Wizerunek, marka, social media – chcesz wiedzieć więcej? Po prostu czytaj!

Media społecznościowe i marketing internetowy rozwijają się tak szybko, że trudno o dobre książki na ich temat – zanim się ukażą, już stają się częściowo nieaktualne. Aby być na bieżąco z ważnymi nowinkami w social media, lepiej więc czytać blogi. Polecam mój oczywiście 😉 – ale przede wszystkim czytajcie blogi uznanych mistrzów od lat edukujących w tej dziedzinie. Bardzo polecam blogi:

  • Pawła Tkaczykahttp://paweltkaczyk.com/pl/, który w mistrzowski sposób opowiada i o social media, i budowaniu wizerunku, i o jego ulubionym narzędziu storytellingu – czyli opowiadaniu historii w wydaniu marketingowym oczywiście.
  • Moniki Czaplickiejhttp://czaplicka.eu/, z ogromnym zasobem wiedzy nt. social media
  • Urszulihttp://urszula-phelep.com/, z wieloma bardzo użytecznymi wskazówkami ułatwiającymi działania w social media i na blogu.

Ale mam też trzy świetne książki, które polecam każdemu, kto trochę poważniej interesuje się marketingiem, wizerunkiem i PR-em. Najbardziej „socialmediowa”  z tych trzech jest książka Michała Sadowskiego, twórcy portalu Brand24.pl (możecie tu wykupić monitoring mediów internetowych dla wskazanych przez Was słów, osobiście używam od ok. 5 lat i sobie chwalę.) – „Rewolucja social media”. To opowieść o tym, jak bardzo social media zmieniły nasz świat, z dobrymi praktykami i ciekawymi przykładami.  Sadowski prezentuje narzędzia, które warto stosować budując markę w internecie, przekazuje też wiele informacji o kreowaniu wizerunku za pomocą social media.  Podpowiada, jak reagować na negatywne komentarze, jak radzić sobie z hejterami. Opowiada, jak z kryzysem w sieci poradziło sobie KFC, a jak BP. Jest też spory rozdział o analizie skuteczności SM, który przyda się zapewne tym wszystkim, którzy z działań tego typu muszą rozliczać się „liczbowo” przed klientem. Książkę wydano w 2013 roku, mimo to jest nadal w ogromnej części aktualna.

Druga godna polecenia pozycja to „Marketing narracyjny” Eryk Mistewicza. Wydana w 2011 roku, doskonale opisuje marketing narracyjny, który polega na budowaniu historii po to, by wywołać emocje, a za ich pomocą wpłynąć na odbiorców.  W 2011 r. to było bardzo nowatorskie podejście w Polsce, dziś jest oczywistym sposobem podejścia do klienta w nowoczesnym marketingu. Książka daje możliwość poznania mechanizmu budowania historii, wskazuje świetne przykłady i jest praktycznym podręcznikiem tworzenia marketingowych narracji. Od razu uprzedzam, że sprostać wysoko zawieszonej przez Mistewicza poprzeczce w dziedzinie profesjonalnego opowiadania historii nie jest łatwo, ale już narracja spełniająca kilka kluczowych elementów gatunku pomoże rozkręcić Wasze posty, teksty blogowe i kampanie promocyjne. Znajdziecie tu też Dekalog dobrego wizerunku – warto go wydrukować i powiesić nad biurkiem.

Mniej internetowe, za to jeszcze bardziej uniwersalne wskazówki zawiera trzecia książka, którą chcę Wam polecić – „Nietypowe przypadki public relations” Rafała Szczepanika, jednego z założycieli portalu Pracuj.pl.  To nie jest książka o PR rozumianym wąsko, jako kontakty z mediami. Szczepanik opisuje nietypowe sposoby budowania wizerunku, a na podst. doskonale dobranych case study pokazuje, jak korzystać z szans i okazji, by kreować obraz firmy (instytucji, swój własny), oraz jak wychodzić obronną ręką z kryzysów. Udowadnia, że w kreowaniu marki przede wszystkim liczy się pomysł, a nie pieniądze (choć te raczej nie szkodzą w pracy PR-owca 😉 ).  Namawia do wychodzenia poza schematy, łamania zasad, podpowiada, jakich narzędzi używać. Moje wydanie „Nietypowych przypadków”  pochodzi z 2009 r., a jednak wcale się nie zestarzało i wciąż do niego wracam.

Warto czytać – nie tylko po to, by być na bieżąco ze zmianami w social media, ale głównie po to, by się znaleźć inspirację do własnych działań.  Czytajcie – gwarantuję wiedzę i fascynującą przygodę jednocześnie. Bo to dobre książki są! 😉

Kiedy wrzucać posty, by być widzianym? Klucz do timingu.

Kiedy zaczynasz swoją przygodę z mediami społecznościowymi albo postanawiasz zwiększyć swój wpływ i zasięg, jedno z pierwszych pytań, które się pojawia, brzmi: kiedy najlepiej wrzucać posty?  Czyli – kiedy w social media jest najwięcej osób zainteresowanych tym, co piszę? Mówiąc językiem branżowym – szukasz dobrego timingu dla swoich postów.

Teorii jest sporo. Jedna z nich mówi, że na Facebooku najlepsze godziny do wstawiania postów to: 8-10 rano, 14-16 po południu i ok. godz. 20 wieczorem.  To zresztą wynika też z ogólnych badań – jak się okazuje, najczęściej zaglądamy do FB zaraz po przebudzeniu, raz w środku dnia oraz tuż przed pójściem spać.  Jeśli tak, to poranne posty mogłyby stać na Twoim fanpage`u już ok. godz. 7 w dni powszednie, a ok. godz. 8.30 w weekendy – żeby rzeczywiście były tymi, które Twoi fani zobaczą z samego rana.

Na Twitterze godzin nie da się tak jasno określić, to kanał działający od samego rana do wieczora, napędzany głównie poziomem emocjonalności zdarzeń, które się dzieją. Ogólnie wiadomo jednak, że użytkownicy TT wyłączają się z kanału wcześniej niż z FB – FB to kanał, na którym znacznie częściej udostępniamy treści prywatne, lubimy więc zaglądać do niego wieczorem i w godzinach późnowieczornych jeszcze dyskutować ze znajomymi. Tutaj więc  dobre treści mają szansę rozchodzić się intensywnie do godz. 22, na TT – zazwyczaj dzień kończy się wcześniej, ok. godz. 20, chyba że właśnie wydarzyło się coś istotnego, trwa posiedzenie Sejmu intensywnie komentowane przez dziennikarzy i polityków, są wybory etc.

Przeanalizuj, o czym piszesz

To jednak tylko bardzo ogólne wskazówki czasowe, które nie muszą pokrywać się z preferencjami Twoich odbiorców.  Zastanawiając się nad tym, kiedy pisać, weź pod uwagę, o czym piszesz. Jeśli Twoje posty dotyczą tematyki związanej z czasem wolnym i z życiem prywatnym  – czytanie książek, imprezowanie, słuchanie muzyki, podróże, rodzicielstwo, gotowanie itd. – zainteresowanie nimi w sposób naturalny powinno rosnąć wieczorami i w weekendy, bo właśnie w tym czasie ludzie mają czas się nad tym zastanawiać. Co nie znaczy, że nie możesz takich treści zamieszczać o innych porach – możesz, ale wieczory i weekendy są dla Ciebie kluczowe. Co więcej, tego typu treści lepiej rozchodzą się na Facebooku niż na Twitterze.

Natomiast jeśli piszesz o sprawach zawodowych, o finansach, inwestowaniu, biznesie, marketingu, social media (tak jak ja 😉 ), nauce, działalności urzędu czy instytucji publicznej – najważniejsze są dla Ciebie typowe godziny pracy i dni robocze. Posty tego typu cieszą się największą popularnością np. w poniedziałki, ale nie w niedziele.  Do tego mogą zainteresować użytkowników LinkedIn i Twittera, a nie tylko FB. Przy czym na Twitterze najlepiej sprzedają się newsy i analizy/komentarze odnoszące się do spraw bieżących.

Nie musisz zgadywać! 

Hm, tyle że to nadal są ogólne wskazówki.  Jeśli chcesz trafić dokładnie w rozkład dnia swoich odbiorców, a masz już fanpage na FB, po prostu sprawdź, kiedy zainteresowanie Twoimi postami jest największe. Wejdź w zakładkę „statystyki” – na górze strony, a tam w menu po lewej w zakładkę „posty”. Wtedy wyświetlą ci się zestawienia pokazujące m.in, kiedy Twoi fani są w internecie. Jak wygląda taki wykres, widzisz na grafice przy tym wpisie – wg statystyk tego przykładowego fanpage`a fani są aktywni  praktycznie przez cały dzień, ale dopiero od godz. 9, a po godz. 22 ich aktywność gwałtownie spada. Co więcej, na ten akurat fanpage wchodzą regularnie przez cały tydzień. To rzadkość, wynikająca zapewne z tego, że prezentowane dane dotyczą fanpage`a stricte społecznego, obywatelskiego – i na jego zasięgi ani godziny pracy, ani dni wolne nie mają wpływu. Jak jest na Twoim fanpage`u? Sprawdź, przeanalizuj – i już będziesz wiedział, kiedy najlepiej wrzucać posty. Powodzenia!

15 najlepszych polskich filmików z życzeniami na Boże Narodzenie! Inspirująco.

To miał być poważny post z pomysłami na świąteczne życzenia w sieci. Ale kiedy zaczęłam szukać przykładów fajnych życzeń, oglądane filmiki rozbawiły mnie do tego stopnia, że rozpłynęło się moje poważne podejście do tematu. 😉 Mam nadzieję, że Ty też będziesz się bawić tak dobrze jak ja. 🙂  Radosnego oglądania!

Niezależnie od radochy, która przed Wami, parę wniosków w wersji poważnej jednak Wam napiszę.

  1. Życzenia warto składać (chyba nie muszę pisać, dlaczego nie powinieneś o nich zapomnieć na żadnym ze swoich fanpage`y?) – a najlepiej składać je w ciekawej formie. Elektroniczna kartka to punkt wyjścia – ale nie dojścia. Infografiki, zdjęcia – to oczywiste. Dziś w sieci najbardziej popularne treści to treści video, warto więc pomyśleć o własnym filmiku z życzeniami. To dobry pomysł nie tylko dla Youtuberów (dla nich to oczywisty wybór), ale również dla tak poważnych instytucji, jak urzędy, banki czy uczelnie wyższe.
  2. Zdecydowałeś się na filmik? Masz spory wybór. Zwyczajne nagranie VIP-a składającego życzenia, animacja, teledysk, lib dub, nawet krótka fabuła. Wiele zależy od Twojego nastawienia, poczucia humoru osób, które miałyby wystąpić w filmiku, wizerunku instytucji (nawet najzabawniejszy filmik powinien być spójny z wizerunkiem marki, która budujesz). Czasem wystarczy seria slajdów ze specjalną, świąteczną piosenka, jak w Alior Bank:

Ciekawe animacje też są fajną propozycją.  Moją uwagę w sieci zwróciły dwie –  Kreatywnych Maluchów:

oraz agencji interaktywnej Golden Submarine:

 

  1. Przygotowując video pamiętaj jednak, by przestrzegać kilku zasad:

– filmik nie może być zbyt długi.  Wystarczy minuta. Dwie minuty – to wg mnie maksimum, chyba że nagrywacie lib dub i chcecie „wyśpiewać całą piosenkę” (lib dub to rodzaj klipu, w którym występujące osoby poruszają wargami do odtwarzanej z playbacku piosenki).

– nagranie VIP-a składającego życzenia warto urozmaicić – zadbać o świąteczne tło, zabrać VIP-a zza biurka  i nagrać go w Mikołajowej czapce, w lesie,  podczas ubierania choinki, na spacerze z psem po zaśnieżonym parku, przy pakowaniu prezentów etc. Byle nie za biurkiem!

– świąteczne życzenia to dla osób publicznych naprawdę dobra okazja, by tzw. ocieplić wizerunek, czyli pokazać się w trochę innym wydaniu niż oficjalne. Niektórzy zdecydują się pokazać z rodziną, nawet podczas lepienia pierogów, inni nie wyobrażają sobie wrzucenia do sieci niczego, co mogłoby naruszyć ich prywatność – ale nawet tych warto poprosić, by ubrali się inaczej niż zawsze (choćby z czerwonym szalikiem), i sfilmować ich choćby przy miejskiej choince. Wiele zależy od Waszej pomysłowości i wrażliwości, a także otwartości tych, których filmujecie.

– to samo dotyczy instytucji.  Pokażcie je inaczej niż zawsze. Panie urzędniczki, mówiące życzenia zza biurka – to nie jest to, o co chodzi. Święta mają kojarzyć się z ciepłem, rodziną, bliskimi. Dobre życzenia powinny więc albo wzruszać, albo bawić. Poniżej kilka przykładów – najlepszych z wielu świątecznych polskich video, które widziałam. Żaden z tych filmików nie jest idealny, często są zbyt długie  – najważniejsze jednak, że spełniają swoje zadanie. Przyciągają uwagę, zatrzymują w biegu. Te najlepsze raczej bawią. Nie udało mi się znaleźć dobrego video z życzeniami na Boże Narodzenia, który by naprawdę wzruszał – poza tegoroczną reklamą Allegro, ale to jednak nie życzenia. 😉

Oglądaj, patrz i inspiruj się!

Tak to zrobił Fiat Chrysler Automobiles:

A tak miasto Katowice:

 

Mamy też kilka świetnych polskich przykładów, które pokazują, że poczucie humoru i dobra zabawa nie naruszają „instytucjonalnej godności”.  Mistrzem w tej klasie była super poważna – na co dzień – instytucja, czyli Ambasada USA w Polsce za poprzedniego ambasadora, Stephena Mulla – ich filmiki rokrocznie podbijały internet:

 

Poza ambasadą w zabawnych filmikach z życzeniami celują – co zaskakujące – strażacy. Oraz Tatrzański Park Narodowy.  Wielkim przebojem sprzed kilku lat był filmik Szkoły Głównej Służby Pożarniczej od Kompanii K-11 – oglądając go nie można się nie śmiać. 😀

Nieźle poradzili sobie także strażacy z Reszla. 😉

 

Moim tegorocznym odkryciem jest natomiast Tatrzański Park Narodowy – nie spodziewałam się, że pracowników TPN zobaczę w takich rolach. Bawią, śmieszą, mają ogromny dystans do samych siebie – i w tym tkwi siła ich życzeń. 🙂

 

A na koniec życzenia od studentów PWST – jako przykład artystycznego podejścia do bożonarodzeniowego zadania. Ich życzenia są przede wszystkim niejednoznaczne.  Zmuszają do refleksji, szukania sensu, śledzenia fabuły. Jeśli obracasz się w środowisku artystycznym i szukasz pomysłu na życzenia – warto inspirować się krakowskim PWST:

 

Dobrych życzeń Wam życzę! 🙂 Dobrej zabawy.

A potem – świętujcie, kochani, jak najprzyjemniej!

Lewandowski będzie tatą! Genialny case wizerunkowy.

Robert Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem w kreowaniu własnego wizerunku. O tym, że zostanie tatą, poinformował po strzeleniu gola podczas meczu Bayernu Monachium z Atletico Madryt – włożył piłkę pod koszulkę i wykonał gest ssania kciuka. Wyglądał, jakby nagle urósł mu ciążowy brzuch. Potem wpis na Twitterze, z tym właśnie zdjęciem, do tego emotikony: butelka z mlekiem i serce. I już. Można odpocząć. A zdjęcie obiega cały świat! 🙂

To genialny przykład tego, jak znacząco i bardzo szybko poszerzyć sobie strefę wpływów – będąc oczywiście znanym celebrytą. Znanym, ale jednak wciąż trafiającym głównie do części odbiorców – tej, która kocha piłkę nożną. Żona Roberta, Anna, od dawna budowała swoją rozpoznawalność wśród młodych kobiet interesujących się modą i zdrowym stylem życia. Ale po ostatnim wtorku Lewandowscy to już nie symbol celebryctwa i komfortowego życia. To po prostu wspaniała rodzina – taka, jaką kochają i młodzi, i starzy. A jeszcze ten Lewandowski, tak się cieszy z bycia tatą, że nawet nie wstydzi się ciążowego brzucha – myślą sobie panie starsze i młodsze, zwłaszcza mamy, które na ogół meczów piłki nożnej nie oglądają, a jeszcze bywają złe na mężów, że ci tracą czas przed telewizorem i nie można się do nich nawet odezwać, bo ciągle ta piłka i piłka… (Ps. Oczywiście, piszę o pewnym stereotypie, jest mnóstwo pań kibicek piłki nożnej). Teraz Lewandowskiego kochają już wszyscy – młodzi, starzy, meżczyźni, kobiety, mamy, babcie i dziadkowie.

Jak widać – wystarczy jeden dobry ruch wizerunkowy, by podbić świat. Czy Robert Lewandowski zrobił to, myśląc nad strategią swojego wizerunku? Raczej nie. Przypuszczam, że był to gest mocno intuicyjny – co wcale nie zmniejsza jego wizerunkowego przekazu.

Proste. Łatwe w wykonaniu. I genialne. Pełen szacunek, panie Robercie! 🙂

Opowieści ze Złotych Spinaczy

Królową polskiego (i nie tylko polskiego) marketingu staje się… opowieść.  Story. Najlepiej w wydaniu video.

Kampania ze znanym Youtuberem,  druga – ze znanymi włoskimi restauratorami; do tego filmy, które nie istnieją, oraz Kuchnia Spotkań – te projekty święciły triumfy podczas tegorocznej gali Złotych Spinaczy 2016.

Złote Spinacze, czyli prestiżowy polski konkurs branży PR i marketingu, organizowany przez Związek Firm Public Relations, został rozstrzygnięty 2 grudnia. Przyznane nagrody doskonale pokazują, co jest dziś trendy w branży social media i content marketingu.

Pełna lista laureatów: http://publicrelations.pl/zlote-spinacze-laureaci/

  1. Kuchnia Spotkań – IKEA i Garden of Words, Grupa Kalicińscy.com, MEC, K2 Internet, Blue Ivy

W kategorii content marketing Złoty Spinacz otrzymała IKEA i Garden of Words za akcję „Kuchnia Spotkań”. To jedyny projekt spośród tych, które Wam przedstawię, którego podstawą nie jest internet. To projekt budujący realną przestrzeń w realnym świecie. Ikea w centrum Warszawy stworzyła dwie obszerne kuchnie do wynajęcia – miejsca do wspólnych spotkań, właściwie – spore mieszkania z kilkoma pomieszczeniami, w  tym – dużą kuchnią i jadalnią z szerokim stołem.  Jak opisują to autorzy: „To miejsce dla wszystkich, którzy uwielbiają razem gotować i spędzać czas w kameralnej atmosferze. Każdy może zarezerwować jedną z dwóch Kuchni Spotkań IKEA (bezpłatnie!) i zaprosić na kulinarne spotkanie swoich najbliższych.”

Kiedyś nasi rodzice spotykali się z przyjaciółmi w swoich domach i mieszkaniach – na prywatkach, imieninach, urodzinach. Było ciasno, ale blisko. Raczej biednie, ale przyjaźnie. Potem przenieśliśmy się do restauracji – i nagle okazało się, że tam jest wytwornie, ale bezosobowo; smacznie – ale daleko. I że jednak wolimy miejsca kameralne, bliskie, nasze – bo tam łatwiej budować prawdziwe relacje. Z drugiej strony – mieszkania mamy albo za małe, albo nie chce nam się ich sprzątać po wielkiej imprezie. Kuchnie Spotkań odpowiadają na wszystkie te potrzeby. Dają namiastkę rodzinnej bliskości: w wielkim mieście – rzadkość. Pomieszczenia oczywiście wyposażone są w przedmioty i meble z Ikea. Całość działań wsparta jest ciekawą stroną internetową, planowanymi eventami – jak Andrzejki z DJ Wiką, oraz bezpośrednim dostępem do strony IKEA z aktualnym katalogiem, ofertą produktową etc.

http://www.ikea.com/ms/pl_PL/kuchniaspotkan/

  1. Sztuka Składania Historii – INTEL, Monday PR i Krzysztof Gonciarz

Srebrny Spinacz w tej samej kategorii – content marketingu – przyznano kampanii „Sztuka Składania Historii powered by Intel”. To kampania Intela i znanego Youtubera Krzysztofa Gonciarza. Cztery dokumentalne filmy (wcale nie takie krótkie) są opowieściami o świecie, które go nie znamy (Gonciarz mieszka w Japonii), a jednocześnie instruktażem robienia i montażu takich właśnie filmów. Gonciarz mówi prosto, opowiada świat i odkrywa tajniki swego zawodu. Sukces tej kampanii to sukces skutecznego łączenia współpracy znanego Youtubera („Zapytaj Beczkę”, „Wybuchające Beczki”, własny kanał podróżniczo-lifestyle`owy, w sumie ponad 800 tys. subskrybentów) z firmą, która rozumie social media i jego użytkowników.  Dla wszystkich odbiorców już od 1 sekundy filmu jest  jasne, że to kampania Intela, i że Gonciarz będzie pokazywał możliwości tego właśnie sprzętu – ale wszyscy się na to godzą, bo Gonciarz mówi prawdę, nie ukrywa  celu marketingowego kampanii – a jednocześnie wcale się na nim nie skupia. Jego filmy są opowieścią o czterech różnych częściach naszego świata, Intel zaś – tyko (aż) technologicznym wsparciem poznawania świata.

Sztuka Składania Historii to kampania czysto sieciowa, adresowana do użytkowników social media.

 

 

  1. Kuchnia Dantego – MALMA i MSLGROUP

Znacie Kuchnię Dantego? Dwóch Włochów, dwóch kucharzy. Jak piszą na swojej stronie „od 2009 r. goszczą w różnych lokalach i mieszkaniach stolicy, gdzie gotują dla dobranej publiczności – 30, góra 40 osób, a gotując recytują jedną z pieśni Boskiej Komedii: pierw po włosku, potem po polsku.”

To z nimi weszły we współpracę agencja MSL Group i Malma, wykorzystując ich już zbudowaną popularność – i  wiarygodność  – do własnej kampanii. Projekt „Kuchnia Dantego przedstawia: Malma ekspert włoskiej kuchni” to kolejny projekt video. Krótkie filmiki o daniach włoskiej kuchni, z zabawnymi dialogami Włochów na temat typowych, polskich błędów  „włoskokuchennych”  spodobały się Polakom – co widać po liczbie odsłon filmów na You Tube. Nie są to co prawda jakieś gigantyczne wyniki oglądalności, ale jak na typowo komercyjną akcję – robią wrażenie. Filmiki tak naprawdę wyróżniają się jednym – relacją między kucharzami. Włosi dyskutują ze sobą, ustalają, dopowiadają, podpowiadają sobie słowa – trochę przypomina to rodzinne gotowanie, o jakim wielu z nas marzy, a tylko część – doświadcza.

 

 

  1. Szlachetny Projekt Filmowy – Stowarzyszenie „Wiosna” i Biuro Podróży Reklamy

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden nagrodzony projekt – tym razem w kategorii Kampania Społeczna. Srebrnego Spinacza (złotego nie przyznano) wręczono Stowarzyszeniu „Wiosna” i agencji Biuro Podróży Reklamy za „Szlachetny Projekt Filmowy”.  „Wiosna” to organizator akcji „Szlachetna Paczka”. Tej akcji dotyczy nagrodzona kampania społeczna.  „5 plakatów filmowych z 11 czołowymi polskimi aktorami pojawiło się w dniach 18-26.11.2015 roku w Multikinach oraz na billboardach w Krakowie i Warszawie. Kinomaniacy śledzili na YouTube wywiady z gwiazdami, a krytycy filmowi publikowali recenzje z prapremier. Filmy nie były jednak najnowszymi polskimi produkcjami. Nigdy nie powstały i nie weszły do kin. To prawdziwe historie podopiecznych Szlachetnej Paczki – kampania wymyślona i zrealizowana przez naszą agencję.”  – tak akcję opisuje Biuro Podróży Reklamy.  Fabuła każdego filmu opierała się na prawdziwej historii rodziny, której „Wiosna” pomaga. Wyblakłe marzenia” – opowieść o człowieku, który po 10 latach wybudza się ze śpiączki. „Mamy czas” – dramatyczna historia niepełnosprawnego, którym w pożarze giną rodzice. „Jutro było wczoraj” – historia mężczyzny, który spowodował wypadek, w którym zginęła jego rodzina. „Brzemię” to przejmujący dramat Jakuba  i jego rodziny, który w wyniku klęski żywiołowej traci całe gospodarstwo, które nie było ubezpieczone. „Rachunek życia” przedstawia starsze małżeństwo, które mimo wielu problemów i monotonii w życiu odnajdują w sobie miłość, którą się darzyli.

https://www.szlachetnapaczka.pl/paczka-news/module,article_new,action,get,id,21635,t,wyjawiamy-prawde-te-filmy-nigdy-nie-powstana.html

Zauważcie – znów, by przyciągnąć uwagę, odwołano się do filmu.  A każdy z tych filmów zapowiadał ciekawą opowieść, story – którą chcielibyśmy śledzić, by poznać jej zakończenie.

Jeśli do laureatów Złotych Spinaczy 2016 dodamy najnowszy spot Allegro.pl „Czego szukasz w święta? English for beginners”,

który oczywiście nie startował (jeszcze) w żadnym konkursie, ponieważ kampania właśnie trwa, ale który już jest opisywany jako jedna z najbardziej poruszających reklam tego roku, możemy jasno określić trendy:

PO PIERWSZE –  VIDEO – filmy święcą triumfy w branży marketingowej i – jak wynika z badania trendów – będą je święcić jeszcze bardziej.

PO DRUGIE –  VIDEO-STORY – czyli filmowe opowiadanie historii – to się dziś liczy najbardziej! Dlaczego? Bo coraz bardziej tęsknimy za dobrymi relacjami z ludźmi, za bliskością, miłością i rodziną. Oczywiście tą idealną, z marzeń, nie taką jak nasza (niezależnie od tego, jaka jest). A marketing to przecież odpowiedź na potrzeby odbiorców. Stąd wysoka ocena Kuchni Spotkań IKEA, stąd jej popularność, która w realu pokazuje, za czym tęsknimy.

Jaki z tego wniosek dla social media – poza oczywistym, że warto inwestować w filmiki? Otóż koniecznie trzeba pamiętać, że social media służą do budowania i utrzymywania relacji. Nic nie da płatna kampania na FB, Instagramie czy TT, jeśli nie będzie poparta reakcjami, relacjami, rozmową.  Reaguj! Bądź ze swoimi odbiorcami, empatyzuj, spróbuj poczuć to, co ich porusza, poznać ich świat. To ważniejsze niż forma, jaką przyjmie Twoja reakcja – czy to będzie filmik, zdjęcie, czy głos w dyskusji.  To fundament!

I choć budowanie relacji to zadanie długoterminowe – nie można od niego uciekać. Twoi odbiorcy właśnie tego potrzebują, bo coraz mniej mają tego na co dzień – rozmowy, bycia, niezawodności, wsparcia. Daj im to. Długofalowo – zyskasz na tym ogromnie.   

 

 

Dobry timing na polskim TT – ich obserwuj!

Dobry timing na polskim TT mają – wśród polityków: Krzysztof Brejza, Kinga Gajewska, Joanna Scheuring-Wielgus, Monika Wielichowska, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Lidia Krajewska, Arkadiusz Myrcha, czy sprawny pod względem rzecznikowania Jan Grabiec. Politycy PiS-u od jakiegoś czasu mniej pilnują timingu, rzadziej piszą, komunikują się bardziej oficjalnie. Najczęściej twittują chyba Joanna Lichocka i Arkadiusz Mularczyk oraz Beata Mazurek. Wśród oficjalnych instytucji najlepiej rozchodzą się twitty Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Premiera, ale akurat timing nie jest ich mocną stroną. Posłowie Kukiz`15 stawiają na Facebooka, na Twitterze są mniej widoczni.

Spośród partii znacząco przyspieszyła ostatnio Platforma Obywatelska, natomiast znakomity timing społeczny (czyli wychodzący naprzeciw nastrojom i potrzebom społecznym) ma Partia Razem – i widać to zarówno na TT, jak i na Facebooku – może nawet na tym drugim bardziej.

Co to jest timing: https://mierzynskamarketing.wordpress.com/2016/11/30/timing-jest-wszystkim/

Poza politykami zawsze na bieżąco są: Zbigniew Hołdys, Dominika Wielowieyska, Konrad Piasecki, Jacek Nizinkiewicz, Andrzej Gajcy, Anna Dryjańska, Michał Protaziuk, Michał Szułdrzyński, Przemysław Szubartowicz , Rafał Ziemkiewicz i Samuel Pereira.

Świetne czasowo są profile KOD-u.  Rozbudowane, własne komentarze udostępniają  bardzo szybko: natemat.pl i OKO_press. Dobrym timingiem  i celnymi opiniami wyróżnia się też profil Exen. Dużo ciekawych informacji do dalszego komentowania podaje Tygodnik „Wprost”.

W dziedzinie użyteczności na czoło mojej listy wysuwa się Meteomodel – profil pogodowy, szybko reagujący na to, co się dzieje w pogodzie, łączący prognozowanie ze sporą ilością wiedzy na temat zjawisk meteorologicznych.  Coraz lepiej pracuje oficjalny profil miasta stołecznego Warszawa – @Warszawa.  Lubię też profil Białegostoku – @WschodzącyBiałystok – nie tylko dlatego, że jestem białostoczanką. Robią go ludzie, którzy rozumieją specyfikę social media, wchodzą w interakcje,  także po godzinach urzędowania. To wciąż rzadkość wśród profili instytucjonalnych.

Natomiast bardzo wiele informacji statystycznych na temat timingu, trendów popularnych w danym dniu (nie tylko związanych z polityką), zasięgu postów, wpływu konkretnych osób podaje profil  @Polityka_wSieci – marketingowo bardzo przydatny.

Twoim zdaniem warto kogoś dodać do tej listy? Napisz w komentarzu!

Timing jest wszystkim!

Trafisz we właściwy moment – masz szansę wygrać. Zaśpisz –znikniesz w tłumie, z którego nikt Cię już nie wyłowi.

Timing – to po ang. po prostu „czas spotkania”. Ale dziś to słowo ma dużo szersze znaczenie. Jest kluczem do dobrego funkcjonowania w sieci, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Albo trafiasz we właściwy moment ze swoim wpisem, komentarzem, portalem – i płyniesz na fali popularności, albo Twoje najmądrzejsze wpisy giną gdzieś w przepastnych otchłaniach internetu. A bywa jeszcze gorzej – jeśli jesteś znany i swoim postem wyszedłeś zupełnie poza kontekst czasowy, możesz stać się pośmiewiskiem całej sieci. To właśnie dlatego wśród marketingowców mówi się: „timing jest wszystkim”.

Jeśli w tekstach marketingowych spotkasz się z określeniem „marketing chwili” lub „real time marketing” – wiedz, że chodzi o to samo.

Czy podczas czytania tego tekstu sprawdziłeś już, czy Twój ostatni post trafił we właściwy moment? Nie? Sprawdź od razu!

Skąd masz to wiedzieć? Wnioskuj na podst. komentarzy, lajków (lub ich braku),  udostępnień. Przeczytaj to, co piszą Twoi fani (oraz krytycy). Wtedy będziesz wiedział.

 

Dobra informacja – najdroższy „towar”

Dziś najcenniejsza na całym świecie jest informacja.  Ważna informacja potrafi zmieniać świat, kończyć wojny i obalać władzę. Jeśli wiesz coś ważnego (i jest to wiarygodne), nie czekaj z udostępnieniem. Oczywiście, nie każdą informację można od razu „sprzedawać”, poufnej nie sprzedaje się nigdy – ale jeśli sprawa dotyczy życia publicznego, uczestniczysz w ważnym wydarzeniu, konferencji, spotkaniu publicznym, zgromadzeniu, albo czytasz ważny artykuł, wyniki badań, sondaż – o którym jeszcze nie słychać w sieci – podziel się tym!

Będziesz jednym z pierwszych – wygrywasz zasięg, liczbę udostępnień. Robi się o Tobie głośniej. Przybywa Ci obserwujących – a przecież o to chodzi, prawda? Informacja jako towar w polskich mediach społecznościowych liczy się głównie na Twitterze, na drugim miejscu jest Facebook, w innych mediach czas podawania informacji ma mniejsze znaczenie.  Jeśli jednak chcesz zaistnieć na TT, dobra informacja będzie kluczowa.

 

Komentuj – szybko, wyraziście, z sensem!

Nawet jeśli  informację podano już przed Tobą wielokrotnie, możesz ją skomentować. Wyraziście, jednoznacznie – i krótko! (O tym, jak pisać komentarze i posty, już niedługo na moim blogu).  Im szybciej – tym lepiej. Oraz oczywiście – z sensem.

Jeśli znasz się na finansach, komentuj info o zmianie ratingu – im wcześniej po podaniu informacji to zrobisz, tym masz większe szanse na przebicie się ze swoim tweetem, bo reszta TT potrzebuje wskazówek, co tak naprawdę oznacza owo obniżenie ratingu. Jeśli jesteś specjalistą od spraw międzynarodowych, komentuj dymisję wiceministra spraw zagranicznych powiązanego ze służbami obcego państwa. Jeśli jesteś dziennikarzem, oceniaj kolejne zwolnienie z pracy znanego redaktora.

Zrobisz to w ciągu pierwszej godziny po podaniu informacji, gdy ta się właśnie rozchodzi na TT czy FB – zaspokoisz potrzebę zrozumienia i zinterpretowania informacji. Jeśli zrobisz to jakieś 6-7 godzin później, przed Tobą komentarze napiszą dziesiątki osób.  Znikasz w tłumie…

cdn.

Case rzeczniczki Mazurek. Ku przestrodze.

Ech… Bycie rzecznikiem prasowym nie jest łatwe, trzeba rozumieć media, dziś – zwłaszcza te społecznościowe, mieć świadomość ich specyfiki, rozumieć internet i pamiętać, że każde napisane słowo zostanie z nami na wieki.  Case posłanki Beaty Mazurek, która reprezentuje w mediach Klub Parlamentarny PiS, pokazuje, jak wiele w tej dziedzinie mają do zrobienia polscy politycy.  Wpadka goni wpadkę, a dyskusje w mediach społecznościowych kończą się obrażaniem innych użytkowników. Z poziomu funkcji rzecznika prasowego – to niedopuszczalne. 

Rzecznik prasowy to wizytówka instytucji (firmy, organizacji). To on odpowiada za kontakty z mediami, powinien więc znać dziennikarzy i mieć z nimi przynajmniej niezłe relacje. To rzecznik musi umieć wypowiedzieć się zawsze, także w najtrudniejszych sytuacjach, również wtedy, gdy wpadkę szefa (szefowej) trzeba wziąć na siebie, przyznać się do błędu (jako do własnego), przeprosić i wyjaśnić. To rzecznik jest od tego, by mieć czas dla dziennikarzy, wyjaśniać, tłumaczyć, dostarczać informacji – oraz, co kluczowe w opisywanej sytuacji – umieć właściwie i szybko zareagować, gdy reakcje dziennikarzy idą nie w tym kierunku, na którym instytucji (firmie, organizacji) zależy.

Posłanka Beata Mazurek tym razem zareagowała, nawet dość szybko, na doniesienia publiczne o sytuacji podczas Krajowego Zjazdu Adwokatury. Na pewno wiecie – owację na stojąco dostał prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Podczas tej owacji obecny na sali prezydent RP Andrzej Duda siedział. Zdjęcia obiegły kraj, a posłanka Beata Mazurek skomentowała na Twitterze: „Prezydent Duda siedzi. Dlatego przejdzie do historii.”

Wpadka na całego! Potocznie kiedy mówimy, że ktoś siedzi, mamy na myśli więzienie. Wpis rzeczniczki, który w intencji miał bronić prezydenta, z powodu niefortunnego sformułowania uderzał w niego mocniej niż komentowana sytuacja.  Oczywiście wpadkę natychmiast wytknięto pani poseł, ale ona – niestety – brnęła dalej, jak można przeczytać na załączonym screenie.

To doskonały przykład, jak nie należy reagować. Nigdy! Rzeczniku, masz wpadkę? Przeproś, wyjaśnij, kajaj się tyle razy, ile trzeba. Czasem nawet lepiej wpis skasować (choć w archiwach internetowych i tak zostanie), by pokazać, że to był błąd. Po skasowaniu warto i tak napisać przeprosiny – wiele osób już wpis widziało, nie ma co udawać, że go nie było. Ale za żadne skarby świata nie brnij dalej! Nie krytykuj tych, którzy zwracają Ci uwagę. To fatalnie świadczy o Tobie, Twojej kulturze i umiejętnościach komunikacyjnych – a wszak jesteś rzecznikiem, wizytówką organizacji, fachowcem od komunikacji właśnie!

Na działaniach takich rzeczników drastycznie tracą ci, których reprezentują. Wizerunek leci w dół w tempie trudnym do opanowania – a odbudować go jest wyjątkowo trudno.

 

 

Odbierz – dzwoni Jezus Chrystus!

Dziś o zaskakującej, rewelacyjnej kampanii społecznej, która właśnie trwa. Kampanii religijnej! Portal „Modlitwa w drodze” proponuje codzienne adwentowe medytacje, połączone z nastrojowa muzyką – do pobrania i przeczytania na stronie portalu. Zwyczajne? Niezwyczajne stało się za sprawa plakatu całej akcji ADWENT 2016. Jezus Chrystus, którego twarz wyświetla się na Twoim smartfonie, i krótkie hasło:  „Odbierz, może to coś ważnego?”

Wpisanie twarzy Chrystusa w naszą technologiczną codzienność, wyjście poza tradycyjny, religijny przekaz przez połączenie duchowości z…  telefonem, do tego trafiające w punkt hasło, które odwołuje się do naszych emocji – gdy dzwoni bliski, zawsze odbierasz, bo może coś się stało? Może to coś ważnego? W tym kryje się genialność pomysłu na „sprzedaż” akcji z założenia zupełnie „niesprzedażowej”, jaką są internetowe rozważania adwentowe. Oczywiście, muzyka w pliku MP3, dodana do rozważań, to też fajny sposób na przyciągnięcie ludzi – ale bez tego plakatu i hasła niewiele osób zwróciłoby na ów dodatek uwagę.

Akcja ADWENT 2016 trwa, nie znamy jeszcze jej wyników – ale jestem pewna, że wejścia na stronę „Modlitwa w drodze” wzrosną niewiarygodnie.

Gdybyśmy chcieli wyciągnąć wnioski z tego pomysłu dla swoich akcji, widać wyraźnie, że w sieci liczy się przełamywanie stereotypów, wychodzenie poza schemat, świeżość i oryginalność. Jeśli masz świetny pomysł – powalcz o niego. Przekonaj swoich klientów – że warto zaryzykować. Oczywiście, w pewnych granicach, które akurat przy opisywanej akcji można by było łatwo przekroczyć. Religia jest chyba najtrudniejszą przestrzenią do wprowadzania nowych pomysłów i wychodzenia z oczywistych ram. A jednak – można!

Gratuluję pomysłu jego twórcom. Naprawdę inspirujące.

Dlaczego śmiejemy się z Andrzeja Dudy?

Od kilku dni śmiejemy się z Prezydenta RP Andrzeja Dudy – podczas oficjalnej części uroczystości urodzinowej jednego z polskich dzienników znana wokalistka Doda obdarowała go tortem, po czym odwróciła się do niego plecami i odchodząc pokazała swoje prawie nagie pośladki, okryte jedynie ażurowymi rajstopami. A potem dodała jeszcze: „Różnimy się tylko jedną literą” i nie bardzo już było wiadomo, czy chodzi o różnicę między prezydentem Dudą a Dodą, czy może o różnicę między Dudą, Dodą a …

Tak, to typowa wpadka wizerunkowa – i choć w całej sytuacji szokuje wokalistka, a nie polityk, do szokujących zachowań Dody dawno się przyzwyczailiśmy. Ona może więcej. Prezydent państwa – może znacząco mniej. To dlatego osoby odpowiedzialne za aktywność publiczną prezydenta muszą bardzo szczegółowo analizować, w jakim wydarzeniu prezydent może brać udział, a na jakim nie powinien się pokazywać choćby ze względu na zbyt dużą nieprzewidywalność uczestników. W tym przypadku takiej racjonalnej analizy zabrakło. Doda szokuje często i chętnie, można więc było przypuszczać, że wykorzysta też tę okazję. Szokowanie publiczności przynosi jej jedynie większy rozgłos. Także świętujący urodziny dziennik – „Super Express” – lubi epatować szokiem i skandalem.

Prezydentowi tego typu rozgłos nie przynosi jednak nic dobrego. Prezydent to osoba publiczna, od której wymagamy czasem wręcz nadludzkiego opanowania, nieskazitelności, poprawności – prawie bycia ideałem. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak masowo śmiano się z gaf prezydenta Bronisława Komorowskiego (czyniło to zresztą bardzo chętnie także otoczenie obecnego prezydenta) – i nic nie pomagały tłumaczenia, że to nie była żadna gafa (jak w sytuacji ze słynnym postumentem w parlamencie japońskim czy ze zwróceniem się do gen. Kozieja „Chodź, Shogunie”). Opinia publiczna wiedziała swoje. Teraz śmiejemy się z kolejnego prezydenta – a jednocześnie trochę się za niego wstydzimy. Stąd ten śmiech, wytykanie palcami, zażenowanie. Od prezydenta wymagamy tak dużo, bo przecież reprezentuje cały nasz naród. Kiedy ktoś prezentuje w jego obecności gołe pośladki, to jednocześnie obraża – no właśnie, kogo?

Czy prezydent Duda mógł wyjść „z twarzą” z tej sytuacji? Mógł. Wystarczyło, żeby zareagował  jednoznacznie na takie zachowanie. Na przykład wyszedł z uroczystości. A za drzwiami skomentował zajście dziennikarzom – że to nie uchodzi, by prezydent brał udział w wydarzeniach, podczas których ich uczestnicy nie potrafią zachować się z godnością i kulturą. To jedno zdanie oraz opuszczenie sali pokazało by nam, Polakom, że prezydent dba o godność swego urzędu, a przez to i naszą. Tymczasem Andrzej Duda stał z kawałkiem tortu w ręce, z dziwną miną – ni to zaskoczony, ni to zadowolony – a Doda świeciła pośladkami…

  Wizerunek osoby publicznej najszybciej weryfikują właśnie takie sytuacje – gdy nie ma czasu na zastanawianie się, a reakcja jest reakcją autentyczną i spontaniczną. Prezydent Andrzej Duda właśnie się publicznie zweryfikował.  Jak wypadła ta weryfikacja? No cóż, odpowiedzcie sobie Państwo sami.

 

Fot. pudelek.pl