Czy social media mają sens?

Chcę dziś opowiedzieć o zasadzie, która jest moim credo w social media. To właśnie ona sprawia, że widzę sens mediów społecznościowych i stawiam na ich rozwój. Ta bardzo prosta zasada dla mnie jest oczywista, ale obserwując profile firm, instytucji i osób publicznych widzę, że oczywistą nie jest.  Zależy mi na przekonaniu cię, że ona może być też twoim credo – a dzięki niej zmienisz swoje postrzeganie mediów społecznościowych i stworzysz dzięki nim dodatkową wartość w twoim życiu.

Credo jest proste: social media to relacje! Social media to rozmowa. Ciągły dialog. Wymiana – myśli, poglądów, spostrzeżeń, przeżyć, historii.

Media społecznościowe służą do budowania i rozwijania relacji między ludźmi. Mają nam ułatwiać komunikowanie się – a komunikacja jest zawsze dwustronna, musi mieć nadawcę i odbiorcę, musi nastąpić między nimi wymiana komunikatu. To nie jest teoria – to czysta, codzienna praktyka! A przynajmniej powinna taką być.

Już przekładam to na język codziennych praktyk na SM.  Po pierwsze – social media nie służą do pokazywania innym, jaki jestem genialny i/albo piękny. Nie są również tablicą ogłoszeniową przeniesioną z korytarza Waszej instytucji na tablicę Waszego profilu. SM to nie dodatkowa przestrzeń sprzedażowa, gazeta z ogłoszeniami (w wersji elektronicznej) ani biuletyn informacji publicznej urzędu. Social media to przestrzeń rozmowy, opowieści, wymiany – doświadczeń, historii, poglądów, opinii. Nawet więc jeśli tworzycie na FB sklep – powinniście pamiętać, że celem nie jest sprzedaż (albo nie tylko ona), lecz komunikacja z klientem, reagowanie na jego potrzeby, podpowiadanie mu najlepszych rozwiązań. Dobry handel zawsze zaczyna się od komunikacji między sprzedającym a kupującym, dobry sprzedawca najpierw pozna potrzeby klienta, zanim zaproponuje mu towar. Transakcja jest finałem spotkania sprzedawcy i klienta – a to właśnie jakość tego spotkania decyduje o tym, czy klient wróci do sklepu.

Jeśli prowadzisz fanpage instytucji publicznej – pamiętaj, masz pod swoją opieką przestrzeń rozmowy.  Komentarze, także te krytyczne (o ile nie są czystym hejtem, czyli wulgarnym obrażaniem instytucji i ludzi dookoła), są cenne – bo dają ci możliwość przedstawienia swego punktu widzenia,  twoich argumentów, dają ci szanse na naprawienie błędów, zmianę sposobu działania.  Odpowiadaj, opowiadaj, odpisuj. Pokaż, że widzisz swoich odbiorców, że ich opinie są dla ciebie ważne, że liczysz się z ich zdaniem.

Fatalnym błędem  – za to bardzo, bardzo częstym – jest traktowanie SM jako miejsca, do którego „wrzucamy” różne historie o sobie (czy o firmie, instytucji, kliencie etc.) – a inni mają te historie polubić. Ewentualnie napisać, że im się podobają. I udostępnić. A jeśli pod postem rozwija się dyskusja – właściciel głównego posta…  znika. Po prostu nie istnieje. Nie ma żadnej odpowiedzi, żadnej reakcji, argumentacji, wyjaśnień, dopowiedzeń. Wrzucił post – i zostawił. Bo przecież najważniejsze to wrzucić ileś postów tygodniowo. Ewentualnie uzyskać dużą  liczbę lajków – i to już jest maksymalne osiągnięcie.

Nieprawda! To jest przedmiotowe traktowanie innych użytkowników SM – tymczasem oni nie „służą” do napędzania ruchu na Twojej stronie. Oni wchodzą w interakcję z tym, co napisałeś w poście, bo chcą z Tobą rozmawiać, dyskutować, poznać twoją opinię na tematy, które ich nurtują. REAGUJ! BĄDŹ Z LUDŹMI!

W teorii marketingu mówi się o tym, że marketing w mediach społecznościowych jest wielokierunkowy (czyli przekaz idzie przynajmniej w dwie strony: od odbiorcy do nadawcy i od nadawcy do odbiorcy), w odróżnieniu od jednokierunkowego w postaci typowej reklamy np. nadawanej w telewizji, kiedy odbiorca generuje przekaz do nadawcy, ale nie dostaje od nadawcy informacji zwrotnej.

Wykorzystaj to! Posłuchaj, co mówią ci, do których chcesz dotrzeć. Porozmawiaj z nimi. Jeśli reprezentujesz dużą firmę, być może jej fanpage powinien być przede wszystkim elektronicznym biurem obsługi klienta – szybko reagującym, przekazującym zgłoszenia do realnych działów firmowych – i wyjaśniającym klientom sytuację. W ten sposób stara się działać np. fanpage Telewizji Kablowej Vectra – i wychodzi mu to całkiem nieźle. To też dobra opcja dla wielu instytucji usługowych, komunalnych. Jeśli szefostwo takiej instytucji rozumie, że jej podstawowym celem jest pomaganie ludziom – social media są wymarzonym miejscem realizacji tego celu.

Jeśli jesteś osobą publiczną, ekspertem, budujesz swój wizerunek jako lidera opinii publicznej – chyba nie muszę ci tłumaczyć, jak ważne jest dla ciebie dotarcie do ludzi. Ale nie dotarcie rozumiane jako „wrzucenie” posta, żeby wszyscy zobaczyli, jaki jesteś genialny, piękny, cudowny i idealny – tylko dotarcie ze swoją argumentacją, opiniami, przekonywanie ludzi do swego zdania, swoich działań, pomysłów – przez rozmowę właśnie. Wrzucasz post? Czytaj komentarze i włącz się w dyskusję. Dołącz do grupy, w której skupiają się ludzie zainteresowani tematyka, na której ci zależy  – czytaj, komentuj, rozmawiaj. Obserwuj innych liderów i ekspertów z ważnego dla ciebie środowiska – i włączaj się w debatę! W ten sposób poznasz innych, ale i ty sam dasz się poznać. Jeśli to, co piszesz, spodoba się innym, będzie zwiększał swoje wpływy, poszerzał swoje możliwości zawodowe, budował rozległą sieć znajomych – nie wspomnę o tym, że możesz po prostu dowiedzieć się wielu nowych rzeczy.

Social media to relacje! Social media to rozmowa. Pomyśl o nich w ten sposób – i zastanów się, jak zmienić swój profil oraz prowadzone przez Ciebie fanpage – by stały się przestrzenią rozmowy, dobrym spotkaniem znajomych, a nie tablicą ogłoszeniową twoich ( i tylko twoich) sukcesów.

 

 

5 wskazówek, jak budować wizerunek lidera opinii dzięki social media

Chcesz być opiniotwórczym i wpływowym człowiekiem. Czyli – jak się to ładnie nazywa w teoretycznych opracowaniach – liderem opinii. Taki stawiasz sobie cel wizerunkowy. A może już jesteś wpływowy, tyle że w wąskim gronie, a chcesz ten wpływ przenieść na szerszą grupę ludzi. Social media to doskonałe narzędzie do tego celu.

Zakładam, że wcześniej odpowiedziałeś sobie na pytania fundamentalne, czyli:

  1. Jaki jest cel budowania takiego właśnie wizerunku?
  2. Czy masz coś ważnego do powiedzenia innym ludziom?

Jeśli nie – zacznij od dobrych odpowiedzi. Bez mocnego uzasadnienia, świadomości, celu – nie ma sensu pracować nad wizerunkiem w zakresie budowania wpływu. Wymaga to bowiem dużo systematycznej pracy, wiąże się z podleganiem permanentnej cenie, negatywnymi komentarzami, trudnymi dyskusjami – i to zarówno w sieci, jak i w realu. Jesteś na to gotowy/-a?

Dobrze, wiesz, co chcesz, po co i o czym. Teraz przychodzi moment, w którym zaczniesz korzystać z social media do budowania swojego wizerunku lidera opinii.  Oto pięć najważniejszych wskazówek. Nie pomijaj żadnej z nich – są wzajemnie od siebie zależne, a pominięcie jednej sprawi, że Twoja wizerunkowa konstrukcja rozsypie się jak domek z kart.

 

  1. OKREŚL ŚRODOWISKA, NA KTÓRE CHCESZ WPŁYWAĆ – I DOBIERZ WŁAŚCIWE MEDIUM SPOŁECZNOŚCIOWE.

Na jakich środowiskach najbardziej Ci zależy? Od odpowiedzi na to pytanie zależy reszta działań.  Przypomnij sobie jeszcze raz swój cel i zastanów się, na jakie środowiska zamierzasz wpływać. Czasem określenie środowisk jest oczywiste, czasem dużo trudniej je znaleźć. Jeśli chcesz być postrzegany jako znakomity specjalista w danej branży, zapewne chcesz oddziaływać nie tylko na innych specjalistów, ale też na dyrektorów HR, prezesów firm, mistrzów w tej dziedzinie – chcesz, by Cię zauważyli. Ale być może zależy Ci także na dziennikarzach – by zaczęli Cię zapraszać do swoich programów? Oraz oczywiście na klientach z Twojej branży.

Jeśli natomiast chcesz zostać szefem związków zawodowych w swoim województwie, musisz dotrzeć przede wszystkich do pracowników z Twojej branży – oraz do innych związkowców.

Jeśli chcesz być samorządowcem – Twoim środowiskiem będą wszyscy mieszkańcy danego okręgu wyborczego, gminy czy miasta, z których zamierzasz kandydować.

A może marzysz o liderowaniu organizacjom pozarządowym w Twoim mieście? Wtedy musisz dotrzeć do działaczy NGO`sów, zarówno formalnych, jak i nieformalnych, oraz w ogóle do ludzi aktywnych społecznie.

I tu pojawia się bardzo ważne pytanie: gdzie oni są? Ci, do których masz dotrzeć – gdzie się gromadzą?

Bardzo wiele środowisk można dziś znaleźć w mediach społecznościowych – tyle tylko, że warto wiedzieć, gdzie ich szukać.  Środowiska branżowe w biznesie najłatwiej znaleźć na LinkedIn. Dziennikarzy, samorządowców, polityków, celebrytów – na Twitterze. Młodzi ludzie teraz najczęściej wybierają Instagram i Snapchat. Wiele środowisk jest też na Facebooku, bo to w Polsce najpopularniejszy portal społecznościowy. Na FB warto szukać grup, społeczności, fanpage`y tematycznie związanych z Twoją branżą czy Twoim celem. Tam spotkasz ludzi, którzy są zainteresowani tym, o czym będziesz mówić. Pamiętaj – odbiorcy natychmiast ocenią to, co mówisz, i od razu Cię o tym poinformują.  Musisz być na to przygotowany.

 

  1. ZDEFINIUJ WAŻNE DLA TYCH ŚRODOWISK TEMATY.

Chcesz, by ludzi poświęcili swój czas dla Ciebie. Żyjemy w świecie szalonych prędkości  – wszyscy są zajęci , spieszą się i narzekają na brak czasu. Z zalewu informacyjnego coraz szybciej wyławiamy to, co już na pierwszy rzut oka wydaje się przydatne i ważne (lub zabawne), ignorując resztę.

Twoim pierwszym celem jest, by ludzie uznali Twoje informacje za takie, którym warto poświęcić cenny czas.  Zatrzymają się przy nich tylko wtedy, gdy będziesz wnosił do ich świata coś ważnego. To dlatego powinieneś określić tematy, które są ważne dla środowisk, na które chcesz wpływać. Jeśli działasz w tych środowiskach „w realu”, zapewne znasz te tematy doskonale – ale i tak ich bazę trzeba stale uaktualniać.

Lider opinii jest na bieżąco z tym, co  się dzieje: z nowinkami technicznymi, zmianami prawnymi, najnowszymi wydarzeniami, decyzjami. Lider opinii nie tylko reaguje na tematy podrzucane przez innych – on sam te tematy kreuje, sam przedstawia najnowsze propozycje, pokazuje ważne wydarzenia. To Twoja rola. Wymagająca? Bardzo.  Do tego także czasochłonna. Właśnie dlatego już na początku zaznaczyłam, że nie ma sensu pracować nad wizerunkiem w tym zakresie, jeśli nie masz jasno określonego celu.

 

  1. REAGUJ, GDY DZIEJE SIĘ COŚ ISTOTNEGO DLA TWOICH ODBIORCÓW.

To bardzo ważna sprawa w social media – czas tu biegnie bardzo szybko. Często reagowanie np. dzień po zdarzeniu – jeśli jest to zdarzenie ogólnie znane w ważnych dla Ciebie środowiskach – to już przysłowiowa musztarda po obiedzie.

Liderem opinii jest ten, kto reaguje na bieżąco, potrafi wyjaśnić, co się wydarzyło, rozumie z sytuacji więcej niż przeciętny jej odbiorca – albo kreuje lub uczestniczy w zdarzeniu. Wiele zależy od tego, na co reagujemy. Najszybszych reakcji wymagają sytuacje powszechnie znane, wywołujące silne emocje. Jeśli zdarzyło się coś bardzo ważnego, ale przypuszczasz, że Twoi odbiorcy mogą mieć problem ze zrozumieniem tego, co zaszło (klasyczne: „ale o co im chodzi?”) – wykorzystaj swoje kanały social media, by tłumaczyć, opowiadać, opisywać, co się wydarzyło, jakie to ma znaczenie i jakie konsekwencje. Czasem trzeba uspokoić odbiorców, czasem przekazać informacje, czasem  opisać, gdzie się jest, co się robi, po co i dlaczego, jeszcze innym razem – trzeba zachęcić albo podkręcić atmosferę. Możesz to zrobić tylko jeśli trafiłeś w moment zainteresowania ludzi danym tematem. Kilka godzin, czasem kilka dni później – i Twoje posty nie wywołają żadnej reakcji albo zostaną wyśmiane.

Oczywiście – co innego będzie oznaczało „reagowanie na bieżąco” (czyli tzw. timing, czyli trafianie w czas) dla samorządowca w dużym mieście, co innego – dla specjalisty w branży rachunkowości. Przestrzeń czasową trzeba ustalić samodzielnie, ale czas reakcji jest jednym z kluczowych elementów wizerunku lidera opinii.

Dlaczego to takie ważne?

Lider, którego w kluczowych sytuacjach nie ma z ludźmi – przestaje być liderem. Po prostu. Oczywiście, jeśli raz nie zdążyłeś czegoś na bieżąco skomentować, nic się nie stanie. Jeśli nie zdążyłeś dziesięć razy – istnieje realne zagrożenie (dla Ciebie), że Twoi odbiorcy poszukają potrzebnych im informacji u kogoś innego.  To widać w mediach – nie podaje czegoś „Rzeczpospolita”, to wchodzę na stronę „Wyborczej; nie ma w TVP Info, przełączam na Polsat News czy TVN 24. A następnym razem pierwszym miejscem, do którego zajrzę, będzie to, w którym wcześniej najszybciej uzyskałam informację.

Dlaczego timing jest wszystkim w social media: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/11/30/timing-jest-wszystkim/

Jeśli reagujesz spóźniony – zareaguj i tak (to lepsze niż udawać, że nic się nie zdarzyło). Tyle tylko, że wtedy dłużej zastanów się, co chcesz przekazać swoim odbiorcom. Skoro nie reagujesz na bieżąco, możesz przedstawić jakąś ocenę zdarzenia. Albo plan na przyszłość. Albo analizę, porównującą tę sytuację z wcześniejszymi. Daj ludziom coś więcej niż tylko krótkie info, że coś się stało, bo oni to już doskonale wiedzą. Pokaż, że mimo Twojej nieobecności w social media znasz sprawę, zastanowiłeś się nad nią i wciąż widzisz więcej niż typowy użytkownik SM.

 

  1. SYSTEMATYCZNIE PREZENTUJ SWOJE REALNE DZIAŁANIA W BRANŻY, W KTÓREJ BUDUJESZ WIZERUNEK

Budujesz swój wizerunek człowieka wpływowego w danej przestrzeni – bo w niej działasz. Coś robisz, wymyślasz, sprawdzasz, organizujesz, analizujesz, piszesz, kręcisz etc. Pokaż to – koniecznie! Regularnie, zawsze gdy masz co pokazać, prezentuj swoje dokonania na forum publicznym. Social media to najłatwiej dostępne forum publiczne XXI wieku – ale też wyjątkowo wymagające. Każda fuszerka, wpadka czy niedociągnięcie zostaną zauważone (nie będę nawet wspominać o plagiatach).  Każdy bardziej angażujący post sprawi, że zostaniesz prześwietlony od stóp do głów, Twój dotychczasowy życiorys wyguglowany w ciągu kilku minut, każdy Twój ślad w sieci znaleziony –  a nawet wykorzystany przeciwko Tobie.

Oczywiście nie zawsze jest aż tak strasznie. 😉 Ale warto być przygotowanym na niezbyt przyjemne reakcje w SM – wtedy z powodu krytyki nie uciekniesz z SM z podwiniętym ogonem ani nie zaczniesz obrażać swoich komentatorów.  Tak po prostu jest w mediach społecznościowych. Na szczęście tego typu przykre sytuacje zazwyczaj mają też dobra stronę – bo jednocześnie rośnie Twoja rozpoznawalność i popularność, przybywa Ci lajków, polubień fanpage`a etc.

Pamiętaj też, że warto swoje osiągnięcia zaprezentować w sposób atrakcyjny dla użytkowników SM – skan strony Twojej książki ze spisem treści nie przyciągnie niczyjej uwagi, skan strony tytułowej z Twoim nazwiskiem polubią znajomi, ale już link z dostępem do treści przynajmniej jednego rozdziału wrzucony na grupę zainteresowaną tematyką, o której piszesz w książce – i już możesz liczyć na zainteresowanie także ze strony tych, którzy nie mieli okazji Cię poznać.

Jak pisać atrakcyjnie dla algorytmu FB: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/12/09/posty-ktore-lubi-facebook-jak-zwiekszac-zasieg/

 

  1. BĄDŹ WYTRWAŁY/-ŁA

Budowanie wizerunku osoby publicznej to działanie długoterminowe i wieloletnie. Tu nic nie zdarza się szybko. Oczywiście, możesz awansować, zostać prezesem, prezydentem, szefem banku, doradcą światowej organizacji – wówczas liczba Twoich znajomych i obserwujących bardzo szybko się powiększy. Ale to ma niewiele wspólnego z wizerunkiem. Twoi nowi znajomi tym uważniej będą patrzyli, czy rzeczywiście jesteś liderem w swojej branży, czy prezentujesz trafne analizy, skutecznie doradzasz  – właśnie na podstawie tego, co zamieścisz w swoich kanałach SM.

Potrzebna jest wytrwałości i cierpliwość. Świadomość celu. Umiejętność przepraszania za błędy – i naprawiania ich. Ciągłe bycie na bieżąco. To bardzo wymagająca rola – ale cóż, nie każdy zasługuje na to, by wpływać na opinię innych ludzi. To miejsce dla najlepszych. I najwytrwalszych. 🙂

Powodzenia!

 

 

 

 

 

 

 

 

Lewandowski będzie tatą! Genialny case wizerunkowy.

Robert Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem w kreowaniu własnego wizerunku. O tym, że zostanie tatą, poinformował po strzeleniu gola podczas meczu Bayernu Monachium z Atletico Madryt – włożył piłkę pod koszulkę i wykonał gest ssania kciuka. Wyglądał, jakby nagle urósł mu ciążowy brzuch. Potem wpis na Twitterze, z tym właśnie zdjęciem, do tego emotikony: butelka z mlekiem i serce. I już. Można odpocząć. A zdjęcie obiega cały świat! 🙂

To genialny przykład tego, jak znacząco i bardzo szybko poszerzyć sobie strefę wpływów – będąc oczywiście znanym celebrytą. Znanym, ale jednak wciąż trafiającym głównie do części odbiorców – tej, która kocha piłkę nożną. Żona Roberta, Anna, od dawna budowała swoją rozpoznawalność wśród młodych kobiet interesujących się modą i zdrowym stylem życia. Ale po ostatnim wtorku Lewandowscy to już nie symbol celebryctwa i komfortowego życia. To po prostu wspaniała rodzina – taka, jaką kochają i młodzi, i starzy. A jeszcze ten Lewandowski, tak się cieszy z bycia tatą, że nawet nie wstydzi się ciążowego brzucha – myślą sobie panie starsze i młodsze, zwłaszcza mamy, które na ogół meczów piłki nożnej nie oglądają, a jeszcze bywają złe na mężów, że ci tracą czas przed telewizorem i nie można się do nich nawet odezwać, bo ciągle ta piłka i piłka… (Ps. Oczywiście, piszę o pewnym stereotypie, jest mnóstwo pań kibicek piłki nożnej). Teraz Lewandowskiego kochają już wszyscy – młodzi, starzy, meżczyźni, kobiety, mamy, babcie i dziadkowie.

Jak widać – wystarczy jeden dobry ruch wizerunkowy, by podbić świat. Czy Robert Lewandowski zrobił to, myśląc nad strategią swojego wizerunku? Raczej nie. Przypuszczam, że był to gest mocno intuicyjny – co wcale nie zmniejsza jego wizerunkowego przekazu.

Proste. Łatwe w wykonaniu. I genialne. Pełen szacunek, panie Robercie! 🙂

Timing jest wszystkim – cz. 2

Użyteczność – to klucz informacyjny dla firm i instytucji. Na ich profilach – poza ministerstwami i mediami publicznymi – zazwyczaj kluczowa nie jest szybkość, tylko użyteczność informacji.  Tu też liczy się dobry timing. Jeśli Twoja firma ma awarię, szybki wpis na Twoim profilu o tym, gdzie jest awaria, co się stało i – przede wszystkim – kiedy problem zostanie naprawiony, jest dla Twoich odbiorców bardzo ważny, a Tobie pozwala zająć się problemem, zamiast odpowiadaniem na setki telefonów od klientów.  Przy czym: „szybki” – oznacza: natychmiastowy, udostępniony zaraz po ustaleniu podstawowych danych. Dziś czas reakcji w mediach społecznościowych liczy się w godzinach, jeśli nie w minutach. To dlatego dobry administrator profilu w social media nie kończy swoich działań wraz z końcem godzin pracy, nie robi sobie przerwy podczas weekendu czy świąt. Po tym zresztą (między innymi) rozróżnisz, czy masz do czynienia z fachowcem w tej branży, czy z kimś, kto próbuje się pod niego podszywać.

Co to jest timing: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/11/30/timing-jest-wszystkim/

Timing liczy się także, gdy awarię ma twoja konkurencja – jeśli o tym wiesz, możesz natychmiast zaproponować klientom swoją usługę czy produkt. I tu znów – natychmiast oznacza w ciągu kilkudziesięciu minut, najdłużej: kilku godzin – gdy konkurent upora się z awarią, twoja usługa przestanie być potrzebna.

 

Nie trać własnych okazji!

Dobry timing masz także wtedy, gdy zrobiłeś coś świetnego, zapoczątkowałeś jakąś inicjatywę, rozpocząłeś nową akcję, planujesz świetne wydarzenie, wystosowałeś publiczne oświadczenie, napisałeś list otwarty  – i informujesz o tym jako pierwszy, a nie wtedy, gdy podadzą to już wszystkie media, napiszą koledzy, pogratuluje mama. Jeśli w takiej chwili zapomnisz o swoich profilach – tracisz wielką okazję do sprzedania siebie. Bo Twoją inicjatywę w tym czasie sprzedają już inni, to ich posty są czytane – a Ciebie w social media wciąż nie ma…

Właściwy timing to także branie pod uwagę, czym żyją Twoi odbiorcy w danym momencie. Jeśli szykują się do wyjazdowego weekendu, raczej nie sprzedasz im wtedy pakietu szkoleniowego, ale na pewno chętnie skorzystają z poradnika nt. weekendowej podróży.

To tylko na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste. Błędy popełniane w zakresie timingu można liczyć na tysiące dziennie tylko w polskiej przestrzeni social media. Pamiętaj: będziesz pierwszy – masz szansę wygrać. Poczekasz kilka godzin – możesz zniknąć w tłumie, z którego nikt Cię już nie wyłowi. No, chyba że jesteś  Krystyną Jandą, Tomaszem Lisem, Radosławem Sikorskim, Donaldem Trumpem albo zwycięzcą „The Voice of Poland”… 😉

 

Timing jest wszystkim!

Trafisz we właściwy moment – masz szansę wygrać. Zaśpisz –znikniesz w tłumie, z którego nikt Cię już nie wyłowi.

Timing – to po ang. po prostu „czas spotkania”. Ale dziś to słowo ma dużo szersze znaczenie. Jest kluczem do dobrego funkcjonowania w sieci, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Albo trafiasz we właściwy moment ze swoim wpisem, komentarzem, portalem – i płyniesz na fali popularności, albo Twoje najmądrzejsze wpisy giną gdzieś w przepastnych otchłaniach internetu. A bywa jeszcze gorzej – jeśli jesteś znany i swoim postem wyszedłeś zupełnie poza kontekst czasowy, możesz stać się pośmiewiskiem całej sieci. To właśnie dlatego wśród marketingowców mówi się: „timing jest wszystkim”.

Jeśli w tekstach marketingowych spotkasz się z określeniem „marketing chwili” lub „real time marketing” – wiedz, że chodzi o to samo.

Czy podczas czytania tego tekstu sprawdziłeś już, czy Twój ostatni post trafił we właściwy moment? Nie? Sprawdź od razu!

Skąd masz to wiedzieć? Wnioskuj na podst. komentarzy, lajków (lub ich braku),  udostępnień. Przeczytaj to, co piszą Twoi fani (oraz krytycy). Wtedy będziesz wiedział.

 

Dobra informacja – najdroższy „towar”

Dziś najcenniejsza na całym świecie jest informacja.  Ważna informacja potrafi zmieniać świat, kończyć wojny i obalać władzę. Jeśli wiesz coś ważnego (i jest to wiarygodne), nie czekaj z udostępnieniem. Oczywiście, nie każdą informację można od razu „sprzedawać”, poufnej nie sprzedaje się nigdy – ale jeśli sprawa dotyczy życia publicznego, uczestniczysz w ważnym wydarzeniu, konferencji, spotkaniu publicznym, zgromadzeniu, albo czytasz ważny artykuł, wyniki badań, sondaż – o którym jeszcze nie słychać w sieci – podziel się tym!

Będziesz jednym z pierwszych – wygrywasz zasięg, liczbę udostępnień. Robi się o Tobie głośniej. Przybywa Ci obserwujących – a przecież o to chodzi, prawda? Informacja jako towar w polskich mediach społecznościowych liczy się głównie na Twitterze, na drugim miejscu jest Facebook, w innych mediach czas podawania informacji ma mniejsze znaczenie.  Jeśli jednak chcesz zaistnieć na TT, dobra informacja będzie kluczowa.

 

Komentuj – szybko, wyraziście, z sensem!

Nawet jeśli  informację podano już przed Tobą wielokrotnie, możesz ją skomentować. Wyraziście, jednoznacznie – i krótko! (O tym, jak pisać komentarze i posty, już niedługo na moim blogu).  Im szybciej – tym lepiej. Oraz oczywiście – z sensem.

Jeśli znasz się na finansach, komentuj info o zmianie ratingu – im wcześniej po podaniu informacji to zrobisz, tym masz większe szanse na przebicie się ze swoim tweetem, bo reszta TT potrzebuje wskazówek, co tak naprawdę oznacza owo obniżenie ratingu. Jeśli jesteś specjalistą od spraw międzynarodowych, komentuj dymisję wiceministra spraw zagranicznych powiązanego ze służbami obcego państwa. Jeśli jesteś dziennikarzem, oceniaj kolejne zwolnienie z pracy znanego redaktora.

Zrobisz to w ciągu pierwszej godziny po podaniu informacji, gdy ta się właśnie rozchodzi na TT czy FB – zaspokoisz potrzebę zrozumienia i zinterpretowania informacji. Jeśli zrobisz to jakieś 6-7 godzin później, przed Tobą komentarze napiszą dziesiątki osób.  Znikasz w tłumie…

cdn.

JAK CIĘ WIDZĄ, TAK CIĘ OCENIAJĄ. TYLKO DLA KOBIET!

Która z kobiet pokazanych na zdjęciach powyżej jest ładniejsza? Która jako pierwsza zwraca Twoją uwagę? A której zaufasz? Powierzysz swoje pieniądze?

Kobiety ocenia się na podstawie tego, jak wyglądają. To się dzieje zawsze – niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z sędzią, prezesem firmy, posłanką, ekspertem w jakiejś dziedzinie – na początku ocenie podlega wygląd. Z taką rzeczywistością  musi się zmierzyć każda kobieta, która jest osobą publiczną, zajmuje eksponowane stanowisko – lub chce awansować.  Najlepiej sobie z tym poradzić, dbając o swój wizerunek.  A możesz to zrobić tylko wtedy, gdy będziesz świadoma tego, jak oceniony zostanie Twój wygląd.

 

PO PIERWSZE:  JAK CHCESZ, ŻEBY LUDZIE CIĘ WIDZIELI?

To podstawowe pytanie – jaki wizerunek siebie chcesz budować? Jeśli jesteś aktorką marzącą o sławie i czerwonym chodniku – powinnaś ubierać się tak, by już z daleka było Cię widać – i na pewno wiesz o tym doskonale. Jesteś artystką? Zapewne masz swoją wizję własnego stylu, nietuzinkowego i malowniczego. Ale ja swój blog adresuję przede wszystkim do osób funkcjonujących w biznesie, polityce, instytucjach zaufania publicznego. Tu strój celebrytki z czerwonego dywanu w niczym nie pomaga, wręcz przeciwnie – skutecznie uniemożliwia zbudowanie wizerunku osoby godnej zaufania, wiarygodnej, kompetentnej, o dużej wiedzy.  Styl „na luzaka” lub „grunge”  także nie będzie na miejscu.

 

PO DRUGIE:  WCHODZISZ W MĘSKI ŚWIAT – POSTAW NA MĘSKI STYL

Biznes, polityka, wysokie stanowiska – to wciąż przestrzeń, w której przeważają mężczyźni. Bardzo się cieszę, że chcesz to zmienić, może już to robisz.  Musisz jednak wiedzieć, że tu też zostaniesz oceniona na podstawie wyglądu – i to w ciągu pierwszej minuty spotkania.  Twoje merytoryczne kompetencje najlepiej podkreśli ubiór złożony z elementów garderoby zapożyczonych od mężczyzn. Nie dosłownie, rzecz jasna. 😉

Mężczyźni do pracy noszą marynarki – Ty też ją noś. W tych branżach jest to ubiór neutralny, codzienny i oczywisty.  Neutralną wymowę mają marynarki granatowe i ciemnoszare, latem – białe i ecru.  Czarne nadają się głównie na wieczór. Brązowe nie są polecane, kojarzą się z konserwatyzmem i brakiem wyobraźni.  Kobiety pewne siebie, szefowe, ale także te, które w danej sytuacji chcą zwrócić na siebie uwagę, mogą nakładać żakiety czerwone – każda z Pań zostanie w takim zauważona.  Do tego koszula (też pożyczona z męskiej szafy) albo gładka bluzka, spódnica ołówkowa lub trapezowa (nie za krótka, do kolan lub tuż poniżej), związane włosy – i mamy klasykę biurową, która w niczym Ci nie przeszkodzi.

I tak naprawdę o to chodzi – niech ubranie będzie tylko tłem dla Ciebie.  Biurowa klasyka  sprawia, że otaczający Cię mężczyźni nie koncentrują się na Twoim wyglądzie – tylko na tym, co mówisz. Nagle znów liczą się Twoje kompetencje, umiejętności, wiedza. Wygrywasz – bo masz szansę zaprezentować siebie tak, jak chcesz. Wykorzystaj to, świadomie.

PS. Wyrzuć ze swojej służbowej garderoby ubrania w różowym kolorze – one natychmiast skreślają wszystkie Twoje osiągnięcia i kompetencje.  Różowy to kolor małych dziewczynek i lalek Barbie – i niech tak zostanie.

PS.2. (lub PPS.)Oczywiście warto dołożyć do biurowej klasyki coś od siebie – szal, biżuterię, apaszki, wyjątkowe buty. A biurową klasykę dopasować do swojej figury, poeksperymentować z fasonami. W końcu jesteśmy kobietami! 😉 Liczy się dobry gust i umiar – kluczem jest prostota, a nie bogactwo.

 

PO TRZECIE:  WOLISZ STYL BARDZO KOBIECY? MUSISZ ZNAĆ KONSEKWENCJE.

Nie lubisz biurowej klasyki ani męskiego stylu, jesteś świetna w swojej branży, a  swoją kobiecość chcesz podkreślać na co dzień? Dekolty, długie, rozpuszczone włosy, buty na niebotycznym obcasie, krótkie spódnice, sukienki jak druga skóra. Rozumiem Cię.  To kuszące – prezentować się w pracy jako atrakcyjna kobieta. Wszak właśnie w pracy spędzamy najwięcej czasu… Musisz jednak wiedzieć, że dla Twoich szefów i współpracowników Twój wygląd będzie wówczas podstawą Twojej oceny.  Będziesz zwracać uwagę, kusić, przyciągać – i będziesz narażona na seksistowskie uwagi, niewybredne propozycje, głupie żarty.  Dobrze, jeśli skończy się tylko na tym.

Czy mi się to podoba? Nie. Sama tego doświadczyłam. Dobrze pamiętam, jak kolega podczas przerwy w zebraniu poważnego gremium powiedział mi – w obecności wielu mężczyzn – że mam ładne piersi (nałożyłam dopasowaną bluzkę).  Wstydziłam się ja – nie on.

Stawiając na bardzo kobiecy styl w pracy będziesz oceniana za Twój wygląd, a nie za to, co umiesz. Masz mniejsze szanse na awans, mniej osób będzie traktowało Cię poważnie i liczyło się z Twoim zdaniem.

To okropne. Okropne, że jesteśmy oceniane na podstawie wyglądu, a ubierając się do pracy musimy pilnować tego, by nie wyglądać zbyt atrakcyjnie – ale też by nie nałożyć dwa dni z rzędu tej samej bluzki. To okropne, że oglądając posłankę w telewizji zapamiętujemy, jak była ubrana, a nie, co mówiła. A jeśli drugi raz nałożyła tę samą sukienkę – skandal, nie dba o siebie!  Mężczyzn w ten sposób nikt nie ocenia. To przestrzeń do wielkiej zmiany, ale ta zmiana nie wydarzy się natychmiast. Dopóki do tej zmiany nie dojdzie, myślmy o tym, jak nas widzą i oceniają, kiedy idziemy na zebranie, na nagranie do telewizji, na oficjalną uroczystość. Ale za to kiedy już w swojej neutralnej granatowej marynarce zaczniemy mówić – zakasujmy wszystkich dookoła. W końcu kto, jak nie my!  😉

 

JAK NIE PISAĆ – CZYLI 5 JĘZYKOWYCH PRZYKAZAŃ W SOCIAL MEDIA

Napisać dobry post – to sztuka. Musi być krótki, ciekawy – i napisany językiem docierającym do Twojego odbiorcy.  Sprawdź, czy przestrzegasz pięciu językowych przykazań w social media!

 

  1. NIE PRZEKLINAJ

Wydaje się oczywiste – a nie jest.  Emocje często biorą górę, a wtedy najłatwiej wyrazić je niecenzuralnym słowem. Nigdy tego nie rób, gdy jesteś osobą publiczną, reprezentujesz instytucję czy firmę!  Wulgaryzmy przynoszą tylko wstyd. Nawet jeśli twoi odbiorcy często przeklinają na co dzień – nie udowadniaj im, że jesteś spoko gościem, bo mówisz tak samo jak oni. Zapewniam Cię – ludzie chcą, żeby osoba, która ich reprezentuje, różniła się od nich na plus. A język to jedna z Twoich wizytówek. Nie potrafisz nie przeklinać? To zlikwiduj swój profil w mediach społecznościowych – po co cały świat ma wiedzieć o Twojej słabości.

 

  1. NIE KOMBINUJ

Pisz jak najprościej, prostym, zrozumiałym językiem. Trudne, branżowe słownictwo jest użyteczne, gdy rozmawiasz z osobami z branży, ale nie wtedy, gdy chcesz dotrzeć do ludzi z zewnątrz. Ten błąd bardzo często popełniają zresztą osoby specjalizujące się w marketingu internetowym – w postach piszą o SEO, contencie, e-commerce, konwersji, landing page, pozycjonowaniu – a potencjalni klienci nie rozumieją z tego zupełnie nic – i, zniechęceni, uciekają.

Prostota jest kluczem do skutecznej komunikacji.

 

  1. PIŁEŚ/PIŁAŚ – NIE PISZ

To hasło znane chyba wszystkim użytkownikom Twittera – znane, ale niekoniecznie stosowane. Jak miło jest wieczorem, po jakiejś dawce alkoholu, poczytać sobie wpisy w mediach społecznościowych, a potem odpowiednio je skomentować – zaś odpowiednio po alkoholu to zazwyczaj dosadniej, ze skrajnymi emocjami, obrażając innych. Albo bełkotliwie, chaotycznie, bez sensu. „Dzień po” czytając takie wpisy możemy się już tylko wstydzić – ale wtedy jest za późno, bo wpis zobaczyły już setki, jeśli nie tysiące osób. Nie chcesz się wstydzić za siebie – nie pisz po alkoholu.

 

  1. NIE UŻYWAJ URZĘDOWEGO JĘZYKA

Na ten błąd jestem bardzo wyczulona.  Każdy prowadzący profil firmy czy instytucji, każda osoba publiczna musi to wiedzieć: media społecznościowe to nie urzędowy biuletyn, w którym odnotowujemy swoje dokonania. Media społecznościowe to przestrzeń wymiany opinii i budowania relacji – a urzędowy język stworzono m.in. po to, by żadnych relacji nie budować.  

Kiedy czytasz: „To miasto bardzo dynamicznie się rozwija, stanowi jeden z najprężniejszych ośrodków.  Realizacja aspiracji i wykorzystanie potencjału…” – czy chce Ci się czytać dalej?  Albo: „Pan …  wziął udział w inauguracyjnym posiedzeniu XXVIII Sesji Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność””. I jeszcze: „Sąd Okręgowy w Warszawie, w sprawie o sygn. akt … stanął na stanowisku, że niewiedza lub niepamięć nie mogą być podstawami ukarania właściciela pojazdu za czyn z art. 96 § 3 kodeksu wykroczeń w zw. z art. 78 § 4 prawa o ruchu drogowym.”

Te fatalne przykłady niestety można by mnożyć.

Jak w takim razie pisać? Patrz punkt 2. To oczywiście temat warto odrębnego wpisu – zapraszam do lektury:

 

  1. NIE PRZESADZAJ Z MŁODZIEŻOWYM SLANGIEM (dozwolone do lat 18-tu!)

Skończyłeś już 18 lat? Jeśli tak, to młodzieżowy slang nie jest dla Ciebie. I to niezależnie od tego, do kogo piszesz. Uczestniczyłam ostatnio w konferencji HEMC Higher Education Marketing & Consulting w Poznaniu (HEMC – dziękuję, było bardzo inspirująco!), podczas której 15-letni uczeń opowiadał m.in. o tym, jak jego rówieśnicy postrzegają posty na stronach uczelni wyższych.  Okazało się, że młodzi oczekują postów pisanych językiem mieszanym – żeby trochę w nim było oficjalności, a trochę luzu. Kiedy dorosły pisze młodzieżowym slangiem, dla jego rówieśników brzmi to niezrozumiale, dla młodych – niewiarygodnie. Ważne więc, by znaleźć złoty środek. Przesada w żadną ze stron nie jest wskazana.

 

         KOGO WARTO CZYTAĆ:

Dobre przykłady, warte naśladowania pod względem języka, na szczęście też są. 🙂

Na Facebooku świetnie pisze Krystyna Janda, minimalistyczny styl to cecha postów na fanpage`u Roberta Biedronia, nieźle radzi sobie profil miasta Białystok – Wschodzący Białystok, na ogół skutecznie balansując między językiem urzędowym a językiem mniej oficjalnym.

Na polskim Twitterze znakomity jest gen. Stanisław Koziej – można się od niego uczyć, jak sobie radzić z hejterami. Zbigniew Hołdys językowo pozwala sobie na ordobinę więcej – ale jemu wolno. Artystom w ogóle wolno nieco więcej. 😉 Pięknie dyskutuje psycholog i trener biznesu Jacek Santorski – wymiana twittów z nim jest po prostu przyjemnością. Spośród profili polskich mediów językowo wyróżnia się „Tygodnik Powszechny” – nie jest ani zbyt poważny, ani zbyt codzienny. Warto też obserwować Norberta Maliszewskiego, specjalistę od marketingu politycznego – z wielką cierpliwością odpowiada swoim adwersarzom, nie każdy tak potrafi. 😉  Wśród posłów ciętym językiem posługuje się Borys Budka – ciętym, ale inteligentnym i nieprzekraczającym ogólnie przyjętych norm.

Kto jeszcze Twoim zdaniem świetnie sobie radzi językowo w polskich social media? Napisz – razem uzupełnimy tekst. Może nawet powstanie ranking? 😉

 

 

 

5 wskazówek budowania wizerunku w social media

Zakładam, że jeśli szukasz informacji o tym, jak budować swój wizerunek publiczny, chcesz świadomie wpływać na to, jak będą widzieli Cię inni ludzie. Stajesz się osobą publiczną. Chcesz być człowiekiem zauważanym i cenionym, a więc także – opiniotwórczym. Aby tak się stało, musisz przestrzegać kilku podstawowych zasad swojej aktywności w mediach społecznościowych.

  1. OKREŚL CEL I ODBIORCÓWNawet jeśli irytuje Cię powtarzane przez wielu marketingowców pytanie: do jakiego targetu chcesz dotrzeć? – jest to pytanie, przed którym nie warto uciekać. Jest naprawdę fundamentalne. Już na samym początku musisz określić, kto ma Cię zauważyć i cenić, i jaki wizerunek siebie chcesz budować. Czyli: jak chcesz być widziany? Będziesz w oczach innych ekspertem, politykiem, specjalistą w wąskiej dziedzinie, muzykiem, celebrytą bywającym na salonach? Kto ma Cię znać i dlaczego?
    Dopiero kiedy to określisz, będziesz wiedział, jakie wpisy na Twoich profilach w mediach społecznościowych umieszczać, o czym opowiadać i jakim językiem.
  2. WYRAŹ SWOJE ZDANIE
    Najprostszym sposobem na istnienie w mediach społecznościowych jest dziś – poza lajkowaniem – „podawanie dalej”. Czyli udostępnianie linków, wpisów, komentarzy nie swoich, lecz innych użytkowników medium. PRZESTRZEGAM PRZED TAKIM DZIAŁANIEM! Oczywiście, możesz share`ować wszystko, co uważasz za istotne – ale nie może to być Twoja jedyna aktywność na Facebooku, Twitterze i innych portalach.Chcesz być ceniony – pokaż, kim jesteś. Napisz, co sądzisz o jakiejś sytuacji. Skomentuj czyjś wpis. Przeanalizuj bliski Ci problem. Wyraź swoje uczucia, pokaż swoje przeżycia czy doświadczenia. Pokaż, że jesteś prawdziwym, żywym, myślącym człowiekiem, który właśnie doświadcza czegoś ciekawego; który wymyślił właśnie coś genialnego albo nie zgadza się z czyjąś opinią – bo ma własną.
  3. BĄDŹ AUTENTYCZNY
    Ta wskazówka wiąże się z poprzednią. Pokaz ludziom, kim naprawdę jesteś, co Cię pasjonuje. Jeśli działasz publicznie – pamiętaj, że Twoje wpisy nie mogą stanowić jedynie kalendarium twoich oficjalnych wystąpień. To już nie te czasy, gdy wystarczała tzw. oficjałka. Ludzie chcą zobaczyć w Tobie normalnego człowieka, takiego samego jak oni – choć może bardziej odważnego, doświadczonego, wiedzącego więcej w jakiejś dziedzinie.Nawet więc, gdy zamieszczasz wpis o swoim udziale w oficjalnym wydarzeniu, napisz kilka zdań „od siebie” – jak się czułeś, co ważnego dla Ciebie się zadziało, może odbyłeś jakąś istotną rozmowę, poznałeś kogoś ciekawego? A może ledwo zdążyłeś, bo odwoziłeś żonę na lotnisko, albo było korki? Twoi fani chcą wiedzieć, czym się martwisz, a z czego się cieszysz. A także – co robisz „po godzinach”. Okazywanie emocji (oczywiście w sposób zgodny z normą społeczną) jest dziś kluczowe – to emocje łączą ludzi, budują wspólnotę, pozwalają zidentyfikować człowieka, z którym chcemy się utożsamiać.
  4. PSY, KOTY I DZIECI – ALE NIE ZAWSZE!
    Tak, psy, koty i dzieci na zdjęciach czy na filmikach zazwyczaj gwarantują dużą liczbę lajków. Zdarza się, że osoby publiczne czy eksperci wrzucają więc na swoje profile właśnie takie treści, ciesząc się z zasięgów i zaangażowania. Hmm, tylko czy na pewno o takie zaangażowanie Ci chodzi? Wróć do swoich odpowiedzi z punktu pierwszego i zadaj sobie pytanie: czy tak chcę być widziany przez innych?Jeśli chcesz zbudować swój wizerunek jako miłośnika kotów – wrzucaj zdjęcia kotów, to wtedy dobry pomysł. Jeśli prowadzisz blog parentingowy, zdjęcia dzieci też są świetne. Ale gdy zamierzasz zbudować swoją markę jako np. eksperta od spraw finansowych, rozkoszne psiaki na pewno Ci w tym nie pomogą. W takiej sytuacji posty „so cute” (z ang. – „jakie słodkie!”) mogą pojawiać się na Twoich profilach tylko raz na jakiś czas (jako element budowania swojej autentyczności – patrz: poprzednia wskazówka), ale nie mogą stanowić większości wpisów. Ekspert od finansów powinien natomiast komentować najnowsze wydarzenia z tej dziedziny, podpowiadać rozwiązania, dyskutować o obniżeniu stóp procentowych, kryzysie finansowym, wejściu do strefy euro etc.
  5. WŁAŚCIWY TIMING – KLUCZ DO SUKCESU
    Z komentowaniem wiąże się bardzo ważna w dzisiejszych mediach społecznościowych tzw. kwestia timingu. Oznacza ona po prostu tyle, że Twój wpis musi być aktualny i pasować do czasu, w którym go umieszczasz. Jeśli jesteś politykiem, komentowanie bardzo angażującego Twoich wyborców wydarzenia trzy dni później jest porażką – pokazuje bowiem tylko tyle, że nie jesteś na bieżąco z tym, co się dzieje dookoła; że wypadłeś z obiegu. Ważne w Twojej branży newsy komentuj jak najszybciej – albo wręcz bądź pierwszym, który o nich informuje. Wtedy pokażesz, że trzymasz rękę na pulsie, obracasz się w kręgach decyzyjnych (masz dostęp do newsów) – i że warto zaglądać na Twój profil, bo można się z niego czegoś ciekawego dowiedzieć. Informacja to dziś najdroższy towar na świecie.Dobry timing to również zamieszczanie wpisów, które nie kłócą się z kontekstem innych aktywnych dyskusji na danym medium. Polskim użytkownikom Twittera świetnie znany jest przypadek polityka zajmującego się wówczas polityką zagraniczną, który – gdy wybuchły zamieszki na Ukrainie i cały polski Twitter udostępniał informacje o ofiarach – wrzucił twit o tym, że właśnie świetnie bawi się na cudownym balu karnawałowym. Długo mu to wypominano… Sprawdzaj kontekst, zanim coś napiszesz. Przejrzyj swoją stronę z aktualnościami, zanim coś zamieścisz. To może się wydawać stratą czasu – ale zapewniam Cię, że nią nie jest.