Kryzys wizerunkowy – 7 wskazówek, co robić.

 

O tym, jakie są zasady reagowania w sytuacji kryzysowej, już pisałam tutaj: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2017/01/02/kryzys-wizerunkowy-jak-reagowac/

Dziś kilka uwag wyjątkowo praktycznych, wynikających z mojego (właśnie odświeżonego po raz kolejny 😉 ) doświadczenia.

  1. Kryzysy wizerunkowe zawsze, ale to zawsze zaczynają się w momentach, kiedy nastawiasz się na zmniejszoną aktywność. Okres międzyświąteczny i same święta – to najbardziej typowy czas. Ale też piątkowe wieczory, weekendy, okres urlopowy. Oznacza to przede wszystkim, że od początku kryzysu do pierwszej reakcji mija zazwyczaj znacznie więcej czasu niż powinno – z różnych powodów. Jeśli śledzisz kryzys w sieci i widzisz, że częstotliwość negatywnych wzmianek na temat Twojej firmy (instytucji, osoby) rośnie lawinowo, nie panikuj. Zawiadom osoby odpowiedzialne za zajecie stanowiska w danej sprawie – i poczekaj na to, co ci powiedzą. Choć najważniejsze jest szybkie reagowanie – czasem lepiej wstrzymać się kilka godzin, czekając na oficjalne stanowisko firmy (instytucji) niż zareagować szybko, ale emocjonalnie, niewłaściwie. Jeśli Twoja reakcja jako admina fanpage`a czy rzecznika prasowego będzie inna niż późniejsza reakcja Twoich przełożonych, stracisz podwójnie: będzie musiał nie tylko reagować na właściwy kryzys, ale też odkręcać własne słowa.
  2. Przygotuj się do szybkiego reagowania w chwili, gdy stanowisko zostanie już ustalone. Przeanalizuj dane z monitoringu sieci i znajdź „miejsca zapalne”: źródło niekorzystnej informacji, najbardziej aktywnych uczestników dyskusji, oficjalne fanpage wypowiadające się na temat Twojej marki, liderów opinii publicznych. To do nich powinno jak najszybciej dotrzeć stanowisko Twojej firmy.
    I tu uwaga najbardziej praktyczna – musisz mieć wykupiony profesjonalny monitoring mediów internetowych.  Zupełnie nie wyobrażam sobie dziś reagowania na kryzys w sieci bez monitoringu. Na polskim rynku jest kilka firm oferujących tę usługę, zazwyczaj w formie miesięcznego abonamentu. Ja polecam Brand24 – wypraktykowałam ich usługi przez kilka lat i polecam gorąco. Podczas kryzysu ich profil wyszukujący niezbędną frazę był moim najbliższym przyjacielem przez długie godziny pracy w sieci… 😉 Niezależnie od tego, którą firmę wybierzesz – właśnie dzięki monitorowaniu sieci będziesz w stanie dotrzeć bezpośrednio do „miejsc zapalnych” kryzysu i przedstawić stanowisko firmy osobom najbardziej zainteresowanym sprawą. A to ułatwia (choć nie gwarantuje) zakończenie kryzysu w jak najszybszym czasie.
  1. Reaguj z… pokorą. Nie przesadzaj w reakcjach, nie eskaluj problemu. Ale też nie dyskutuj zbyt dużo, naucz się przepraszać, wyłącz na ten czas swoje osobiste poglądy. Jesteś przekaźnikiem konkretnego stanowiska. I pamiętaj – używasz oficjalnego profilu firmy czy instytucji. Jeśli wchodzisz w polemikę – to nie jako Ty, osoba fizyczna, ale jako firma. Każde Twoje słowo zostanie odczytane jako element oficjalnej polityki firmy – a zapewniam Cię, że zwłaszcza podczas kryzysu odbiorcy analizują dosłownie każdy wyraz w stanowiskach firmy. Choć czas Cię goni, podczas formułowania odpowiedzi nie spiesz się – musisz znaleźć czas na przeczytanie tego, co napisałeś, i naniesienie poprawek. Jeśli tego nie zrobisz, możesz mieć… kolejny kryzys wizerunkowy.
  2. Nie uciekaj od kontaktu z odbiorcami. Reaguj – choć nie wchodź w zbędne dyskusje. Powtarzaj kluczowy dla firmy przekaz tyle razy, ile będzie trzeba. To już nie te czasy, gdy wystarczyło rozesłać komunikat do mediów. Dziś trzeba reagować także np. na posty osób prywatnych, jeśli są to liderzy opinii. Wystarczy zerknąć na liczbę reakcji pod ich wpisem – będziesz wiedział, czy trzeba odpowiedzieć akurat na ten post.
  3. Na fanpage`u lawinowo rośnie liczba negatywnych recenzji? Niewiele z tym możesz zrobić, w każdym razie nie od razu. Odradzam wysyłanie apeli do znajomych, by wystawili pozytywne recenzje – użytkownicy social media są bardzo czujni i natychmiast sprawdzą osobę, która w czasie kryzysu wystawia dobre opinie. A jeśli jeszcze okaże się, że te recenzje wpisują pracownicy tej samej firmy – kolejny etap rozrastającego się kryzysu przed Tobą. Dlatego cierpliwie odpowiadaj na negatywne recenzje, przedstawiaj oficjalne stanowisko, przepraszaj – jeśli trzeba. I czekaj na wygaśnięcie kryzysu.
  4. Prawdziwy kryzys mamy wtedy, gdy przenosi się on z sieci do tradycyjnych mediów. Jeśli sprawa jest kontrowersyjna, media na pewno się nią zainteresują. Zrób wszystko, by już w momencie pierwszego zetknięcia się dziennikarzy z tematem mogli oni poznać stanowiska obu stron: czyli nie tylko wersję źródła kryzysu, ale też reakcję firmy na tę sytuację. Spraw, by do tej drugiej łatwo było dotrzeć. Najlepiej zamieść ją na stronie internetowej i fanpage`u firmy. Nie bój się, że to reakcja na wyrost i że w ten sposób o kryzysie dowiedzą się wszyscy klienci. Stanowisko zamieszczone na stronie internetowej nie musi być głównym punktem tej strony – ale jednak powinno być widoczne dla zainteresowanych. To lepsze i skuteczniejsze działanie nie zamiatanie sprawy pod dywan i udawanie, że nic się nie stało. Wielu odbiorców doceni jasne postawienie sprawy – nawet jeśli nigdzie tego nie napiszą.
  5. I na koniec – bądź cierpliwy/-a. Nie reaguj emocjonalnie, wytrwale buduj własny przekaz. Pamiętaj, że kryzys na pewno minie. A Ty zdobędziesz wiele cennych doświadczeń. 😉 Trzymam kciuki!

 

 

Czy na pewno chcesz, by każdy mógł obejrzeć twoją córkę w bieliźnie?

Dziś znów wizerunkowo i ku przestrodze – zupełnie poważnie. Do Polski zawitała ostra zima, jest mróz, co wszyscy pokazujemy na portalach społecznościowych. Poza śniegiem, nartami, krajobrazami itp. z niedowierzaniem zobaczyłam na profilach niektórych osób mocno roznegliżowane zdjęcia z sauny (albo np. z ruskiej bani). Czasem na zdjęciach byli sami dorośli, czasem – także ich dzieci.

Czy na pewno chcesz, żeby wszyscy mogli zobaczyć, jak wygląda twoja dorastająca córka w samych majtkach? Czy twój mąż, który pełni funkcję publiczną, powinien mieć publicznie dostępne zdjęcie, na którym prezentuje się  jedynie w kąpielówkach?  Czy twoja żona w saunie, owinięta tylko ręcznikiem, na zdjęciu na Facebooku, to naprawdę dobry pomysł?

Zanim wstawisz takie zdjęcie, zastanów się i pomyśl.

  1. Z sieci nigdy nic nie znika. Raz wstawione zdjęcie będzie potem w internecie funkcjonować już zawsze. Twoje zdjęcie w stroju kąpielowym w saunie, zdjęcia twego częściowo rozebranego partnera (partnerki) także będzie dostępne przez lata. Choć dziś to może bez znaczenia, za kilka lat – gdy będziecie się starali o jakieś stanowisko, funkcję, nową pracę, startowali w wyborach, gdy zostaniecie prezesami (szczerze życzę!) – takie zdjęcie może spowodować sporo perturbacji. Albo śmiechu. Może być wykorzystane przez twoją konkurencję. Na pewno tego chcesz?
  1. Pomyśl, kto ogląda twój profil. Czy na pewno ograniczyłeś/-aś jego widoczność tylko dla znajomych, czy też każdy ma do niego dostęp? Sprawdź. A potem zastanów się, czy chcesz, by wszyscy ludzie, z którymi spotykasz się zawodowo, wiedzieli, jak wyglądasz w kąpielówkach/stroju kąpielowym? Czy chcesz, by twój szef widział cię owiniętą w ręcznik w saunie? Czy zależy ci, by twój nowy ważny klient, o którego zabiegasz od kilku miesięcy, podczas negocjowania kontraktu miał w pamięci twój brzuch wiszący nad kąpielówkami? Może chcesz – wtedy ok. Ale zdecyduj o tym świadomie. I nie dziw się tylko, gdy po wrzuceniu takich zdjęć w pracy zauważasz dziwne uśmieszki za plecami, albo gdy szefowa jakoś dziwnie ci się przygląda. To, w jaki sposób twoi znajomi (albo, co gorsza, także nieznajomi), widzą cię w social media, naprawdę ma wpływ na to, w jaki sposób później cię oceniają. Myśl o tym, zanim wrzucisz zdjęcia na swój profil.
  1. Wizerunek dorosłej osoby to mniejszy problem niż tego typu zdjęcia dzieci. Pamiętaj – zdjęcia dzieci starszych niż 3-4 lata, rozebranych do majtek, z całą pewnością zostaną w którymś momencie wykryte przez kolegów i koleżanki twego dziecka, i twój potomek z ich powodu stanie się obiektem kpin i ostrej ironii. To dziś pewne. Wrzucając takie zdjęcia, fundujesz mu więc bardzo nieprzyjemne doświadczenie.
  1. Sieć wcale nie jest bezpiecznym miejscem. Tyle się o tym mówi, że powinna być to oczywistość, a jednak wiele osób wciąż o tym zapomina: osoby o patologicznych upodobaniach gromadzą potrzebne im informacje z sieci, zwłaszcza z portalów społecznościowych. Dla pedofila oglądanie twojej rozebranej córki w saunie to sama przyjemność – ale proszę cię, myśl o chronieniu swojego dziecka przed takimi ludźmi! To nie są żadne wymysły, niepotrzebne straszenie ani przesada – jeśli wrzucasz tego typu zdjęcia swego dziecka do sieci, narażasz je na niebezpieczeństwo. Potencjalne oczywiście – ale jednak!

Social media mają nam służyć do komunikacji. Pokazujemy w nich, gdzie jesteśmy, co jemy, co osiągnęliśmy, chwalimy się, opowiadamy o sobie. Ale róbmy ze świadomością tego, w jaki sposób nasze posty mogą zostać odebrane – i wykorzystane.  Wrzucając post wyobraź sobie, że to, co prezentujesz, wygłaszasz na rynku w środku miasta. Jest ok? Chcesz to dalej mówić/ pokazywać? To w porządku. Hm, po zastanowieniu wolałbyś nie opowiadać tego mieszkańcom całej swojej miejscowości? To przyhamuj. Od braku postu jeszcze nikt nie umarł. 😉 A zdjęcie wyślij najbliższym w prywatnej wiadomości.

Wizerunek to nie kłamstwo, tylko fajna opowieść o człowieku

Dziś będzie bardzo ad rem, czyli o podstawowym temacie tego bloga. Czy  świadome kreowanie wizerunku świadczy o cynizmie i jest rodzajem oszustwa? Z takimi punktami widzenia spotkałam się ostatnio kilkakrotnie. Reaguję więc natychmiast: nie! Kreowanie wizerunku nie jest ani oszustwem, ani świadectwem cynicznego podejścia do świata. Kreowanie wizerunku to świadomość tego,  w jaki sposób jesteśmy odbierani przez innych – oraz świadome wpływanie na ten odbiór.

Jeśli ktoś  działa w biznesie, sferze publicznej, polityce, organizacjach pozarządowych, pełni ważne funkcje w środowisku zawodowym –  już ma swój wizerunek, bo jest w określony sposób odbierany przez otaczających go ludzi. Często nie ma wie, w jaki sposób otoczenie go odbiera, skąd się biorą takie, a nie inne reakcje ludzi na jego zachowania, z czego wynika fakt, że dostaje nowe propozycje i awansuje – albo że ich nie dostaje. Kiedy wszystko idzie dobrze, większość z nas nie musi się zastanawiać nad swoim wizerunkiem. Zaczynamy go analizować, gdy coś nam nie pasuje. Wyjątkiem są osoby, które non stop zależą od oceny innych: samorządowcy i politycy, aktorzy, celebryci, znani dziennikarze. Ale też biznesmeni – biznes jest przestrzenią, w której wizerunek może być ważnym elementem podczas podejmowania kluczowych decyzji finansowych. A także nauczyciele i nauczyciele akademiccy – oceniani codziennie przez swoich uczniów (i ich rodziców) czy studentów.  Można by wymienić na pewno jeszcze sporo grup czy środowisk zawodowych.

Każdy z nas ma więc jakiś wizerunek. Najczęściej jednak jest on właśnie: JAKIŚ.  Ja namawiam do świadomego podejścia do swego wizerunku. We współczesnym świecie ma on coraz większe znaczenie: po pierwsze – kiedyś dobrze było „stać w kącie, żeby ktoś mógł cię znaleźć”. Dzisiaj im więcej osób z ważnego dla nas środowiska (czy branży) przekona się o naszych kompetencjach, tym większą mamy szansę na rozwój, karierę, ciekawą pracę itp.  Czas jest tak cennym dobrem, że nikt nie chce go tracić na długotrwałe szukanie ludzi ukrytych po kątach. Wybiera się tych, o których wiadomo, że potrafią, wiedzą, są. Właśnie dlatego warto dać się poznać kluczowym postaciom swojej branży. Ale poznać w taki sposób, w jaki nam na tym zależy – od najlepszej strony. Czyli – zadbać o swój wizerunek.

 To się nie musi wiązać z opowiadaniem nieprawdy o sobie! Choć wielu osobom właśnie tak kojarzy się budowanie wizerunku, wymyślanie sztucznych historii nie jest elementem kreowaniem wizerunku, tylko kłamstwem (jak w przypadku słynnego Nikodema Dyzmy). Żeby pokazać się od najlepszej strony, często wystarczy sensownie prezentować to, co i tak robisz. Albo jaką masz opinię na dany temat; co potrafisz; w czym wziąłeś udział. Osobiście to właśnie w tej branży uwielbiam – dla mnie kreowanie wizerunku jest okazją do spotykania wspaniałych ludzi i pokazywania ich sensownych działań, pomysłów, opinii, ciekawych wydarzeń – całemu światu! J

Jeśli nie prezentujesz swojej działalności w świadomy sposób, to albo niewiele osób cię zna (i przez to np. tracisz szanse na lepszą pracę), albo ludzi słyszą tylko opowieści o tobie, a te nigdy nie są w pełni pozytywne. Pomyśl o swoim wizerunku. Pomyśl o tym, kim jesteś – i w jaki sposób chcesz się pokazać światu. Co już zrobiłeś, co masz innym do powiedzenia.  To naprawdę może być szczere i prawdziwe. Jakie będzie – zależy od ciebie. Jak zawsze. 😉

Kryzys wizerunkowy – jak reagować?

Kryzysy wizerunkowe zdarzają się zawsze w najgorszym możliwym momencie – gdy nie mamy dostępu do komputera, jest długi weekend, mamy problemy prywatne albo właśnie postanowiliśmy odpocząć i wyjechaliśmy do jakiegoś odległego kraju. Niezależnie od niesprzyjających okoliczności trzeba na kryzys reagować jak najszybciej – co wcale nie znaczy, że emocjonalnie. Wręcz przeciwnie.

Podstawowe zasady reagowania w kryzysowych sytuacjach są proste:

  1. Reaguj jak najszybciej.
  2. Wyjaśniaj jak najszerzej.
  3. Mów prawdę.
  4. Bądź do dyspozycji wszystkich zainteresowanych.
  5. Powtarzaj swoje wyjaśnienie, stanowisko etc. Tak często, jak będzie trzeba.
  6. Skoryguj błąd, który wywołał kryzys. Jeśli trzeba – przeproś. Jeśli to niezbędne – wyciągnij konsekwencje służbowe wobec pracownika – lub wobec samego siebie.
  7. Zrealizuj to, co obiecałeś zrobić w pierwszym oświadczeniu po zaistnieniu kryzysu. To nieprawda, że ludzie zapomną po dwóch dniach. Media na pewno dopytają Cię o złożoną obietnicę. Teraz także użytkownicy social media – oni mogą pamiętać dużo dłużej niż dziennikarze.

 

Najgorszym błędem jest chowanie się, uciekanie przed mediami, opowiadanie niespójnych wersji wydarzenia. Błędy zdarzają się wszystkim, wpadki również – ale by je naprawić, musisz zachować się wiarygodnie. Jeśli zachowasz się w sposób budzący wątpliwości, jeśli w reakcji na kryzys Ty lub Twój przedstawiciel będziecie zmieniać wersje; decydować – i uchylać decyzje; nie odbierać telefonów; nie reagować na pytania – przegrasz. A straty wizerunkowe, jakie możesz wtedy odnieść, będziesz odbudowywał przez lata.

Wizerunek, marka, social media – chcesz wiedzieć więcej? Po prostu czytaj!

Media społecznościowe i marketing internetowy rozwijają się tak szybko, że trudno o dobre książki na ich temat – zanim się ukażą, już stają się częściowo nieaktualne. Aby być na bieżąco z ważnymi nowinkami w social media, lepiej więc czytać blogi. Polecam mój oczywiście 😉 – ale przede wszystkim czytajcie blogi uznanych mistrzów od lat edukujących w tej dziedzinie. Bardzo polecam blogi:

  • Pawła Tkaczykahttp://paweltkaczyk.com/pl/, który w mistrzowski sposób opowiada i o social media, i budowaniu wizerunku, i o jego ulubionym narzędziu storytellingu – czyli opowiadaniu historii w wydaniu marketingowym oczywiście.
  • Moniki Czaplickiejhttp://czaplicka.eu/, z ogromnym zasobem wiedzy nt. social media
  • Urszulihttp://urszula-phelep.com/, z wieloma bardzo użytecznymi wskazówkami ułatwiającymi działania w social media i na blogu.

Ale mam też trzy świetne książki, które polecam każdemu, kto trochę poważniej interesuje się marketingiem, wizerunkiem i PR-em. Najbardziej „socialmediowa”  z tych trzech jest książka Michała Sadowskiego, twórcy portalu Brand24.pl (możecie tu wykupić monitoring mediów internetowych dla wskazanych przez Was słów, osobiście używam od ok. 5 lat i sobie chwalę.) – „Rewolucja social media”. To opowieść o tym, jak bardzo social media zmieniły nasz świat, z dobrymi praktykami i ciekawymi przykładami.  Sadowski prezentuje narzędzia, które warto stosować budując markę w internecie, przekazuje też wiele informacji o kreowaniu wizerunku za pomocą social media.  Podpowiada, jak reagować na negatywne komentarze, jak radzić sobie z hejterami. Opowiada, jak z kryzysem w sieci poradziło sobie KFC, a jak BP. Jest też spory rozdział o analizie skuteczności SM, który przyda się zapewne tym wszystkim, którzy z działań tego typu muszą rozliczać się „liczbowo” przed klientem. Książkę wydano w 2013 roku, mimo to jest nadal w ogromnej części aktualna.

Druga godna polecenia pozycja to „Marketing narracyjny” Eryk Mistewicza. Wydana w 2011 roku, doskonale opisuje marketing narracyjny, który polega na budowaniu historii po to, by wywołać emocje, a za ich pomocą wpłynąć na odbiorców.  W 2011 r. to było bardzo nowatorskie podejście w Polsce, dziś jest oczywistym sposobem podejścia do klienta w nowoczesnym marketingu. Książka daje możliwość poznania mechanizmu budowania historii, wskazuje świetne przykłady i jest praktycznym podręcznikiem tworzenia marketingowych narracji. Od razu uprzedzam, że sprostać wysoko zawieszonej przez Mistewicza poprzeczce w dziedzinie profesjonalnego opowiadania historii nie jest łatwo, ale już narracja spełniająca kilka kluczowych elementów gatunku pomoże rozkręcić Wasze posty, teksty blogowe i kampanie promocyjne. Znajdziecie tu też Dekalog dobrego wizerunku – warto go wydrukować i powiesić nad biurkiem.

Mniej internetowe, za to jeszcze bardziej uniwersalne wskazówki zawiera trzecia książka, którą chcę Wam polecić – „Nietypowe przypadki public relations” Rafała Szczepanika, jednego z założycieli portalu Pracuj.pl.  To nie jest książka o PR rozumianym wąsko, jako kontakty z mediami. Szczepanik opisuje nietypowe sposoby budowania wizerunku, a na podst. doskonale dobranych case study pokazuje, jak korzystać z szans i okazji, by kreować obraz firmy (instytucji, swój własny), oraz jak wychodzić obronną ręką z kryzysów. Udowadnia, że w kreowaniu marki przede wszystkim liczy się pomysł, a nie pieniądze (choć te raczej nie szkodzą w pracy PR-owca 😉 ).  Namawia do wychodzenia poza schematy, łamania zasad, podpowiada, jakich narzędzi używać. Moje wydanie „Nietypowych przypadków”  pochodzi z 2009 r., a jednak wcale się nie zestarzało i wciąż do niego wracam.

Warto czytać – nie tylko po to, by być na bieżąco ze zmianami w social media, ale głównie po to, by się znaleźć inspirację do własnych działań.  Czytajcie – gwarantuję wiedzę i fascynującą przygodę jednocześnie. Bo to dobre książki są! 😉

5 wskazówek, jak budować wizerunek lidera opinii dzięki social media

Chcesz być opiniotwórczym i wpływowym człowiekiem. Czyli – jak się to ładnie nazywa w teoretycznych opracowaniach – liderem opinii. Taki stawiasz sobie cel wizerunkowy. A może już jesteś wpływowy, tyle że w wąskim gronie, a chcesz ten wpływ przenieść na szerszą grupę ludzi. Social media to doskonałe narzędzie do tego celu.

Zakładam, że wcześniej odpowiedziałeś sobie na pytania fundamentalne, czyli:

  1. Jaki jest cel budowania takiego właśnie wizerunku?
  2. Czy masz coś ważnego do powiedzenia innym ludziom?

Jeśli nie – zacznij od dobrych odpowiedzi. Bez mocnego uzasadnienia, świadomości, celu – nie ma sensu pracować nad wizerunkiem w zakresie budowania wpływu. Wymaga to bowiem dużo systematycznej pracy, wiąże się z podleganiem permanentnej cenie, negatywnymi komentarzami, trudnymi dyskusjami – i to zarówno w sieci, jak i w realu. Jesteś na to gotowy/-a?

Dobrze, wiesz, co chcesz, po co i o czym. Teraz przychodzi moment, w którym zaczniesz korzystać z social media do budowania swojego wizerunku lidera opinii.  Oto pięć najważniejszych wskazówek. Nie pomijaj żadnej z nich – są wzajemnie od siebie zależne, a pominięcie jednej sprawi, że Twoja wizerunkowa konstrukcja rozsypie się jak domek z kart.

 

  1. OKREŚL ŚRODOWISKA, NA KTÓRE CHCESZ WPŁYWAĆ – I DOBIERZ WŁAŚCIWE MEDIUM SPOŁECZNOŚCIOWE.

Na jakich środowiskach najbardziej Ci zależy? Od odpowiedzi na to pytanie zależy reszta działań.  Przypomnij sobie jeszcze raz swój cel i zastanów się, na jakie środowiska zamierzasz wpływać. Czasem określenie środowisk jest oczywiste, czasem dużo trudniej je znaleźć. Jeśli chcesz być postrzegany jako znakomity specjalista w danej branży, zapewne chcesz oddziaływać nie tylko na innych specjalistów, ale też na dyrektorów HR, prezesów firm, mistrzów w tej dziedzinie – chcesz, by Cię zauważyli. Ale być może zależy Ci także na dziennikarzach – by zaczęli Cię zapraszać do swoich programów? Oraz oczywiście na klientach z Twojej branży.

Jeśli natomiast chcesz zostać szefem związków zawodowych w swoim województwie, musisz dotrzeć przede wszystkich do pracowników z Twojej branży – oraz do innych związkowców.

Jeśli chcesz być samorządowcem – Twoim środowiskiem będą wszyscy mieszkańcy danego okręgu wyborczego, gminy czy miasta, z których zamierzasz kandydować.

A może marzysz o liderowaniu organizacjom pozarządowym w Twoim mieście? Wtedy musisz dotrzeć do działaczy NGO`sów, zarówno formalnych, jak i nieformalnych, oraz w ogóle do ludzi aktywnych społecznie.

I tu pojawia się bardzo ważne pytanie: gdzie oni są? Ci, do których masz dotrzeć – gdzie się gromadzą?

Bardzo wiele środowisk można dziś znaleźć w mediach społecznościowych – tyle tylko, że warto wiedzieć, gdzie ich szukać.  Środowiska branżowe w biznesie najłatwiej znaleźć na LinkedIn. Dziennikarzy, samorządowców, polityków, celebrytów – na Twitterze. Młodzi ludzie teraz najczęściej wybierają Instagram i Snapchat. Wiele środowisk jest też na Facebooku, bo to w Polsce najpopularniejszy portal społecznościowy. Na FB warto szukać grup, społeczności, fanpage`y tematycznie związanych z Twoją branżą czy Twoim celem. Tam spotkasz ludzi, którzy są zainteresowani tym, o czym będziesz mówić. Pamiętaj – odbiorcy natychmiast ocenią to, co mówisz, i od razu Cię o tym poinformują.  Musisz być na to przygotowany.

 

  1. ZDEFINIUJ WAŻNE DLA TYCH ŚRODOWISK TEMATY.

Chcesz, by ludzi poświęcili swój czas dla Ciebie. Żyjemy w świecie szalonych prędkości  – wszyscy są zajęci , spieszą się i narzekają na brak czasu. Z zalewu informacyjnego coraz szybciej wyławiamy to, co już na pierwszy rzut oka wydaje się przydatne i ważne (lub zabawne), ignorując resztę.

Twoim pierwszym celem jest, by ludzie uznali Twoje informacje za takie, którym warto poświęcić cenny czas.  Zatrzymają się przy nich tylko wtedy, gdy będziesz wnosił do ich świata coś ważnego. To dlatego powinieneś określić tematy, które są ważne dla środowisk, na które chcesz wpływać. Jeśli działasz w tych środowiskach „w realu”, zapewne znasz te tematy doskonale – ale i tak ich bazę trzeba stale uaktualniać.

Lider opinii jest na bieżąco z tym, co  się dzieje: z nowinkami technicznymi, zmianami prawnymi, najnowszymi wydarzeniami, decyzjami. Lider opinii nie tylko reaguje na tematy podrzucane przez innych – on sam te tematy kreuje, sam przedstawia najnowsze propozycje, pokazuje ważne wydarzenia. To Twoja rola. Wymagająca? Bardzo.  Do tego także czasochłonna. Właśnie dlatego już na początku zaznaczyłam, że nie ma sensu pracować nad wizerunkiem w tym zakresie, jeśli nie masz jasno określonego celu.

 

  1. REAGUJ, GDY DZIEJE SIĘ COŚ ISTOTNEGO DLA TWOICH ODBIORCÓW.

To bardzo ważna sprawa w social media – czas tu biegnie bardzo szybko. Często reagowanie np. dzień po zdarzeniu – jeśli jest to zdarzenie ogólnie znane w ważnych dla Ciebie środowiskach – to już przysłowiowa musztarda po obiedzie.

Liderem opinii jest ten, kto reaguje na bieżąco, potrafi wyjaśnić, co się wydarzyło, rozumie z sytuacji więcej niż przeciętny jej odbiorca – albo kreuje lub uczestniczy w zdarzeniu. Wiele zależy od tego, na co reagujemy. Najszybszych reakcji wymagają sytuacje powszechnie znane, wywołujące silne emocje. Jeśli zdarzyło się coś bardzo ważnego, ale przypuszczasz, że Twoi odbiorcy mogą mieć problem ze zrozumieniem tego, co zaszło (klasyczne: „ale o co im chodzi?”) – wykorzystaj swoje kanały social media, by tłumaczyć, opowiadać, opisywać, co się wydarzyło, jakie to ma znaczenie i jakie konsekwencje. Czasem trzeba uspokoić odbiorców, czasem przekazać informacje, czasem  opisać, gdzie się jest, co się robi, po co i dlaczego, jeszcze innym razem – trzeba zachęcić albo podkręcić atmosferę. Możesz to zrobić tylko jeśli trafiłeś w moment zainteresowania ludzi danym tematem. Kilka godzin, czasem kilka dni później – i Twoje posty nie wywołają żadnej reakcji albo zostaną wyśmiane.

Oczywiście – co innego będzie oznaczało „reagowanie na bieżąco” (czyli tzw. timing, czyli trafianie w czas) dla samorządowca w dużym mieście, co innego – dla specjalisty w branży rachunkowości. Przestrzeń czasową trzeba ustalić samodzielnie, ale czas reakcji jest jednym z kluczowych elementów wizerunku lidera opinii.

Dlaczego to takie ważne?

Lider, którego w kluczowych sytuacjach nie ma z ludźmi – przestaje być liderem. Po prostu. Oczywiście, jeśli raz nie zdążyłeś czegoś na bieżąco skomentować, nic się nie stanie. Jeśli nie zdążyłeś dziesięć razy – istnieje realne zagrożenie (dla Ciebie), że Twoi odbiorcy poszukają potrzebnych im informacji u kogoś innego.  To widać w mediach – nie podaje czegoś „Rzeczpospolita”, to wchodzę na stronę „Wyborczej; nie ma w TVP Info, przełączam na Polsat News czy TVN 24. A następnym razem pierwszym miejscem, do którego zajrzę, będzie to, w którym wcześniej najszybciej uzyskałam informację.

Dlaczego timing jest wszystkim w social media: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/11/30/timing-jest-wszystkim/

Jeśli reagujesz spóźniony – zareaguj i tak (to lepsze niż udawać, że nic się nie zdarzyło). Tyle tylko, że wtedy dłużej zastanów się, co chcesz przekazać swoim odbiorcom. Skoro nie reagujesz na bieżąco, możesz przedstawić jakąś ocenę zdarzenia. Albo plan na przyszłość. Albo analizę, porównującą tę sytuację z wcześniejszymi. Daj ludziom coś więcej niż tylko krótkie info, że coś się stało, bo oni to już doskonale wiedzą. Pokaż, że mimo Twojej nieobecności w social media znasz sprawę, zastanowiłeś się nad nią i wciąż widzisz więcej niż typowy użytkownik SM.

 

  1. SYSTEMATYCZNIE PREZENTUJ SWOJE REALNE DZIAŁANIA W BRANŻY, W KTÓREJ BUDUJESZ WIZERUNEK

Budujesz swój wizerunek człowieka wpływowego w danej przestrzeni – bo w niej działasz. Coś robisz, wymyślasz, sprawdzasz, organizujesz, analizujesz, piszesz, kręcisz etc. Pokaż to – koniecznie! Regularnie, zawsze gdy masz co pokazać, prezentuj swoje dokonania na forum publicznym. Social media to najłatwiej dostępne forum publiczne XXI wieku – ale też wyjątkowo wymagające. Każda fuszerka, wpadka czy niedociągnięcie zostaną zauważone (nie będę nawet wspominać o plagiatach).  Każdy bardziej angażujący post sprawi, że zostaniesz prześwietlony od stóp do głów, Twój dotychczasowy życiorys wyguglowany w ciągu kilku minut, każdy Twój ślad w sieci znaleziony –  a nawet wykorzystany przeciwko Tobie.

Oczywiście nie zawsze jest aż tak strasznie. 😉 Ale warto być przygotowanym na niezbyt przyjemne reakcje w SM – wtedy z powodu krytyki nie uciekniesz z SM z podwiniętym ogonem ani nie zaczniesz obrażać swoich komentatorów.  Tak po prostu jest w mediach społecznościowych. Na szczęście tego typu przykre sytuacje zazwyczaj mają też dobra stronę – bo jednocześnie rośnie Twoja rozpoznawalność i popularność, przybywa Ci lajków, polubień fanpage`a etc.

Pamiętaj też, że warto swoje osiągnięcia zaprezentować w sposób atrakcyjny dla użytkowników SM – skan strony Twojej książki ze spisem treści nie przyciągnie niczyjej uwagi, skan strony tytułowej z Twoim nazwiskiem polubią znajomi, ale już link z dostępem do treści przynajmniej jednego rozdziału wrzucony na grupę zainteresowaną tematyką, o której piszesz w książce – i już możesz liczyć na zainteresowanie także ze strony tych, którzy nie mieli okazji Cię poznać.

Jak pisać atrakcyjnie dla algorytmu FB: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/12/09/posty-ktore-lubi-facebook-jak-zwiekszac-zasieg/

 

  1. BĄDŹ WYTRWAŁY/-ŁA

Budowanie wizerunku osoby publicznej to działanie długoterminowe i wieloletnie. Tu nic nie zdarza się szybko. Oczywiście, możesz awansować, zostać prezesem, prezydentem, szefem banku, doradcą światowej organizacji – wówczas liczba Twoich znajomych i obserwujących bardzo szybko się powiększy. Ale to ma niewiele wspólnego z wizerunkiem. Twoi nowi znajomi tym uważniej będą patrzyli, czy rzeczywiście jesteś liderem w swojej branży, czy prezentujesz trafne analizy, skutecznie doradzasz  – właśnie na podstawie tego, co zamieścisz w swoich kanałach SM.

Potrzebna jest wytrwałości i cierpliwość. Świadomość celu. Umiejętność przepraszania za błędy – i naprawiania ich. Ciągłe bycie na bieżąco. To bardzo wymagająca rola – ale cóż, nie każdy zasługuje na to, by wpływać na opinię innych ludzi. To miejsce dla najlepszych. I najwytrwalszych. 🙂

Powodzenia!

 

 

 

 

 

 

 

 

Lewandowski będzie tatą! Genialny case wizerunkowy.

Robert Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem w kreowaniu własnego wizerunku. O tym, że zostanie tatą, poinformował po strzeleniu gola podczas meczu Bayernu Monachium z Atletico Madryt – włożył piłkę pod koszulkę i wykonał gest ssania kciuka. Wyglądał, jakby nagle urósł mu ciążowy brzuch. Potem wpis na Twitterze, z tym właśnie zdjęciem, do tego emotikony: butelka z mlekiem i serce. I już. Można odpocząć. A zdjęcie obiega cały świat! 🙂

To genialny przykład tego, jak znacząco i bardzo szybko poszerzyć sobie strefę wpływów – będąc oczywiście znanym celebrytą. Znanym, ale jednak wciąż trafiającym głównie do części odbiorców – tej, która kocha piłkę nożną. Żona Roberta, Anna, od dawna budowała swoją rozpoznawalność wśród młodych kobiet interesujących się modą i zdrowym stylem życia. Ale po ostatnim wtorku Lewandowscy to już nie symbol celebryctwa i komfortowego życia. To po prostu wspaniała rodzina – taka, jaką kochają i młodzi, i starzy. A jeszcze ten Lewandowski, tak się cieszy z bycia tatą, że nawet nie wstydzi się ciążowego brzucha – myślą sobie panie starsze i młodsze, zwłaszcza mamy, które na ogół meczów piłki nożnej nie oglądają, a jeszcze bywają złe na mężów, że ci tracą czas przed telewizorem i nie można się do nich nawet odezwać, bo ciągle ta piłka i piłka… (Ps. Oczywiście, piszę o pewnym stereotypie, jest mnóstwo pań kibicek piłki nożnej). Teraz Lewandowskiego kochają już wszyscy – młodzi, starzy, meżczyźni, kobiety, mamy, babcie i dziadkowie.

Jak widać – wystarczy jeden dobry ruch wizerunkowy, by podbić świat. Czy Robert Lewandowski zrobił to, myśląc nad strategią swojego wizerunku? Raczej nie. Przypuszczam, że był to gest mocno intuicyjny – co wcale nie zmniejsza jego wizerunkowego przekazu.

Proste. Łatwe w wykonaniu. I genialne. Pełen szacunek, panie Robercie! 🙂

Dobry timing na polskim TT – ich obserwuj!

Dobry timing na polskim TT mają – wśród polityków: Krzysztof Brejza, Kinga Gajewska, Joanna Scheuring-Wielgus, Monika Wielichowska, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Lidia Krajewska, Arkadiusz Myrcha, czy sprawny pod względem rzecznikowania Jan Grabiec. Politycy PiS-u od jakiegoś czasu mniej pilnują timingu, rzadziej piszą, komunikują się bardziej oficjalnie. Najczęściej twittują chyba Joanna Lichocka i Arkadiusz Mularczyk oraz Beata Mazurek. Wśród oficjalnych instytucji najlepiej rozchodzą się twitty Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Premiera, ale akurat timing nie jest ich mocną stroną. Posłowie Kukiz`15 stawiają na Facebooka, na Twitterze są mniej widoczni.

Spośród partii znacząco przyspieszyła ostatnio Platforma Obywatelska, natomiast znakomity timing społeczny (czyli wychodzący naprzeciw nastrojom i potrzebom społecznym) ma Partia Razem – i widać to zarówno na TT, jak i na Facebooku – może nawet na tym drugim bardziej.

Co to jest timing: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/11/30/timing-jest-wszystkim/

Poza politykami zawsze na bieżąco są: Zbigniew Hołdys, Dominika Wielowieyska, Konrad Piasecki, Jacek Nizinkiewicz, Andrzej Gajcy, Anna Dryjańska, Michał Protaziuk, Michał Szułdrzyński, Przemysław Szubartowicz , Rafał Ziemkiewicz i Samuel Pereira.

Świetne czasowo są profile KOD-u.  Rozbudowane, własne komentarze udostępniają  bardzo szybko: natemat.pl i OKO_press. Dobrym timingiem  i celnymi opiniami wyróżnia się też profil Exen. Dużo ciekawych informacji do dalszego komentowania podaje Tygodnik „Wprost”.

W dziedzinie użyteczności na czoło mojej listy wysuwa się Meteomodel – profil pogodowy, szybko reagujący na to, co się dzieje w pogodzie, łączący prognozowanie ze sporą ilością wiedzy na temat zjawisk meteorologicznych.  Coraz lepiej pracuje oficjalny profil miasta stołecznego Warszawa – @Warszawa.  Lubię też profil Białegostoku – @WschodzącyBiałystok – nie tylko dlatego, że jestem białostoczanką. Robią go ludzie, którzy rozumieją specyfikę social media, wchodzą w interakcje,  także po godzinach urzędowania. To wciąż rzadkość wśród profili instytucjonalnych.

Natomiast bardzo wiele informacji statystycznych na temat timingu, trendów popularnych w danym dniu (nie tylko związanych z polityką), zasięgu postów, wpływu konkretnych osób podaje profil  @Polityka_wSieci – marketingowo bardzo przydatny.

Twoim zdaniem warto kogoś dodać do tej listy? Napisz w komentarzu!

Case rzeczniczki Mazurek. Ku przestrodze.

Ech… Bycie rzecznikiem prasowym nie jest łatwe, trzeba rozumieć media, dziś – zwłaszcza te społecznościowe, mieć świadomość ich specyfiki, rozumieć internet i pamiętać, że każde napisane słowo zostanie z nami na wieki.  Case posłanki Beaty Mazurek, która reprezentuje w mediach Klub Parlamentarny PiS, pokazuje, jak wiele w tej dziedzinie mają do zrobienia polscy politycy.  Wpadka goni wpadkę, a dyskusje w mediach społecznościowych kończą się obrażaniem innych użytkowników. Z poziomu funkcji rzecznika prasowego – to niedopuszczalne. 

Rzecznik prasowy to wizytówka instytucji (firmy, organizacji). To on odpowiada za kontakty z mediami, powinien więc znać dziennikarzy i mieć z nimi przynajmniej niezłe relacje. To rzecznik musi umieć wypowiedzieć się zawsze, także w najtrudniejszych sytuacjach, również wtedy, gdy wpadkę szefa (szefowej) trzeba wziąć na siebie, przyznać się do błędu (jako do własnego), przeprosić i wyjaśnić. To rzecznik jest od tego, by mieć czas dla dziennikarzy, wyjaśniać, tłumaczyć, dostarczać informacji – oraz, co kluczowe w opisywanej sytuacji – umieć właściwie i szybko zareagować, gdy reakcje dziennikarzy idą nie w tym kierunku, na którym instytucji (firmie, organizacji) zależy.

Posłanka Beata Mazurek tym razem zareagowała, nawet dość szybko, na doniesienia publiczne o sytuacji podczas Krajowego Zjazdu Adwokatury. Na pewno wiecie – owację na stojąco dostał prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Podczas tej owacji obecny na sali prezydent RP Andrzej Duda siedział. Zdjęcia obiegły kraj, a posłanka Beata Mazurek skomentowała na Twitterze: „Prezydent Duda siedzi. Dlatego przejdzie do historii.”

Wpadka na całego! Potocznie kiedy mówimy, że ktoś siedzi, mamy na myśli więzienie. Wpis rzeczniczki, który w intencji miał bronić prezydenta, z powodu niefortunnego sformułowania uderzał w niego mocniej niż komentowana sytuacja.  Oczywiście wpadkę natychmiast wytknięto pani poseł, ale ona – niestety – brnęła dalej, jak można przeczytać na załączonym screenie.

To doskonały przykład, jak nie należy reagować. Nigdy! Rzeczniku, masz wpadkę? Przeproś, wyjaśnij, kajaj się tyle razy, ile trzeba. Czasem nawet lepiej wpis skasować (choć w archiwach internetowych i tak zostanie), by pokazać, że to był błąd. Po skasowaniu warto i tak napisać przeprosiny – wiele osób już wpis widziało, nie ma co udawać, że go nie było. Ale za żadne skarby świata nie brnij dalej! Nie krytykuj tych, którzy zwracają Ci uwagę. To fatalnie świadczy o Tobie, Twojej kulturze i umiejętnościach komunikacyjnych – a wszak jesteś rzecznikiem, wizytówką organizacji, fachowcem od komunikacji właśnie!

Na działaniach takich rzeczników drastycznie tracą ci, których reprezentują. Wizerunek leci w dół w tempie trudnym do opanowania – a odbudować go jest wyjątkowo trudno.

 

 

JAK CIĘ WIDZĄ, TAK CIĘ OCENIAJĄ. TYLKO DLA KOBIET!

Która z kobiet pokazanych na zdjęciach powyżej jest ładniejsza? Która jako pierwsza zwraca Twoją uwagę? A której zaufasz? Powierzysz swoje pieniądze?

Kobiety ocenia się na podstawie tego, jak wyglądają. To się dzieje zawsze – niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z sędzią, prezesem firmy, posłanką, ekspertem w jakiejś dziedzinie – na początku ocenie podlega wygląd. Z taką rzeczywistością  musi się zmierzyć każda kobieta, która jest osobą publiczną, zajmuje eksponowane stanowisko – lub chce awansować.  Najlepiej sobie z tym poradzić, dbając o swój wizerunek.  A możesz to zrobić tylko wtedy, gdy będziesz świadoma tego, jak oceniony zostanie Twój wygląd.

 

PO PIERWSZE:  JAK CHCESZ, ŻEBY LUDZIE CIĘ WIDZIELI?

To podstawowe pytanie – jaki wizerunek siebie chcesz budować? Jeśli jesteś aktorką marzącą o sławie i czerwonym chodniku – powinnaś ubierać się tak, by już z daleka było Cię widać – i na pewno wiesz o tym doskonale. Jesteś artystką? Zapewne masz swoją wizję własnego stylu, nietuzinkowego i malowniczego. Ale ja swój blog adresuję przede wszystkim do osób funkcjonujących w biznesie, polityce, instytucjach zaufania publicznego. Tu strój celebrytki z czerwonego dywanu w niczym nie pomaga, wręcz przeciwnie – skutecznie uniemożliwia zbudowanie wizerunku osoby godnej zaufania, wiarygodnej, kompetentnej, o dużej wiedzy.  Styl „na luzaka” lub „grunge”  także nie będzie na miejscu.

 

PO DRUGIE:  WCHODZISZ W MĘSKI ŚWIAT – POSTAW NA MĘSKI STYL

Biznes, polityka, wysokie stanowiska – to wciąż przestrzeń, w której przeważają mężczyźni. Bardzo się cieszę, że chcesz to zmienić, może już to robisz.  Musisz jednak wiedzieć, że tu też zostaniesz oceniona na podstawie wyglądu – i to w ciągu pierwszej minuty spotkania.  Twoje merytoryczne kompetencje najlepiej podkreśli ubiór złożony z elementów garderoby zapożyczonych od mężczyzn. Nie dosłownie, rzecz jasna. 😉

Mężczyźni do pracy noszą marynarki – Ty też ją noś. W tych branżach jest to ubiór neutralny, codzienny i oczywisty.  Neutralną wymowę mają marynarki granatowe i ciemnoszare, latem – białe i ecru.  Czarne nadają się głównie na wieczór. Brązowe nie są polecane, kojarzą się z konserwatyzmem i brakiem wyobraźni.  Kobiety pewne siebie, szefowe, ale także te, które w danej sytuacji chcą zwrócić na siebie uwagę, mogą nakładać żakiety czerwone – każda z Pań zostanie w takim zauważona.  Do tego koszula (też pożyczona z męskiej szafy) albo gładka bluzka, spódnica ołówkowa lub trapezowa (nie za krótka, do kolan lub tuż poniżej), związane włosy – i mamy klasykę biurową, która w niczym Ci nie przeszkodzi.

I tak naprawdę o to chodzi – niech ubranie będzie tylko tłem dla Ciebie.  Biurowa klasyka  sprawia, że otaczający Cię mężczyźni nie koncentrują się na Twoim wyglądzie – tylko na tym, co mówisz. Nagle znów liczą się Twoje kompetencje, umiejętności, wiedza. Wygrywasz – bo masz szansę zaprezentować siebie tak, jak chcesz. Wykorzystaj to, świadomie.

PS. Wyrzuć ze swojej służbowej garderoby ubrania w różowym kolorze – one natychmiast skreślają wszystkie Twoje osiągnięcia i kompetencje.  Różowy to kolor małych dziewczynek i lalek Barbie – i niech tak zostanie.

PS.2. (lub PPS.)Oczywiście warto dołożyć do biurowej klasyki coś od siebie – szal, biżuterię, apaszki, wyjątkowe buty. A biurową klasykę dopasować do swojej figury, poeksperymentować z fasonami. W końcu jesteśmy kobietami! 😉 Liczy się dobry gust i umiar – kluczem jest prostota, a nie bogactwo.

 

PO TRZECIE:  WOLISZ STYL BARDZO KOBIECY? MUSISZ ZNAĆ KONSEKWENCJE.

Nie lubisz biurowej klasyki ani męskiego stylu, jesteś świetna w swojej branży, a  swoją kobiecość chcesz podkreślać na co dzień? Dekolty, długie, rozpuszczone włosy, buty na niebotycznym obcasie, krótkie spódnice, sukienki jak druga skóra. Rozumiem Cię.  To kuszące – prezentować się w pracy jako atrakcyjna kobieta. Wszak właśnie w pracy spędzamy najwięcej czasu… Musisz jednak wiedzieć, że dla Twoich szefów i współpracowników Twój wygląd będzie wówczas podstawą Twojej oceny.  Będziesz zwracać uwagę, kusić, przyciągać – i będziesz narażona na seksistowskie uwagi, niewybredne propozycje, głupie żarty.  Dobrze, jeśli skończy się tylko na tym.

Czy mi się to podoba? Nie. Sama tego doświadczyłam. Dobrze pamiętam, jak kolega podczas przerwy w zebraniu poważnego gremium powiedział mi – w obecności wielu mężczyzn – że mam ładne piersi (nałożyłam dopasowaną bluzkę).  Wstydziłam się ja – nie on.

Stawiając na bardzo kobiecy styl w pracy będziesz oceniana za Twój wygląd, a nie za to, co umiesz. Masz mniejsze szanse na awans, mniej osób będzie traktowało Cię poważnie i liczyło się z Twoim zdaniem.

To okropne. Okropne, że jesteśmy oceniane na podstawie wyglądu, a ubierając się do pracy musimy pilnować tego, by nie wyglądać zbyt atrakcyjnie – ale też by nie nałożyć dwa dni z rzędu tej samej bluzki. To okropne, że oglądając posłankę w telewizji zapamiętujemy, jak była ubrana, a nie, co mówiła. A jeśli drugi raz nałożyła tę samą sukienkę – skandal, nie dba o siebie!  Mężczyzn w ten sposób nikt nie ocenia. To przestrzeń do wielkiej zmiany, ale ta zmiana nie wydarzy się natychmiast. Dopóki do tej zmiany nie dojdzie, myślmy o tym, jak nas widzą i oceniają, kiedy idziemy na zebranie, na nagranie do telewizji, na oficjalną uroczystość. Ale za to kiedy już w swojej neutralnej granatowej marynarce zaczniemy mówić – zakasujmy wszystkich dookoła. W końcu kto, jak nie my!  😉