkie pochodzące z oficjalnych materiałów zamieszczonych na stronie internetowej programu.

To, co  rzuca się w oczy natychmiast  – paski „Wiadomości” nie informują, lecz oceniają daną sytuację. Wcześniej cechą dziennikarstwa było prezentowanie faktów, na ocenę mogli sobie pozwolić jedynie komentatorzy i publicyści. Dziś „Wiadomości” prezentują odmienną koncepcję dziennikarstwa – dziennikarz ocenia, widzom prezentuje interpretację wydarzeń, a tematy etykietowane są od razu jako pozytywne lub negatywne.

Czym karmią Polaków „Wiadomości”?

1. Mamy wojnę!

Gdyby ktoś chciał czerpać wiedzę o Polsce tylko z „Wiadomości”, przede wszystkim stwierdziłby, że Polska jest państwem w stanie wojny. Retoryka wojenna jest na paskach używana wręcz standardowo. Oto fragmenty: „obrona przez atak”, „front obrony”, „Francja uderza”, „francuski atak”, „Polska będzie broniła”, „Schetyna atakuje”, „ekoterroryści zaatakowali”, „inwazja imigrantów”, „Polska zaatakowana”, „Niemcy mordowali”, „polsko-fiński sojusz obronny”, „rakietowa salwa”, „zagrożenie ze Wschodu”, „mafia paliwowa”.

paskiw10

Szczytowym osiągnięciem w tej retoryce jest mój ulubiony pasek (z 23 września): „Oś zła zagraża światu!”.  Materiał oznaczony w ten sposób dotyczył podejrzanej eksplozji w Korei Północnej. Już pierwsza wypowiedź w nagraniu wskazywała co prawda, że „był to naturalny wstrząs, choć nie można wykluczyć sztucznego działania”- ale i tak osią zła warto było postraszyć.

Na szczęście jednak , jak można przeczytać na pasku w innym wydaniu programu, „dzięki sojusznikom Polska jest bezpieczna”, „rząd skutecznie walczy” oraz „konsekwentnie reformuje armię”, a na dodatek „Polacy pilnują unijnych granic”.  Więc (chyba) nie zginiemy. Mimo wojny.

Do czego służy retoryka wojenna? To klasyczne zarządzanie strachem.  Wspominałam już o takiej metodzie wpływania na ludzi, kiedy analizowałam przekaz z Facebooka posłów Kukiz`15 i (w mniejszym stopniu) PiS (przeczytasz tutaj: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2017/08/28/najbardziej-agresywnego-jezyka-w-polityce-uzywa-kukiz-15/) Oni także używają retoryki wojennej – w ściśle określonym celu. Ten cel to jednoczenie Polaków w jednej grupie społecznej. Im bardziej ludźmi rządzi strach, tym bardziej potrzebują wsparcia u innych znajdujących się w tej samej sytuacji oraz lidera, który będzie wskazywał drogę i wiedział, co robić.

Strach mogą wywoływać różne przeżycia. Wojna jest oczywiście sytuacją najsilniej naruszającą poczucie bezpieczeństwa; sytuacją, w której człowiek natychmiast szuka schronienia, grupy, przywódcy i podobnych do siebie ludzi – bo wśród nich czuje się bezpiecznie. PiS w ten sposób budował grupę społeczną wokół swojej partii na długo przed wyborami w 2015 r. – wtedy również w ich przekazach trwała permanentna wojna, tyle że wewnętrzna. Wrogami byli: rząd, prezydent oraz PO i PSL.

Jasno określony wróg, poczucie zagrożenia, czas wojny – wszystko to jednoczy grupę społeczną, określa jej tożsamość. Dziś, gdy PiS samodzielnie rządzi w Polsce, okazuje się, że utrzymywanie swoich wyborców (i w ogóle Polaków) w przekonaniu, że wojna trwa dalej, jest opłacalne – tak silnie pomaga sterować społecznymi emocjami.  Trzeba było co prawda przedefiniować, z kim tę wojnę Polska prowadzi i o co toczy się bój – ale poradzono sobie z tym, rozszerzając przestrzeń wojny i definiując nowych wrogów.  Teraz już nie tylko wewnętrznych, ale i zewnętrznych.

2.Wrogowie

Są jasno wskazani. Podobnie jak sojusznicy. I tu możecie się zdziwić – do największych wrogów Polski wcale nie należy Rosja – ani nawet imigranci muzułmańscy. Dziś wrogami Polski, atakującymi ją regularnie i wywołującymi wojnę,  są: Francja, Niemcy, Bruksela i totalna opozycja. Rosja przez dwa miesiące na paskach „Wiadomości”  pojawiła się zaledwie dwa razy, raz – Wschód. Imigranci – równie rzadko.

Czego możemy się dowiedzieć z „Wiadomości” o Francji? Otóż współczesna Francja „uderza w fundamenty Unii”, „razem z Niemcami dzieli Unię”, „atakuje polską niezależność”, zaś jej prezydent wykazuje się taką „obłuda i arogancją”, że dochodzi nawet do „buntu Francuzów przeciwko polityce Macrona” oraz trzeba się organizować „razem przeciw pomysłom Macrona”.

paskiw16

Niemcy natomiast „muszą zapłacić za swoje zbrodnie”, ale nie chcą tego zrobić. „Finansują antyrządowe protesty”, są  „przerażeni widmem wypłaty reparacji”, „nie chcą silnej Polski”, „chcą zburzyć polski kościół”,  „wzywają na pomoc Brukselę”, „mordowali i rabowali”, a na dodatek  jest „zagrożona demokracja w Niemczech”.

Co ciekawe, wg pasków „Wiadomości” Niemcy wydają się słabsze niż Francja. Bo to Niemcy są przerażeni i szukają pomocy, zaś Francja  atakuje i uderza. Zastanawia mnie, czy ten układ ma związek z tzw. trwającym w Polsce poszukiwaniem polskiego Macrona, czyli odniesieniem do specyficznego mechanizmu zwycięstwa prezydenta Francji? I związanymi z tym obawami obozu rządzącego?

Wróćmy do wrogów. Jeśli Francja jest wrogiem najbardziej agresywnym, Bruksela to klasyczny przykład wroga najbardziej emocjonalnego.  Bruksela bowiem „szantażuje”, „chce zabrać przywileje”, wprowadza  „dyktat” i „szuka haków na Polskę”.  Do tego wykazuje się „obłudą i hipokryzją”  (prawie tak samo jak Macron). Jedyna satysfakcja, że raz „Bruksela przyznała się do błędu” (w kwestii relokacji uchodźców). Najczęściej występujące słowo w zestawieniu z Brukselą to „dyktat” – rozumiem, że chodzi o wywołanie wrażenia, iż Bruksela = dyktatura.

Są jeszcze wrogowie wewnętrzni, czyli totalna opozycja. Partie opozycyjne prawie nigdy nie są inaczej nazywane, jak tylko przez ten związek frazeologiczny. Nie ma PO, PSL czy Nowoczesnej – jest wyłącznie totalna opozycja – która ponosi „sejmową klęskę”,  „wraca na ulicę”, „odbiera Polakom prawo do informacji”, a za jej rządów dokonał się „wielki rabunek”. Czasem robi coś sama Platforma – wtedy, kiedy „sabotuje program 500 plus” i gdy za jej rządów „ukradziono 250 miliardów złotych”. Zaś „lider totalnej opozycji” jest oczywiście „z Brukseli” (może stąd ta brukselska dyktatura?).  Zdarzają się również „zwody totalnej opozycji”…

Rosja traktowana jest wyjątkowo delikatnie. Czasem tylko „piętrzy przeszkody”, a innym razem „silna Polska przeszkadza nie tylko Rosji”. I koniec.

Od czasu do czasu pojawiają się inne szkodniki, o czym „Wiadomości” od razu informują” „szkodliwe pomysły Leszka Balcerowicza”, „Gronkiewicz-Waltz nie może lekceważyć prawa”, „sędziowie sprzyjali handlarzom roszczeń”,  „bandyci pochodzący z Afryki zgwałcili Polskę”, a „herszt zwyrodnialców z Rimini to uchodźca”.

Jak tak negatywne treści opowiadające o innych państwach – Francji i Niemczech, oraz o Unii Europejskiej – wpływają na relacje między Polską a tymi krajami – możemy jedynie przypuszczać. Ale wpływają, to pewne. Biały wywiad w każdym państwie analizuje regularnie właśnie tego typu programy czy publikacje.

Przy okazji dodam, że jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to z „Wiadomości” można się jeszcze dowiedzieć – poza wskazanymi wyżej państwami – wyłącznie o Kurdach walczących o niezależność  (aż 4 razy),  trzęsieniu ziemi w Meksyku oraz o Korei Płn. i Iranie jako potencjalnej osi zła zagrażającej światu. Koniec. O innych państwach nie mam mowy. Zastanawiający zestaw, hm.

 

3. Jest też ratunek, uff!

Czyli są wrogowie i jest wojna.  Zagrożenie, niebezpieczeństwo – i strach. Co ma z tym zrobić zwykły Polak? „Wiadomości” przychodzą z pomocą! Bo na szczęście mamy sojuszników – oraz wspaniały rząd! Sojusznicy są wymieniani, choć niezbyt silnie eksponowani (pojedyncze paski przez wskazany okres) – to Węgry i USA. Za to nasz rząd, jego ministrowie, oraz oczywiście PiS –  o nich oraz efektach ich pracy można się codziennie o 19.30 dowiedzieć naprawdę dużo,  wyłącznie w pozytywnym kontekście. Przykłady są naprawdę fascynujące: „Polska to wyspa wolności i tolerancji”, „rząd konsekwentnie spełnia obietnice wyborcze”, „polski kapitał rośnie w siłę”, „Prawo i Sprawiedliwość dotrzymało słowa”, „Polska przykładem europejskiego sukcesu”, „reforma edukacji przebiega zgodnie z planem”, „pierwszy budżet tak korzystny dla Polaków”, „MSWiA daje podwyżki funkcjonariuszom”, „Polacy będą mieć więcej czasu dla rodziny” (o zakazie handlu w niedzielę), „inwestorzy cenią politykę polskiego rządu”,  „udana reforma edukacji”, „Polacy stawiają na rząd Beaty Szydło” czy „rząd skróci kolejki do lekarzy”.

paskiw25

Bywają zresztą również cudowne zdarzenia – zwłaszcza na Jasnej Górze. 😉

paskiw18

Pełny przekaz jest więc niezmiernie prosty: choć wkoło nas wichry i burze, choć wojna dociera już do naszych drzwi, my w Polsce możemy czuć się bezpiecznie, bo mamy rząd, który nad wszystkim czuwa!

I to jest przekaz serwowany widzom „Wiadomości” na poważnie, bez śladu ironii, za to z głębokim zaangażowaniem. 

Jego celem jest z jednej strony utrzymanie w gotowości i zwarciu elektoratu obozu rządzącego, z drugiej strony – wyraźne postawienie granic między tymi, którzy są za PiS-em, a tymi, którzy są przeciw – co de facto sprowadza się do budowania lub pogłębiania podziałów w polskim społeczeństwie. I jest w dłuższej perspektywie niezmiernie groźne.  To właśnie głębokie podziały społeczne doprowadziły w wielu państwach d wojny domowej. 

Ale jest jeszcze jeden cel takiego przekazu – to formowanie „nowego człowieka”. Człowieka o określonej wizji świata – zgodnej z linia obozu rządzącego.  Dlaczego tak uważam? Porównajcie z wymienionymi wyżej te „paski’:

„Radni! Wyborcy Wam zaufali. Pamiętajcie o ich postulatach!”

„Pokój w Europie – to nasze bezpieczne granice”

„Kto przeciw państwu i demokracji – ten z Niemcami!”

„Patriotyzm najpierw wyraża się w czynach.”

 

To hasła z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.  Z głębokiej komuny. Komuniści chcieli stworzyć nowego człowieka. Miał wówczas wyrosnąć homo sovieticus.

Cóż, komunistom się nie udało.

 

Ps. Część screenów pochodzi z fanpage`a „Tymczasem w Wiadomościach” działającego na Facebooku – warto obserwować!

Wszystkie cytowane paski można zobaczyć na oficjalnej stronie „Wiadomości”, w nagraniach video pełnych programów.